Hokej.net Logo
MAJ
3

Kaláber: Trudna i długa droga do sukcesu

Kaláber: Trudna i długa droga do sukcesu

Powoli mijają emocje związane z historycznym zwycięstwem JKH GKS Jastrzębie w finale w Polskiej Hokej Ligi. Sezon 2020/2021 dzielna ekipa z Jastora zakończyła zdobyciem… wszystkiego, czyli mistrzostwa kraju oraz Pucharu i Superpucharu Polski. Architektem tego sukcesu jest trener Róbert Kaláber, który objął drużynę w 2014 roku i konsekwentną, metodyczną pracą doprowadził do dziejowego triumfu.


Panie trenerze, co czuje człowiek, który osiągnął wszystko?
Róbert Kaláber – Spokój w duszy, będący zadośćuczynieniem za tę ciężką pracę, którą wykonywaliśmy nie tylko w tym sezonie, ale też przez ostatnie cztery lata. Szliśmy ku sukcesowi od samego “dołu”, przygotowując na ten moment naszych młodych zawodników. Wierzyliśmy jednak, że jesteśmy w stanie tego dokonać. Dlatego odczuwam teraz duży spokój.

W jaki sposób świętował pan potrójną koronę? Można bowiem zrobić to dwojako. Albo puścić wodze radości i pozwolić wybuchnąć nagromadzonym emocjom, albo też w zadumie przemyśleć to, czego udało się dokonać.
U mnie zdecydowanie dominowała ta druga opcja. Oczywiście odczuwam ogromną radość, ale nie jestem wielkim imprezowiczem. Rzecz jasna po meczu pojawił się jakiś drobny alkohol. Nie będę ukrywał, że posiedzieliśmy troszkę z chłopakami, ale wszystko na spokojnie. Natomiast moje podstawowe świętowanie to przemyślenia i mentalne powroty do tego, co działo się na tej bardzo trudnej drodze do sukcesu. To nie było takie proste, jak dziś może się wydawać.

Tym bardziej, że jest to sukces w dużej mierze niespodziewany…
Nie zgodzę się z tym. Jeszcze przed inauguracją rozgrywek my – jako sztab szkoleniowy – przekonywaliśmy zarząd naszego klubu, że w ramach tego sezonu pojawia się naprawdę ogromna szansa na historyczny wynik. Nasi wychowankowie grają już czwarty rok w ekstralidze i odpowiednio dojrzeli do walki o najwyższe cele. Ponadto mieliśmy możliwość pozyskania dobrych zawodników zagranicznych, którzy potrafili zrobić różnicę na lodzie. Proszę sobie przypomnieć, iż od początku mówiliśmy o tym, że chcemy wystąpić w finale. Dodam, iż z żadnej strony nie czuliśmy ciśnienia na wynik, ale takie właśnie były nasze marzenia.

W fazie play-off JKH GKS Jastrzębie wygrał dwanaście z czternastu spotkań. W wielu przypadkach było tak, że nasz zespół potrafił natychmiast odpowiedzieć na utratę bramki, jak to miało miejsce m.in. w piątym spotkaniu z Cracovią. Nie załamywaliśmy się po zdobyciu gola przez rywala. Jak udało się wykształcić tę mentalność zwycięzców?
Krok po kroku. Na początku sezonu powiedziałem drużynie, że chcę zakończyć fazę zasadniczą na co najmniej drugim miejscu. Kilku chłopaków spojrzało na mnie z niedowierzaniem, a jeden z podstawowych zawodników stwierdził nawet, że przecież nie mamy składu na pozycję wicelidera. Odpowiedziałem mu, że druga lokata jest w naszym zasięgu i zrobimy wszystko, aby ją zdobyć. I rzeczywiście, małymi krokami szliśmy nieustannie do przodu. Stawaliśmy się coraz lepsi i pewniejsi siebie. Poznawaliśmy się wzajemnie i zgrywaliśmy. W rezultacie zawodnicy coraz bardziej wierzyli w swoje umiejętności. Efekt był taki, że w fazie play-off po prostu wychodziliśmy na lód myśląc tylko o tym, aby po prostu wygrać! Tym samym przestało mieć znaczenie to, kto pierwszy zdobędzie gola.

Jest pan znany z tego, że jeśli trzeba, to potrafi zrugać swoich podopiecznych. Tymczasem obserwując pana postawę w przerwach mam wrażenie, że w tych play-offach w większości przypadków tonował pan nastroje i na spokojnie wskazywał rzeczy do poprawy.
Tak, ma pan rację. Jeśli zawodnicy robią to, czego od nich oczekuję, to nie ma powodu mieć do nich pretensji i odwoływać się do podnoszenia głosu. Jeśli grają według moich wskazówek, ale im nie wychodzi, to potrafię to zrozumieć. Jeżeli jednak drużyna nie wykonuje założonych planów, to rzeczywiście trzeba krzyknąć. Natomiast w tegorocznych play-offach w wielu przypadkach nie było takiej potrzeby. Zespół robił to, co do niego należało. Drużyna po prostu musi wykonywać polecenia szkoleniowca, bo… od tego właśnie jest trener! To ja jestem odpowiedzialny za to, jak chłopcy prezentują się na lodzie. Cieszę się, że w finałach wszyscy byli odpowiednio zaangażowani w walkę i najwyraźniej uwierzyli, że nasze wymagania na tafli i w szatni są “po coś” i mają określony cel, jakim jest końcowy sukces.

Robert Kalaber z trofeum za mistrzostwo Polski; fot. M. Kowolik

Nie będzie to pytanie o osobiste wyróżnienie zawodnika, ponieważ pan nie lubi podejmować tego typu kwestii. Zapytam inaczej – w poprzednich sezonach bywało tak, że w kluczowych momentach nasi bramkarze notowali kosztowne wpadki. Patrikowi Nechvatalowi zdarzyły się być może dwa takie słabsze momenty, ale nie miały one ostatecznie wpływu na wynik, a ponadto nasz golkiper po wielokroć odkupił te winy broniąc znakomicie. Dlatego chciałbym zapytać o genezę jego pojawienia się w Jastrzębiu. Wszak bramkarzy jest mnóstwo, a my tym razem trafiliśmy w dziesiątkę.
Zacznę od tego, że w zeszłorocznych play-offach świetną partię przeciw Cracovii rozegrał Ondrej Raszka. Gdy jednak oznajmił, że chce odejść do Trzyńca, musieliśmy zareagować. Zadeklarowałem wówczas w jednym z wywiadów, że będziemy chcieli pozyskać jeszcze lepszego golkipera i… myślę, że nam się to udało. Osobiście bardzo dobrze znam czeski i słowacki “rynek”. Codziennie obserwuję ekstraklasy w obu tych krajach. Wiem, kto gdzie grał i jak bronił. Uważam, że mam świetny przegląd zawodników zza południowej granicy nie tylko pod kątem statystycznym, ale też “ludzkim”. Wykonałem kilka telefonów w sprawie Patrika do moich kolegów – trenerów i zawodników – otrzymując wyłącznie dobre referencje. Trzykrotnie rozmawiałem telefonicznie również z samym Nechvatalem i dlatego byłem przeświadczony, że mam do czynienia nie tylko ze znakomitym bramkarzem, ale i świetnym człowiekiem. I rzeczywiście – Patrik zanotował wyśmienity sezon, a szczytem jego formy były finały. Cieszę się niezmiernie, że do nas trafił. Dodam, że sporą zasługę w pozyskaniu Nechvatala miał Leszek Laszkiewicz.

Wspominał pan, że przed sezonem przekonywał zarząd JKH GKS, iż mamy wielką szansę na sukces. Czy pana optymizmu nie zgasiła nawet sierpniowa kwarantanna całej drużyny? Czy też może paradoksalnie było tak, że ta przerwa okazała się błogosławieństwem, ponieważ pozwoliła na odpoczynek?
Od razu mogę zaprzeczyć tej ostatniej tezie. Paradoks polega jednak na tym, że pandemia koronawirusa wygasiła inne zachorowania, m.in. na grypę czy anginę. Nie pamiętam takiego sezonu za czasów mojego grania i trenowania, aby w drużynie było tak mało zachorowań. Drugim czynnikiem sprzyjającym sukcesowi, tym razem bez związku z wirusem, był brak poważniejszych kontuzji, oczywiście poza urazem dłoni Macieja Urbanowicza. Nie mieliśmy problemów z barkami, kolanami czy wstrząśnieniami mózgu. Dzięki temu z meczu na meczu zespół zgrywał się coraz lepiej.

A zatem mimo sierpniowej kwarantanny nie stracił pan optymizmu?
Mój optymizm opierał się na tym, że – mówiąc nieskromnie – uważam, iż potrafimy dobrze przygotować drużynę do sezonu. Sprzyjają temu warunki, które mamy w Jastrzębiu. Jeśli chcemy wyjść na taflę nawet trzy razy dziennie, to nie ma problemu. Pod ręką mamy też siłownię oraz halę. Możemy dzięki temu zaplanować wszystkie zajęcia. Natomiast w sierpniu rzeczywiście nie było łatwo. Na pierwszym treningu po kwarantannie pojawiło się szesnastu chłopaków. Wyglądaliśmy katastrofalnie i poruszaliśmy się niczym amatorzy. Na własnej skórze odczuliśmy skutki koronawirusa. Z czasem zrozumiałem, że wszyscy będą musieli przez to przejść, a my po prostu byliśmy pierwszymi w ekstralidze, których to dotknęło. I rzeczywiście – początek mieliśmy bardzo ciężki, ale potem wszystko ułożyło się po naszej myśli.

Po ostatnim meczu finałowym zdecydowaliście się na pewne ryzyko. Mimo obecności sporych oddziałów policji uczyniliście jednak bardzo sympatyczny gest względem zgromadzonych pod Jastorem kibiców, prezentując im trofeum.
Trzeba podziękować policji, że pozwoliła nam na tę chwilę wspólnego świętowania. Przypomnę, że pełne trybuny naszego lodowiska były jednym z głównych celów, o których mówiłem przed sezonem. Niestety, nie mieliśmy możliwości, aby go osiągnąć. Proszę mi wierzyć, że ogromnie brakowało nam kibiców. Świętowanie zdobycia mistrzostwa Polski przy pustych krzesełkach było… dziwne. Szczerze powiedziawszy, odnosiłem wrażenie, że nie wywalczyliśmy złota, a jedynie awansowaliśmy do kolejnej rundy play-off… Nie da się tego porównać do euforii, jaką dają pełne trybuny. Ogromnie żałuję, że z uwagi na sytuację musieliśmy ten historyczny moment świętować bez naszych fanów…

A zatem można pół-żartem powiedzieć, że macie teraz przed sobą kolejny cel – powtórkę tego wspaniałego sezonu, ale już w obecności kibiców. Pytam o to nie bez powodu. W sporcie jest tak, że jeśli spełni się marzenie, to pojawia się swoista pustka i trzeba na siłę szukać motywacji do pracy.
Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że nawet jeśli w kolejnym sezonie wykonamy wszystko dokładnie tak samo i z tymi samymi zawodnikami, to efektem wcale nie musi być sukces. Jesteśmy w pełni świadomi, że obrona mistrzostwa Polski oraz Superpucharu i Pucharu Polski będzie niezwykle ciężka. Nikt nie może tego od nas oczekiwać. Mogę jednak zapewnić, że w kolejnych rozgrywkach będziemy pracowali co najmniej tak ciężko, jak dotychczas. Znów będziemy starali się odpowiednio przygotować i poukładać drużynę. Aktualnie trwają rozmowy z tymi chłopakami, którym kończą się kontrakty. Mamy już plany przygotowań na kolejne miesiące i nie jest tak, że po sukcesie spoczęliśmy na laurach. Kto mnie zna, ten wie, że nikomu – nawet mistrzowi Polski – nie pozwolę na lżejsze podejście do treningów.

Słowo ode mnie. Chciałbym pana przeprosić za brak wiary i zwrócić honor. Gdy na początku grudnia powiedział pan, że “jesteśmy kompletni”, uważałem to za lekką przesadę.
Nie ma za co przepraszać (śmiech). Wyraziłem taką opinię po pozyskaniu Eriksa Szevczenki, co miało miejsce w listopadzie. Wiedziałem, że potrzebujemy jeszcze jednego solidnego obrońcy. Nie chcieliśmy czekać z tym transferem do grudnia, ponieważ ten zawodnik musiał zgrać się z drużyną. Dzięki Marisowi Jassowi znaleźliśmy właśnie Eriksa, którego pozyskanie okazało się być bardzo dobrym ruchem. Chciałbym jeszcze raz podziękować zarządowi naszego klubu, że zaufał mi w tej kwestii.

Czy czuje się pan “moralnym zwycięzcą” finałowej bitwy na “filozofie budowania drużyny”? Pojawia się argumentacja, że triumf JKH GKS Jastrzębie nad Comarch Cracovią jest zwyczajnie dobry dla polskiego hokeja. Z kolei pan, jako selekcjoner kadry, zyskał w ten sposób ważny argument.
Jestem typem człowieka, który jeśli coś mówi, to nie rzuca słów na wiatr. Jeżeli twierdziłem, że tzw. liga open nie jest dobra dla polskich zawodników oraz przyszłości polskiego hokeja, to jestem o tym całkowicie przekonany. W finale mieliśmy do czynienia z rywalizacją dwóch filozofii budowania zespołu: naszej oraz prof. Janusza Filipiaka. Jestem szczęśliwy, że zwyciężyła jastrzębska opcja. Osoby działające w polskim hokeju muszą zrozumieć, że nie liczy się tylko i wyłącznie “teraz”. Musimy myśleć o tym, co będzie za trzy, pięć czy dziesięć lat. Dziś jestem tutaj, ale za dekadę mogę mieć z Polską wspólne jedynie piękne wspomnienia. Jednak aktualnie naprawdę zależy mi na tym, aby polski hokej nie zniknął, ponieważ głównym źródłem reprezentantów Polski jest ekstraliga. Poza krajem nie mamy zbyt wielu zawodników. Jeśli Polska Hokej Liga nie “wyprodukuje” kadrowiczów, to nikt inny tego nie zrobi.

Zauważmy, jak wielu zawodników JKH GKS Jastrzębie pochodzi z okolic lodowiska. Kamil Górny jest ze Zdroju, Jakub Michałowski i bracia Nalewajkowie – z sąsiedniej Szóstki. Dominik Paś jest z samego centrum miasta, a z kolei Kamil Wałęga – z okolicznej miejscowości. Wszyscy w promieniu kilku kilometrów od obiektu. Przecież nie jest tak, że Jastrzębie-Zdrój jest wyjątkowe. W innych miastach też jest taki potencjał.
Ogromne znaczenie dla pojawienia się tych chłopaków miało zadaszenie Lodowiska Jastor. Na tej fali wzrosło zainteresowanie hokejem w naszym mieście i teraz są jej efekty. Nie chcę nikogo urazić, ale powtórka z tamtej sytuacji nie będzie łatwa. Coraz mniej dzieci widzi swoją przyszłość w sporcie. Młodzi mają komputery, tablety i telefony oraz mnóstwo innych rozrywek. Za moich czasów było inaczej. Z braćmi mieliśmy piłkę, kij i krążek. Innych zabawek nie było. Po prostu mamy do czynienia z inną epoką i dlatego trzeba walczyć o każde dziecko. Tę trudną sytuację widać wszędzie, również w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie przecież przedstawiciele naszego klubu jeszcze przed pandemią co rusz odwiedzali szkoły i przedszkola. Jednak i tak dzieci na treningach jest mniej niż kiedyś…

Mówi pan o wspomnieniach związanych z Polską, jednak prawie na pewno będzie pan z nami jeszcze co najmniej trzy lata. Wszak podpisał pan kontrakt do 2024 roku.
To prawda. Zawarłem tę nową umowę, ponieważ tutaj wszystko funkcjonuje tak, jak powinno. Ja tu po prostu bardzo dobrze się czuję! Miasto stawia na sport, w tym także na hokej. Zawsze mogę liczyć na Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji z dyrektor Zofią Florek oraz kierownikiem lodowiska Tomaszem Czułytem. Zarząd naszego klubu obdarza mnie pełnym zaufaniem i mam tu świetnych współpracowników. Z dyrektorem sportowym Leszkiem Laszkiewiczem oraz moim kolegą Rafałem Bernackim nadajemy na tych samych falach. Mamy zbudowane jądro drużyny i działamy jak jedna wielka rodzina. Trzeba jednak wiedzieć, że nie zawsze było tak kolorowo, jak obecnie. Dlatego chcę także wyrazić specjalne podziękowania dla naszych zawodników. Ten sukces rodził się w bólach i nie ukrywam, że nie brakowało konfliktów. Musiałem wówczas twardo postawić na swoim, aby wyciągnąć z moich podopiecznych to, co najlepsze. Bywało i tak, że najstarsi zawodnicy – nawet nie będąc przekonani do mojego zdania – musieli zwyczajnie mi zaufać. W ślad za nimi podążała potem reszta drużyny. Chcę w tym miejscu podkreślić, że żaden trener nie zrobi nic bez zaufania ze strony swojego zespołu. Myślę, że teraz wielu chłopaków przekonało się, że ta trudna droga miała sens. Osiągnięcie celu pozwala zapomnieć o tych gorzkich chwilach.

Robert Kalaber z podziękowaniem od zawodników; fot. M. Kowolik

Tę lepszą chwilą będzie natomiast udział w Lidze Mistrzów.
Tak, to dla mnie dodatkowa nagroda. Możliwość poprowadzenia drużyny w europejskich pucharach to marzenie niejednego trenera pracującego w bogatszym klubie niż JKH GKS Jastrzębie. Cieszę się, że nasi zawodnicy będą mieli okazję do sprawdzenia się na międzynarodowym poziomie w rywalizacji z mistrzami krajów, które w hierarchii hokeja znajdują się znacznie wyżej. Nie ukrywam, że ma to dla mnie ogromne znaczenie i liczę, że nasz klub podoła pod względem finansowym i organizacyjnym startowi w Lidze Mistrzów.

A czy podołamy pod względem personalnym? Na pewno ma już pan jakiś plan odnośnie budowy drużyny na nowy sezon. Kibice zapewne chcieliby ponownie zobaczyć w akcji jak najwięcej mistrzów Polski…
Od zdobycia tytułu minęło zaledwie kilka dni. Rozpoczęliśmy już rozmowy z zawodnikami na temat dalszej współpracy. Na chwilę obecną najważniejsze będzie utrzymanie w zespole naszych młodych wychowanków. W ostatnich latach mieli oni możliwość zaprezentowania swoich umiejętności i wówczas to oni potrzebowali nas. Mamy nadzieję, że teraz, kiedy to my ich potrzebujemy, nie będzie z tym problemu. Jeśli jednak ktoś otrzyma poważną propozycję z zagranicy, to nie będziemy stawiać przeszkód w karierze. Wręcz przeciwnie – osobiście chętnie pomogę w znalezieniu odpowiedniego klubu i nie mam z tym problemu. Nie chcemy tylko, aby chłopcy poodchodzili do innych polskich drużyn. Od rozmów z nimi zależeć będą dalsze decyzje kadrowe, także w kwestii obcokrajowców. Zapewne tutaj zostaną dokonane pewne zmiany, ale – powtórzę – wszystko zależy od podpisania nowych umów z naszymi młodymi zawodnikami.

Na koniec naszej długiej rozmowy chciałbym zapytać pana jeszcze o kilka lżejszych kwestii. Czy mówi coś panu nazwisko Igor Prielożny?
Niestety nie…

To pana rodak, który w 2004 roku zdobył z jastrzębskimi siatkarzami mistrzostwo Polski. Najwyraźniej Słowacy mają na to patent. Musimy “sprzedać” tę informację piłkarzom, którzy aktualnie pozostają bez szkoleniowca…
To ciekawe, przyznam że o tym nie wiedziałem (śmiech). Cieszę się, że taki sukces przydarzył się mojemu słowackiemu koledze. Sądzę jednak, że to nie jest “słowacki patent”, a po prostu efekt wkładania całego serca do swojej pracy. Dla mnie JKH GKS Jastrzębie to fantastyczne miejsce, gdzie wszyscy wspieramy się niczym w rodzinie. Mówię tu zarówno o działaczach i trenerach, jak i sponsorach. Wszyscy widzimy, jak ogromnie cieszą się oni z naszych sukcesów.

Kolejna sprawa to… kalendarz, który wisi w pokoju trenerskim. Nie zmieniliście krajobrazu marcowego, ponieważ przynosił szczęście. Pozostawiliście ten z dwiema górami, ponieważ na kwietniowym krajobrazie widoczna była tylko jedna…
Dobrze, że nie pochorowaliśmy się od tych naszych wszystkich rytuałów (śmiech). Cóż, rzeczywiście zwracaliśmy uwagę na każdy mały szczegół i istotnie pozostawiliśmy kartę ze szczęśliwego dla nas marca. Powiedzmy, że dzięki temu uspokoiliśmy samych siebie (śmiech).

Mamy początek kwietnia, ale nie oznacza to, że ma pan teraz czas na urlop po wytężonej pracy. Wręcz przeciwnie – za moment rusza pan do obowiązków reprezentacyjnych. Tak szczerze – kiedy pan odpocznie?
Ciężkie pytanie, ale ja nie myślę o wypoczynku. Na razie jestem zadowolony z tego, że w końcu miałem okazję porządnie się wyspać! Teraz rzeczywiście myślę głównie o reprezentacji Polski, abyśmy poczynili krok do przodu. Dodam, że nie martwi mnie nadmiar zajęć. Jestem pracoholikiem. Oczywiście lubię wybrać się na tydzień lub dwa nad morze, ale… hokej to całe moje życie. Nie mam z tym problemu, że jadę na kadrę zamiast na plażę.

Podsumowując – czy sezon 2020/2021 był najlepszy w sportowym życiu Roberta Kalabera?
Jeśli chodzi o niwę klubową, to bez wątpienia tak! Liczę jednak, że zakończymy go sukcesem również z reprezentacją Polski.

rozm. Mariusz Gołąbek / jasnet.pl

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • Polaczek1: Dziś o 19.46 jeden z ulubieńców Emeryta :)
  • Simonn23: Czyli goalie xd
  • uniaosw: Kovalainen 2025
  • emeryt: Linusek kochany
  • emeryt: ew Kovalainen
  • Jamer: L.L 2025
  • Oświęcimianin_23: Po ile dzisiaj bób na targu? Czy info o podpisaniu Zupy bardzo zmieniło cenę?
  • Zaba: to jednak nie szukamy nowego bramkarza? :)
  • Arma: A szukaliśmy ?
  • Oświęcimianin_23: Mam nadzieję, że dwójki szukamy:)
  • narut: młodzi kowboje są niesamowici, z kwitkiem odprawili Słowację.. 9-0.. są niesamowici...jeśli się kształcić hokejowo to tylko za oceanem.. a Zubek, cóż - pokazał, że ma umiejętności całkiem całkiem aczkolwiek i też że ma słabsze strony jako obrońca..
  • Simonn23: Zdrowy Lundin, w formie z półfinałów z Tychami i będzie git
  • Zaba: kluczowe pierwsze słowo...
  • mario.kornik1971: Beza,Osoba,Kotonski,Tabaczek
  • Zaba: a Lulek? Tez nie?
  • Luque: A Grzesiu Piekarski? Braknie Wam tego dachu za chwilę... ;P
  • Zaba: :)
  • Zaba: i jeszcze Gabłyś S. :)
  • Vincent Vega: Idąc tym tropem to jeszcze np. Kuberski, Pilarski, Piwowarczyk bo niby dlaczego nie?
  • Simonn23: Tychy zapowiadają transfer... Ciekawe któż to
  • KubaKSU: Pewnie Paś
  • Simonn23: Brynkus podpisał w Cracovii
  • głośny71: Rzeszut za Matczaka.
  • Luque: Hmm czyżby chodziło o byłego zawodnika, który zostanie dyrektorem sportowym?
  • Luque: Głośny serio Rzeszut?
  • głośny71: Z tego co mi wiadomo to tak.
  • stasiu71: Luque:
    Tak pewne info.

    https://gkstychy.info/hokej/aktualnosci/trojkolorowa-podroz-masy-dobiegla-konca/
  • Luque: W takim razie witamy Jarka ponownie na pokładzie ;) liczymy na udane transfery
  • jack_daniels: W końcu jakaś normalna pozytywna informacja...
  • Passtor: W Tychach cyrk trwa dalej, najdłuższa ławka trenerska,kierownicza a na lodzie pewnie zobaczymy perspektywicznych i obiecujących 35+😡😡😡😡
  • TYSKI_OLDS: jedna wielka źenada
  • stasiu71: Jack_daniels
    w samo sedno trafiles:))
  • Luque: Panowie dajcie szansę Jarkowi, jeszcze dobrze nie zaczął a z Waszej strony niczym nieuzasadniona krytyka...
  • głośny71: osobiście uważam że to dobry wybór, powodzenia Jarek.
  • TYSKI_OLDS: Tu nie chodzi o Jarka... to akurat naprawdę pozytywna informacja
  • Alex2023: Życzę Rzeszutowi powodzenia. Fajnie że wraca do nas w takiej roli. Myślę, z efajnoe sobie poradzi w szukaniu fajnych zawodników i w końcu ktoś bedzie dobrze czesał rynek teansferowy. Powoznia Jarek
  • thpwk: Uczucia mieszane, bo z drugiej strony tez może być kolegą szatni jak Wojtuś.
  • thpwk: Natomiast trzeba dać szanse się wykazać. Liczę na dobrze wykonana pracę w roli kierownika sekcji. Tak samo dobrze jak robił to jako zawodnik. Trzymam kciuki za Jarka.
  • Luque: Thpwk i może to też odpowiedź dlaczego kilku weteranów z tej szatni zostało pożegnanych
  • thpwk: Z tych weteranów szkoda mi jedynie Galanta. Reszta była tu jeden albo dwa sezony. Marzec nigdy mnie nie przekonywał. Niby Walczak, ale często osłabiał drużynę, a w ataku nie dawał w ogóle jakości. Galant mial głównie zalety defensywne, ale potrafił też strzelić ważne bramki i stworzyć groźne sytuacje w ofensywie. Typowy twoway Forward. Marzec to dla mnie marna podróbka i pozostałość po rudym Majku.
  • thpwk: A no i Mroczka tez czas się już skończył, od półfinału z Katowicami w pierwszym sezonie Sidora niestety zgasł. To już nie było to. Zmiana otoczenia wyjdzie mu na dobre.
  • thpwk: Czekam na info o odejściu ukrów i martwi mnie, że tak długo o tym cisza.
  • Luque: Oj Padakin to w pierwszej kolejności, prześlizgał się przez ten sezon
  • emeryt: decyzja o zatrudnieniu Rzeszuta była podjeta juz jakis czas temu,dlaczego wiec nie wstrzymano sie z decyzjo odnosnie np Galanta hmmm...
  • emeryt: wygląda to na decyzje Kryspina
  • sethmartin: No dobrze...jest następca W.M. ale z całym szacunkiem dla Rzeszuti...jakie on ma kwalifikacje i kompetencje do odpowiedzialnego stanowiska w takim Klubie? Może to być strzał w 10 lub mega-wtopa
  • sethmartin: No i generalnie teraz należy czekać na autobus z fińskim zaciągiem.
  • mario.kornik1971: Żaba,i oczywiście Wieloch!
  • emeryt: a tymczasem 19:46...
  • staatys: Pan Rzeszutko został wybrany bo zapewne kwalifikacje ma. Mogli Tyszanie trafić gorzej, np. na kogoś pokroju Nitrasa.
  • staatys: a tymczasem minęła 19:58 ...
  • Polaczek1: Podpis jest. Pewnie zrobia prezent na majówkę albo weekend
  • Jamer: Polaczek1: Myśle że na weekend… Na majówkę to czas trenera :)
  • Jamer: Najważniejsze ze kolejny podpis jest…
  • KubaKSU: Myślałem ,że już więcej tych podpisów jest:) a tu tylko jeden?
  • emeryt: Brynkusa szkoda
  • Jamer: emeryt: Oj szkoda… widziałbym jeszcze Nilsona u Nas…
  • Jamer: KubaKSU: Dzisiaj jeden jutro może dwa… cierpliwość nie jest Nasza mocna stroną…. A tutaj trzeba rozważnie, spokojnie i z głową… :)
  • KubaKSU: Rzecz jasna ,ale byłem przekonany, że już jest kilka innych;)
  • KubaKSU: Nilson fajny obrońca ,ale wątpię, że nasi gadają z kimś zza mostu ;)
  • Jamer: To zależy jak wyglada sytuacja z Naszymi obrońcami… już niedługo zobaczymy czy był jego temat…
  • Jamer: Paskal79 coś cicho, może pomaga w rozmowach z trenerem… :)
  • KubaKSU: Mroczek też mógłby się u nas odbudować;)
  • emeryt: ale że z Sanoka...
  • hubal: ktoś w Tychach zostanie , choć jeden ?
    ostatni gasi światło :)
  • hokej_fan: Dziwna cisza w Kato! Przypadek? Nie sądzę.
  • emeryt: Nilson grał z Linusem w Troja Lungby SWE,taka sytuacja
  • Simonn23: Przydałby się ktoś taki jak Martin Vozdecky w top formie, dobry grajek był
  • Oświęcimianin_23: Jamer, dej no inicjały tego co podpisał:)
  • Simonn23: Pewnie Lundin
  • szarotekNT: Hubalu a gdzies się wybierasz? Jesli nie to Ty zostaniesz napewno
  • szarotekNT: PanFan daj znać czy w którejś z wyspaiarskich tv można oglądnąć mecze Polakow
  • PanFan1: Serwus Szarotek tu będzie to w którymś PPV, ale zaglądnij na onhockey tam na bank będzie
  • PanFan1: Dallas Stars wygrali sezon zasadniczy na zachodzie, a teraz zaliczyli u siebie dwa gongi od ósmej drużyny zachodu czyli VGK i prawie pewne jest że "Gwiazdy" mają po imprezie.
  • PanFan1: Bardzo widowiskowa jest rywalizacja LA Kings z Oilers
  • PanFan1: polecam streaming na NHL66
  • rawa: PF1 w przypadku golden shite nie ma znaczenia ze byli w zasadniczyn na ósmym. Jak co roku ta sama zagrywka z udawanymi kontuzjami. Mam nadzieje, ze ktos ich zleje w g... wygraja w tym roku.
  • rawa: Czas zamiałczyć
  • rawa: Matthew Tkachuk ukuł Tampe. Lundell asysta. 1:0
  • rawa: Bob daję rade
  • rawa: Vasi też daje radę
  • rawa: Trzecia kara dla Kotów
  • rawa: W końcu się zemściło. 1:1
  • rawa: Challenge offside i dalej 1:0
  • rawa: Tampa słupek w ostatniej sekundzie pierwszej
  • rawa: Znowu Stamkos i mamy remis
  • rawa: Tampa zajebisty poczatek drugiej i druga brama
  • rawa: Ale się meczycho zrobiło
  • rawa: Sam Reinhart i 2:2. Akcja za akcje
  • rawa: Brandon Montour ale wcisnał spod niebieskiej 3:2
  • rawa: W karach 4:0 dla Panther
  • rawa: Bedzie ogień w trzeciej i stan przedzawałowy
  • rawa: Jeeeest Steven Lorentz 4:2
  • rawa: Jeszcze 9 minut
  • rawa: Gdzie są te wszystkie Kocury co miały oglądać playoffy?😁
    Znowu za mongoła robię😁😁
  • rawa: I w koncówce będzie ciśnienie 4:3
  • rawa: Czy Kocury dotrwaja do końca? 4 minuty
  • rawa: Stamkos wybronił strzał Tarasa do pustaka.
  • rawa: Matthew Tkachuk rozpoczął dzisiaj strzelanie i skończył do pustaka 5:3 i 3:0 w serii.
    Mecz bardzo wyrównany. Tampa bardzo słabo dzisiaj przewagi.
  • rawa: Brawo Kocury 🐀
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe