Cracovia zepsuła Zagłębiu święto
Hokeiści Zagłębia mieli dziś szansę, by znów zostać wiceliderem ekstraligi. Warunki były dwa: pokonać u siebie aktualnego mistrza Polski – Cracovię oraz liczyć na potknięcie Podhala z GKS-em Tychy. Żaden nie został spełniony - w Nowym Targu triumfowały bowiem "Szarotki", a w Sosnowcu lepsze okazały się „Pasy”, zwyciężając 5:1.
Niedzielny pojedynek miał być demonstracją siły obydwu zespołów. Niestety, po raz kolejny wpływ na wynik konfrontacji miała sytuacja personalna jednego z nich. Tym razem kryzys dopadł Zagłębie, któremu po raz kolejny w tym sezonie posypała się kadra (kontuzje wyeliminowały z gry m. in. Teddy’ego Da Costę, Łukasza Podsiadłę czy Tobiasza Bernata).
Już na papierze, zdecydowanie korzystniej prezentował się zespół z Krakowa. Drużyna „Pasów” miała do dyspozycji cztery pełne formacje, Zagłębiu z trudem udało się zmontować trzy.
Wydarzeniem numer jeden był powrót między słupki Tomasza Rajskiego, który od września zmagał się z kontuzję kolana. – Ciągle jeszcze boli. Wyszedłem na lód, bo musiałem pomóc drużynie. O oszczędzaniu się nie mogło być mowy – mówił golkiper Zagłębia, który zaliczył dziś całkiem przyzwoity występ.
Po raz kolejny kompletnie zawiodła za to sosnowiecka defensywa. Obrońcy Zagłębia pozwolili, aby rywal strzelił im cztery gole z najbliższej odległości (w takich okolicznościach Rajskiego pokonali Michał Piotrowski, Sebastian Biela, Mikołaj Łopuski i Marian Csorich – przyp. red.)
Zagłębie miało jednak cichych bohaterów. Dobre zawody rozegrał Marcin Jaros, który kilkakrotnie groźnie uderzał na bramkę Radziszewskiego, a także Tomasz Koszarek, który otrzymał pochwałę od trenera oraz nagrodę dla najlepszego gracza swojej drużyny.
Okazje do strzelenia goli mieli też inni. Na początku drugiej odsłony, wyśmienitą sytuację miał Jarosław Różański. Napastnik Zagłębia ruszył w kierunku Rafała Radziszewskiego po tym, jak przejął krążek we własnej tercji, został jednak zatrzymany przez rywali. Na domiar złego, po kilku sekundach Cracovia wyprowadziła kontrę, po której bramkę zdobył David Musial.
Nadzieje odżyły po kontaktowym golu Vladimira Luki (31. minuta), strzelonym po jednym z nielicznych błędów ekipy z Krakowa. W ciągu następnych kilku minut, gospodarze trzykrotnie mieli szansę wyrównać. Bliscy szczęścia byli Luka oraz Marcin Kozłowski. Największego pecha miał jednak Martin Opatovsky, który trafił w słupek. O wiele skuteczniejsi byli zawodnicy z Krakowa, którzy w miarę upływu czasu systematycznie powiększali swoją przewagę.
– Byliśmy dziś lepszym zespołem. Gra pressingiem przyniosła zamierzony efekt. Szybką grą wymuszaliśmy na rywalu kolejne błędy i bezlitośnie je wykorzystywaliśmy- powiedział trener Cracovii, Rudolf Rohacek.
– Zagraliśmy bez ośmiu zawodników, ale nie jest to żadne usprawiedliwienie. Uczciwie przyznaję, że w przekroju całego spotkania Cracovia była dziś zdecydowanie lepsza. „Pasy” zwyciężyły, ponieważ tworzyły kolektyw. Zagraliśmy zbyt indywidualnie, a w meczu z takim zespołem to się kompletnie nie sprawdza – komentował występ swoich podopiecznych Milan Skokan.
Zagłębie Sosnowiec – Cracovia Kraków 1:5 (0:1; 1:2; 0:2)
Bramki:
0:1 – Piotrowski (Drzewiecki) 18.01’
0:2 – Musial (Łopuski) 22.29’ PP
1:2 – Luka (Opatovsky, Koszarek) 31.38’
1:3 – Biela (L. Laszkiewicz) 38.03’
1:4 – Łopuski (Radwański, Musiał) 44.49’
1:5 – Csorich (D. Laszkiewicz) 57.25’
Kary: Zagłębie- 10 min., Cracovia- 10 min.
Strzały na bramkę przeciwnika: Zagłębie- 23, Cracovia- 37
Sędziowali: Dzięciołowski orz na liniach Kasprzyk i Wierucki.
Widzów: ok. 3 tys.
Zagłębie: Rajski – Banaszczak, Bychawski, Dronia, Duszak, Gabryś, Galvas, G. Da Costa, Jaros, Koszarek, T. Kozłowski, M. Kozłowski, Luka, Opatovsky, Różański, Sarnik, Ślusarczyk
Cracovia: Radziszewski – Bondarevs, Csorich, Dudas, Dulęba, Guzik, Kłys, P. Noworyta, Wajda, Biela, Drzewiecki, L. Laszkiewicz, D. Laszkiewicz, Musial, Pasiut, Piotrowski, Radwański, Rutkowski, Słaboń, Witowski, Łopuski
Komentarze