Niedziela dla Nesty
Hokeiści z Torunia poszli za ciosem i w niedzielnym pojedynku pokonali po raz kolejny sosnowieckie Zagłębie. Podopiecznym Jaroslava Lehocky’ego brakuje już tylko jednego zwycięstwa by wygrać całą rywalizację.
Mecz dość pechowo rozpoczął się dla miejscowych, których szeregi już w trzeciej minucie z karą meczu opuścił Tobiasz Bernat. Napastnik Zagłębia po jednej z akcji zranił Aivarsa Gaisinsa(zawodnikowi założono opatrunek na głowę – rana tłuczona głowy - oraz tamowano krew z nosa) za co został odesłany do szatni. Wszystko wskazuje na to, że zawodnik Zagłębia nie będzie mógł zagrać w Toruniu, gdyż była to już jego druga kara meczu w tym sezonie.
Wynik spotkania w 15 minucie otworzył Wojciech Jankowski, który wyjechał zza bramki i strzałem przy słupku pokonał Bartłomieja Nowaka. Gol nie podłamał miejscowych, którzy pięć minut później doprowadzili do wyrównania – strzelcem Rafał Cychowski.
Na początku drugiej odsłony Nowaka po raz kolejny pokonał Jankowski, którego niepozorny strzał pod parkanem przepuścił młody bramkarz Zagłębia.
- Na pewno trafienia w takim meczu cieszą. Miałem słaby początek sezonu więc należy cieszyć się z końcówki. Cała drużyna zapracowała na bramki. Konsekwentnie graliśmy z tyłu i to przyniosło efekt – mówił po meczu Jankowski.
Fatalna interwencja sprawiła, że od 22 minuty między słupkami sosnowiczan stanął Tomasz Dzwonek. Nie był to jednak szczęśliwy dzień dla obu goalkeeperów z Sosnowca, gdyż w drugiej tercji niepewność Dzwonka najpierw wykorzystał Milan Baranyk, a chwilę później Przemysław Bomastek.
- Błędy popełniane przez bramkarza demotywują zawodników z pola do gry. Liczyliśmy dzisiaj na Bartka, gdyż w lidze pokazał się z dobrej strony. Widać, że play-offy to coś innego i w Toruniu raczej postawimy na Zbyszka Szydłowskiego. To co wypracowaliśmy w ataku zostało szybko zniwelowane – mówił po meczu trener Zagłębia. Mariusz Kieca.
Nadzieje na korzystny wynik dla sosnowiczan przywrócił jeszcze w 54 minucie Kamil Duszak, który z niebieskiej linii wpakował krążek w okienko, lecz szybka riposta Tomasza Ziółkowskiego wybiła hokeistom z Sosnowca myśli o korzystnym rezultacie. Ziółkowski chwilę później ponownie wpisał się na listę strzelców, pakując krążek do pustej bramki.
- Naszym założeniem było zagrać na zero jak najdłużej. Chłopcy wypełnili założenia i unikali błędów. Zawodnicy, którzy najczęściej punktowali znają się z lodu i to procentuje – chwalił swoich zawodników trener Lehocky.
W gorszych nastrojach do szatni zjeżdżali sosnowiczanie.
- Tracąc głupie bramki nie można myśleć o zwycięstwie. Straciliśmy w tych dwóch meczach 13 bramek. Plany były inne, teraz musimy jechać do Torunia i wygrać – powiedział krótko strzelec pierwszego gola dla Zagłębia, Rafał Cychowski.
W rywalizacji do czterech zwycięstw Nesta Karawela Toruń prowadzi 3:2. Kolejny mecz w środę w Toruniu.
Komentarze