GKS Tychy blisko mistrzostwa. Zabójczy instynkt Vítka (WIDEO)
W piątym meczu wielkiego finału GKS Tychy pokonał Comarch Cracovię 3:1 i aby sięgnąć po mistrzostwo Polski, potrzebuje już tylko jednego zwycięstwa. Dwie bramki dla tyszan zdobył Josef Vítek.
Od pierwszych minut spotkanie toczyło się w szybkim tempie. Już kilka sekund po pierwszym rzuceniu krążka czujność Stefana Žigárdy'ego dwukrotnie sprawdził Patrik Svitana, a chwilę później szczęścia próbowali również Maciej Kruczek i Patryk Noworyta. Wszyscy jednak bez powodzenia. Nie od dziś wiadomo, że niewykorzystane sytuacje się mszczą i to tyszanie mogli cieszyć się z pierwszego gola. W 4. minucie Marcin Kolusz dograł do Martina Vozdecký'ego, a ten zza lewego bulika tuż sprzed obrońcy uderzył nie do obrony. Zasłonięty Rafał Radziszewski nie miał w tej sytuacji zbyt wiele do powiedzenia.
Stracona bramka nie załamała jednak gospodarzy, którzy od razu ruszyli do ataku, jednak ich próby były nieudane. Tyszanie również nie próżnowali i w 9. minucie byli bliscy podwyższenia wyniku, ale po strzale Adama Bagińskiego zadźwięczał słupek. Na pięć minut do końca pierwszej tercji zakotłowało się pod tyską bramką. Krakowianie aż trzy razy z bliska próbowali pokonać tyskiego bramkarza, ale krążek jak zaczarowany nie chciał wpaść do siatki.
Na początku drugiej odsłony miejscowi stanęli przed szansą odrobienia jednobramkowej straty, gdy na ławkę kar powędrował Michał Kotlorz.Gospodarze rzucili się do ataku i czterdzieści sekund później dopięli swego. Krystian Dziubiński dogrywał zza bramki, a krążek pechowo odbił się od łyżwy jednego z tyskich defensorów i wpadł do siatki obok kompletnie zaskoczonego Žigárdy'ego. Kolejne minuty to twarda walka przy bandach i ataki zarówno z jednej, jak i drugiej strony tafli.
W 26. minucie zarysowała się optyczna przewaga Cracovii, lecz nie została udokumentowana golem. Po chwilito GKS Tychy stanął przed doskonałą okazją, bowiem do boksu kar odesłany został Maciej Urbanowicz. Tyszanie momentalnie założyli zamek, a Bartłomiej Pociecha dwukrotnie sprawdził czujność "Radzika". Krakowski golkiper był jednak mocnym punktem miejscowych i kilkukrotnie uchronił swój zespół przed utratą gola. Na dwie minuty przed końcem tej tercji swój kunszt pokazał również jego vis-à-vis- Žigárdy. Tyszanin obronił strzał Marka Wróbla i dobitkę Karola Kisielewskiego, a następnie wyciągnął się jak długi i nakrył gumę rakiem.
W trzeciej tercji obraz gry się nie zmienił, choć obie drużyny stopniowo opadały z sił. Kiedy wydawało się, że do rozstrzygnięcia potrzebna będzie dogrywka, na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Filip Komorski idealnie podał zza bramki do Josefa Vítka, a ten nie zmarnował dogodnej okazji. Po tym trafieniu trener gospodarzy Rudolf Roháček zdecydował się wziąć czas, a następnie odesłał Radziszewskiego do boksu. Jak się okazało nie był to dobry pomysł, gdyż ponownie do głosu doszedł Vítek, który dobił Cracovię strzałem do pustej bramki.
Kolejny mecz odbędzie się już w czwartek 24 marca w Tychach. Jeśli podopieczni Jiříego Šejby zwyciężą po raz czwarty to obronią tytuł mistrzowski. W przeciwnym wypadku losy finałowej rywalizacji rozstrzygną się w Wielką Sobotę w Krakowie.
Powiedzieli po meczu:
Jiří Šejba, trener GKS-u Tychy: Wiedzieliśmy, że w Krakowie będzie ciężko. Rywale byli szybsi i grali bardziej ostro, ale my również stwarzaliśmy sobie szanse. Przetrzymaliśmy ich napór i gra się wyrównała. W drugiej tercji również nie dawaliśmy rady, później dokonaliśmy zmian i w trzeciej wykorzystaliśmy błędy rywali. Nie graliśmy pięknie, ale najważniejsze, że zwyciężyliśmy. W tym meczu byliśmy drużyną, a teraz musimy wykonać najważniejszy krok. Najlepszym zawodnikiem w mojej drużynie był Vítek.
Rudolf Roháček, trener Comarch Cracovii: Na początku to my graliśmy mocniej, a w przebiegu całego meczu mieliśmy więcej okazji i szans. Mimo straconej bramki, udało nam się rozkręcić. W trzeciej odsłonie wiedzieliśmy, że musimy być bardziej aktywni i strzelać. Niestety bramki padły po dwóch naszych błędach i to był koniec.
Comarch Cracovia - GKS Tychy 1:3 (0:1, 1:0, 0:2)
0:1 Martin Vozdecký - Marcin Kolusz (03:20),
1:1 Krystian Dziubiński - Petr Šinágl, Patrik Svitana (21:40, 5/4),
1:2 Josef Vítek - Filip Komorski (57:25),
1:3 Josef Vítek - Marcin Kolusz, (58:55, do pustej bramki).
Stan rywalizacji: 3:2 dla GKS Tychy
Sędziowali: Paweł Meszyński, Tomasz Radzik (główni) - Wojciech Moszczyński, Sławomir Szachniewicz (liniowi)
Minuty karne: 2 - 6
Widzów: 2600
Comarch Cracovia: Radziszewski (Łuba n/g) - Noworyta, Turoň; Svitana, Dziubiński, Šinágl - Maciejewski, Novajovský; Urbanowicz (2), Słaboń, Kapica- Wajda, Kruczek; Guzik, Kucewicz, Drzewiecki - Bożko, Dutka; Domogała, Wróbel, Kisielewski
Trener: Rudolf Roháček
GKS Tychy: Žigárdy (Kosowski n/g) - Ciura, Kolarz (2); Woźnica, Rzeszutko, Bagiński - Pociecha (2), Kolusz; Vozdecký, Komorski, Vítek - Kotlorz (2), Bryk; Bepierszcz, Galant, Kogut - Hertl, Gazda; Jeziorski, Witecki, Łopuski
Trener: Jiří Šejba
Comarch Cracovia - GKS Tychy 1:3.
Comarch Cracovia przegrywa 1:3 z GKS Tychy w piątym meczu finału PHL. Czy w czwartek poznamy mistrza Polski?
Hokej.Net
Komentarze