Odszedł najwybitniejszy rumuński hokeista
Chcieli mieć Go w swoim składzie Montreal Canadiens i CSKA Moskwa. Niestety, w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych było to niemożliwe.
Dnia 11 marca zmarł nagle w wieku 60 lat Doru Tureanu, najwybitniejszy rumuński hokeista w historii. Swoją karierę seniorską zaczynał już w wieku 14 lat w Dynamie Bukareszt, w którym występował w latach 1968 - 87. Był to jedyny klub D. Tureanu pomimo, że miał propozycję gry w Montrealu i CSKA Moskwa. W rozgrywkach ligowych był zdecydowanie najlepszym graczem, zaś Jego wielka klasa pomogła reprezentacji osiągnąć dwa sensacyjne wyniki.
Pierwszy miał miejsce w 1977 roku na mistrzostwach świata, kiedy to Rumunia pokonała USA 5:4 (Amerykanie w swoim składzie mieli wtedy jednego zawodnika z NHL). Po tym pojedynku Montreal Canadiens zaproponowali D. Tureanu kontrakt w wysokości 2 mln. dolarów. Zawodnik odmówił z powodu tego, że w tym czasie chorowała Jego matka i jak Sam twierdził nie mógł jej tak zostawić. Druga sensacja miała miejsce na IO w Lake Placid, kiedy to Rumunia pokonała Niemców 6:4 a Tureanu zaliczył w tym meczu hattrick.
Po IO w Lake Placid skauci Montrealu nie zapomnieli o Nim i przyjechali nawet do Rumunii proponując Mu wyjazd z całą rodzina. Jednak w tych latach miejscowa służba bezpieczeństwa szybko dowiedziała się o tym i Tureanu dostał na dwa lata zakaz wyjazdu za granicę. Znając realia ówczesnego życia w Rumunii można dziś powiedzieć, że dla Niego i tak to się dobrze skończyło.
Obecność gwiazdy najwyższej światowej klasy nie pomogła rumuńskiemu hokejowi na stałe zagościć w światowej czołówce, w najwyższej grupie MŚ grali tylko raz, we wspomnianym wyżej 1977 roku w Wiedniu. Potem wszystko szło na dół, a Tureanu musiał przeżyć likwidację tak sekcji hokejowej w Dynamie Bukareszt, jak i hali "Mihai Flamaropol", w której rozgrywano mecze.
D. Tureanu był graczem kompletnym, niezwykle inteligentnym. Pomimo wielkiej klasy zawsze potrafił grać zespołowo i z dużym powodzeniem wykorzystywał Swoich partnerów z formacji, chociaż ci ustępowali Mu umiejętnościami. Gdyby nie ówczesna sytuacja polityczna to być może byłby gwiazdą w NHL. A tak Zmarły pozostał jednym z najlepszych hokeistów w historii, któremu nie było dane tam zagrać.
Komentarze