Grał w finale Mistrzostw Świata ze złamaną ręką. "Dali z siebie wszystko dla kraju" (WIDEO)
Gwiazdor reprezentacji Szwajcarii zagrał w majowym finale Mistrzostw Świata ze złamaną ręką. Na lodzie przebywał prawie przez pół godziny i był najlepszym zawodnikiem swojego zespołu. Inny Szwajcar wystąpił w finale ze złamanym palcem.
Szwajcarzy w maju byli w Danii blisko zdobycia tytułu mistrzów świata. W finale ulegli Szwecji 2:3 dopiero po rzutach karnych. Teraz wyszło na jaw, jak wielkie było poświęcenie zawodników w walce o złoty medal.
Trener szwajcarskiej kadry Patrick Fischer ujawnił, że obrońca Nashville Predators Roman Josi w półfinałowym meczu z Kanadą złamał rękę, a mimo to wystąpił w finale. Co więcej, spędził na lodzie 29 minut i 29 sekund, czyli był pod tym względem drugi w drużynie. Josi asystował przy obu golach "Helwetów" i otrzymał od zespołu nagrodę dla najlepszego zawodnika Szwajcarii w tym spotkaniu. - Musieliśmy uzgadniać z Nashville Predators czy Josi może zagrać w finale - ujawnił szwajcarski selekcjoner w długim wywiadzie dla drugiego kanału tamtejszej telewizji publicznej.
Josi wykazał się tym większym poświęceniem, że dołączył do drużyny już w trakcie turnieju po długim sezonie w NHL, w którym rozegrał dla Predators 88 meczów. - Mam dla niego wielki szacunek, bo nie szukał wymówek, żeby nie przylecieć na Mistrzostwa Świata mimo trudnego sezonu - skomentował Fischer.
Okazuje się jednak, że nie było to jedyne złamanie w szwajcarskim zespole przed finałem Mistrzostw Świata. Napastnik trzeciej formacji Simon Moser zagrał bowiem ze złamanym palcem dłoni. W rywalizacji ze Szwedami spędził na tafli 14 minut i 37 sekund. - Taki jest hokej. Chłopcy dali z siebie wszystko dla kraju - mówi Fischer.
Zdobycie srebrnego medalu Mistrzostw Świata pozwoliło Szwajcarom awansować w rankingu światowym, ale tylko z 8. na 7. miejsce. "Helweci" nadal takie sukcesy osiągają sporadycznie. Dość wspomnieć, że w ciągu ostatnich 20 lat byli w najlepszej "czwórce" MŚ tylko dwukrotnie, a na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu nie awansowali nawet do ćwierćfinału. Fischer chce, by i to w przyszłości się zmieniło.
W tym samym wywiadzie opowiedział o swoich celach na najbliższe lata. - Chcemy oddzielić się od średniaków i zbliżyć do najlepszych zespołów na świecie. Chodzi o to, żebyśmy z silniejszymi nie musieli murować bramki, tylko grali ofensywnie - powiedział. - Ćwierćfinał na dużych imprezach powinien być dla nas dobrym celem minimum, a jak się jest w ćwierćfinale, to już wszystko jest możliwe.
Komentarze