Znani, ale zapomniani. Mieczysław Jaskierski
W naszym cyklu publikujemy wywiady z zawodnikami, którzy dołożyli sporą cegiełkę do rozwoju hokeja w Polsce, ale w ostatnim czasie nie znajdowali się na świeczniku. Przed Wami Mieczysław Jaskierski – jeden z bohaterów pamiętnego meczu ze Związkiem Radzieckim (6:4). Snajper przez duże „S”. Przed jego świetnym strzałem drżeli polscy bramkarze.
HOKEJ.NET: – Czym teraz się Pan teraz zajmuje?
Mieczysław Jaskierski: – Długo pracowałem w Austrii, a dokładniej w firmie izolacyjnej i teraz jestem na zasłużonej emeryturze. W wolnych chwilach lubię pochodzić po Gorcach.
Skąd wziął się Pana przydomek – „Złotko”?
– Koledzy przyszli po mnie, bo mieliśmy się gdzieś wspólnie wybrać. Niestety nie było mnie jeszcze w domu, więc zapytali moją mamę, czy jest Miecik? Ona chyba nie dosłyszała i zaczęła się głośno zastanawiać: – Jaki „Złocik”? I tak już zostało.
Może zacznijmy od Austrii.
– Ogólnie w Austrii spędziłem sześć sezonów: byłem zawodnikiem EK Zell am See, ale później nie dostałem zgody na dalszą grę, więc musiałem wrócić do Polski. Grałem w Podhalu, po czym znów wróciłem do Zell am See. Miałem pecha, bo w trzecim meczu zerwałem więzadło krzyżowe i musiałem przejść operację. Sezon zapisałem na straty, ale zdołałem jeszcze wystąpić w jednym klubie.
Trafiłem do Kitzbüheler EC, gdzie łączyłem grę z pracą w firmie izolacyjnej. Mogłem sobie na to pozwolić, bo wówczas trenowaliśmy trzy razy w tygodniu.
Żeby była jasność, wtedy zarabiało się w pracy – hokej był tylko dodatkiem.
Była szansa, by zagrać w wyższej lidze?
– Wtedy to wyglądało troszkę inaczej. Pochodziliśmy z kraju komunistycznego, więc na wszystko trzeba było mieć pozwolenie. Na jakikolwiek transfer. Wtedy też trzeba było mieć menedżera, który dbałby o interesy. Polscy zawodnicy nie mogli liczyć na takie ekstrawagancje.
Zresztą z Zell am See wygraliśmy rozgrywki i mogliśmy zagrać w ekstralidze, ale był to klub z małej mieścinki. Nie mieliśmy wielkich sponsorów, na grę na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Austrii. Nasze miejsce zajął więc Salzburg.
Czym był spowodowany Pana wyjazd z Polski, bo nie da się ukryć, że w tamtych czasach w polskich drużynach nie było bogato.
– W Podhalu nie było pod tym względem źle, ale miałem trzydziestkę na karku, a młodzież nacierała. Po mistrzostwach w Val Gardenie przyjechał Artur Szulc, Polak, który na stałe mieszkał w Republice Federalnej Niemiec. Mówił, że klub szukają doświadczonych polskich zawodników. Zresztą wcześniej w Zell am See grało dwóch Polaków: Franek Klocek i Jasiu Mrugała.
Józef Batkiewicz, Mieczysław Jaskierski, Czesław Ruchała (Fot. sportowepodhale.pl)
Opowie Pan jeszcze o tym, jak wrócił Pan z Austrii do Podhala na jeden sezon? Bo wtedy wydostaliście się z dołka i sięgnęliście po mistrzostwo, co było Pana ogromną zasługą.
Doprecyzujmy – był to sezon 1986/1987, zakończony dwunastym tytułem „Szarotek”.
Później znów wrócił Pan do Podhala, ale tym razem na ławkę trenerską.
W Podhalu zapisał Pan przepiękną kartę, bo zdobył Pan z nim dziewięć tytułów mistrzowskich.
Pamięta Pan swoje początki w ekipie „Szarotek”?
Od lewej: Mieczysław Jaskierski, Andrzej Słowakiewicz, Czesław Ruchała, Kazimierz Bryniarski, Michał Garbacz, Kazimierz Zgierski, Józef Batkiewicz (Fot. sportowepodhale.pl)
Czyli liczyła się tylko ciężka praca.
A jak wyglądało świętowanie tytułów mistrzowskich?
Andrzej Iskrzycki wspominał, że nie dostawaliście medali. Były jakieś proporczyki.
Po części oficjalnej mocno świętowaliście?
Jak wyglądało przyjęcie do drużyny, czyli chrzest. Słyszeliśmy, że było naprawdę ciekawie...
Grał Pan też w Legii Warszawa, a której zarazem odbywał Pan służbę wojskową. W 1972 roku został Pan zawieszony za rzekome sprzedanie meczu Zagłębiu Sosnowiec. Jak po prawie 50 latach odniesie się Pan do tej sytuacji.
Zapisał Pan też piękną kartę jako reprezentant Polski. Jak Pan wspomina ten słynny mecz ze Związkiem Radzieckim?
A nie ma w Panu żalu, że gdy wspomina się ten mecz, to w zasadzie mówi się wyłącznie o wyczynie Wiesława Jobczyka.
Zagrał Pan na 10 mistrzostwach świata, w tym sześć razy w grupie A. Co było powodem, że zaczęliście balansować pomiędzy grupą A a B.
Jeśli chodzi o reprezentacyjną karierę, to znajduje się w niej tylko jedna olimpiada. W Insbrucku. Mogło być ich więcej?
Selekcjoner Czesław Borowicz mówił nam, że żałuje, że nie wziął na olimpiadę w Lake Placid Pana oraz Jana Stopczyka
Przez długi czas występował Pan w jednej formacji z obrońcą Andrzejem Iskrzyckim. Tworzyliście niezły duet.
Jak w Pańskich czasach pracowało się nad doskonaleniem wznowień i precyzją uderzenia?
O pana strzale z nadgarstka wiele się mówiło. Zresztą wielu autorów książek podkreśla, że umiał pan dobrze „pociągnąć”. Zapytamy wprost: umiejętność wrodzona czy wytrenowana?
W Polskiej Hokej Lidze rozegrał Pan 474 meczów i strzelił 310 bramek. Rekordzistą rozgrywek jest Mariusz Puzio, który zdobył 592 gole, ale rozegrał ponad 1000 spotkań.
Ilu bramek nie uznali Panu sędziowie?
Jak wspomina Pan rywalizację z Zagłębiem Sosnowiec, bo chyba w Pana czasach Podhale nie pałało do tego klubu zbytnią sympatią.
Od starszych zawodników często słyszymy, że w latach 70. i 80. były ogromne problemy ze sprzętem.
Andrzej Iskrzycki i Mieczysław Jaskierski
Widzieliśmy zdjęcie, jak z Andrzejem Iskrzyckim dokładnie owijacie kije. Więc chyba nie było z tym aż tak źle.
Jeżeli chodzi o kontuzje to, co Wam najczęściej dolegało? Pewnie jakieś stłuczenia...
Widzi Pan, co stało się z polskim hokejem. Jak Pan na to reaguje?
W ostatnim sezonie przez Pana macierzysty klub przewinęła się rekordowa ilość obcokrajowców.
Wielu olimpijczyków związanych z Nowym Targiem mocno zraziło się do Podhala. Dlaczego?
Na nowotarskim lodowisku w korytarzu są zdjęcia olimpijczyków. Więc może z tą pamięcią nie jest tak źle.
Jest Pan rozpoznawalny w Nowym Targu?
Rozmawiali: Radosław Kozłowski, Sebastian Królicki
Metryczka:
Mieczysław Jaskierski (ur. 17 grudnia 1950 w Nowym Targu). Napastnik, występował w Podhalu Nowy Targ (-1971, 1974-1982, 1986-87), Legia Warszawa (1971-74), EK Zell am See (Austria, 1982-86, 1987-88), HC Kitzbuhel (1988-89). Olimpijczyk z 1976 roku. Występował na Mistrzostwach Świata dziesięć razy (1970-71, 1973-79, 1981). W reprezentacji Polski rozegrał 126 meczów i zdobył 59 bramek. Zdobył 9 mistrzostw Polski (1969, 1973-79, 1987), czterokrotny wicemistrz Polski (1970, 1980-82). Liga polska (474 spotkania, 310 bramek). Grający trener w Zeel am See (1981-86), asystent trenera Walentego Ziętary w Podhalu (1989/90), trener Podhala (1990), HC Kitzbuehel, EK Zell am See (90, mistrz Austrian National League).
Poprzednie odcinki z cyklu "Znani, ale zapomniani":
Włodzimierz Komorski »
Marek Koszowski »
Oskar Szczepaniec »
Piotr Zdunek »
Walerij Gudożnikow » Władimir Paszkin »
Jurij Karatajew » Andrzej Iskrzycki »
Komentarze