Brière nie mógł strzelić. Winter Classic dla Rangers
Jeśli Danny Brière znał statystyki, to wykonując przy stanie 2:3 rzut karny na 20 sekund przed końcem meczu Philadelphia Flyers z New York Rangers, musiał czuć, że jego zespół przegra tegoroczny Zimowy Klasyk NHL. Tak się stało, a Rangers w tym sezonie wygrywają z Flyers niezależnie od miasta i warunków.
Sędziowie podyktowali rzut karny dla "Lotników", gdy Ryan McDonagh na 20 sekund przed końcem padł na krążek w polu bramkowym swojego zespołu. Większość z prawie 47 tysięcy widzów na stadionie Citizens Bank Park liczyła, że Brière doprowadzi do remisu, ale liczby były przeciwko niemu. Nie dość, że napastnik Flyers stanął przeciwko bramkarzowi, który obronił najwięcej karnych w historii NHL (licząc z seriami przy remisie po dogrywce), to jeszcze jako 11. w ostatnich 19 latach miał szansę wyrównać wynik rzutem karnym w ostatniej minucie. Został jedenastym, któremu się to nie udało. Brière spróbował strzału między nogami, ale Szwed zareagował znakomicie i został bohaterem najgłośniejszego meczu sezonu zasadniczego NHL, który jego zespół wygrał 3:2. - Miałem na sobie sporą presję, ale starałem się być cierpliwy - mówił po meczu Lundqvist. - Gdybym to ja wykonał pierwszy ruch, pewnie by strzelił.
Lundqvist interweniował skutecznie także w 33 innych sytuacjach, a pokonali go tylko w drugiej tercji Brayden Schenn (pierwszy gol w NHL) i Claude Giroux, którzy dali wówczas prowadzenie 2:0 gospodarzom. Giroux z 46. punktami zrównał się z Henrikiem Sedinem na prowadzeniu w klasyfikacji punktowej ligi. Trener Flyers, Peter Laviolette, choć miał rzadką szansę wyboru gracza, który będzie w ostatniej minucie wykonywał rzut karny, nie postawił jednak na Giroux. - To był wybór tylko między Claude'em i Dannym - przyznał Laviolette po spotkaniu. - Zdecydowałem się na Brière'a, bo jest trochę bardziej typowym snajperem. Laviolette nie mógł nawet rozważać kandydatury np. Jaromíra Jágra, bo temu odnowiła się kontuzja lewej nogi i od 26. minuty już nie grał.
Co ciekawe ze wspomnianych 11 kolejnych nieudanych prób wyrównania z karnego w ostatniej minucie w ciągu ostatnich 19 lat, aż trzy zdarzyły się w ostatnim miesiącu. 10 grudnia Zach Parise nie trafił w meczu z Montréal Canadiens, a 20 grudnia Stephen Weiss zmarnował taką okazję przeciwko Phoenix Coyotes. Ostatnim, któremu ta sztuka się udała był zawodnik Flyers, Eric Lindros w grudniu 1992 roku.
Rangers wczoraj wygrali, ale najpierw musieli gonić wynik, a kluczową rolę w tej pogoni odegrał znany z twardej gry Michael Rupp. Najpierw, zaledwie 30 sekund po golu Giroux na 2:0, zdobył bramkę kontaktową, a na początku trzeciej odsłony wyrównał. Był to dopiero jego drugi i trzeci gol w tym sezonie. Amerykanin stoczył za to w tych rozgrywkach już 4 bójki. Po jego bramkach, które dały wyrównanie, o zwycięstwie Rangers przesądziło trafienie Brada Richardsa, który dobił strzał Brandona Dubinsky'ego.
Drużyna New York Rangers, która wcześniej w tym sezonie wygrała z Flyers dwa spotkania w hali Madison Square Garden, z 52 punktami umocniła się na prowadzeniu w Dywizji Atlantyckiej i Konferencji Wschodniej NHL. Mało tego, nowojorski zespół jest od wczoraj liderem całej ligi. Zdobył tyle punktów, co Chicago Blackhawks, ale rozegrał o dwa mecze mniej. Drużyna Johna Tortorelli wygrała ze swoim wczorajszym rywalem pięć kolejnych spotkań. To najdłuższa taka seria od 1990 roku. - Jeśli chcemy coś dużego osiągnąć, to będziemy musieli nauczyć się z nimi wygrywać - przyznał po meczu Laviolette. Na naukę jego zespół ma czas do 5 lutego, kiedy obie drużyny znów ze sobą zagrają, tym razem w Madison Square Garden.
Philadelphia Flyers - New York Rangers 2:3 (0:0, 2:1, 0:2)
1:0 Schenn - Carle 32:26
2:0 Giroux - Talbot - Hartnell 34:21
2:1 Rupp - Prust - Mitchell 34:51
2:2 Rupp - Prust - Mitchell 42:41
2:3 Richards - Dubinsky - Callahan 45:21
Strzały: 36-33.
Minuty kar: 16-6.
Widzów: 46 967.
Ottawa Senators także przegrywali z New Jersey Devils 0:2 i również wygrali 3:2, tyle że po dogrywce. Daniel Alfredsson przesądził o zwycięstwie drużyny ze stolicy Kanady trafiając w przewadze 4 na 3, a wcześniej bramki dla "Senatorów" zdobywali Jason Spezza i Eric Condra. Alfredsson zdobył swoją 401. bramkę, dokładnie tak jak 400. w dogrywce. Co ciekawe z wcześniejszych 399 goli w NHL Szwed także tylko dwa zdobył w dodatkowym czasie gry. Swojego gola numer 200 w NHL strzelił wczoraj dla Devils Litwin Dainius Zubrus. Przy bramce Jasona Spezzy asystował bramkarz Senators, Craig Anderson. 4 asysty dają mu pierwsze w tym sezonie miejsce w klasyfikacji najczęściej asystujących bramkarzy NHL.
Rzuty karne dały San Jose Sharks zwycięstwo nad Vancouver Canucks 3:2. Jako jedyny karnego wykorzystał Michal Handzuš, który jest jednym z najlepszych specjalistów od tego elementu w NHL. Bramki "Rekinów" z gry zdobywali Patrick Marleau i Benn Ferriero. Gola i asystę dla Canucks uzyskał Cody Hodgson. Sharks dzięki zwycięstwu awansowali na drugie miejsce w Dywizji Pacyfiku. Do prowadzących Los Angeles Kings tracą tylko jeden punkt, a rozegrali aż o 5 meczów mniej.
Chicago Blackhawks stracili prowadzenie w tabeli NHL, bo przegrali z jedną z najsłabszych drużyn Konferencji Zachodniej, Edmonton Oilers 3:4. Ryan Smyth i Taylor Hall zaliczyli po golu i asyście, a pozostałe bramki dla zwycięzców zdobyli Andy Sutton i Ben Eager. Ten ostatni przesądził o zwycięstwie "Nafciarzy", rehabilitując się za fatalny występ w sylwestrowym meczu z New York Islanders, w którym otrzymał 16 karnych minut. Drużyna z Edmonton przerwała serię trzech porażek, ale nadal jest ostatnia w Dywizji Północno-zachodniej. Daniel Carcillo (CHI) w 28. minucie został odesłany do szatni z karą meczu za rzucenie na bandę Toma Gilberta. Gilbert doznał urazu i więcej nie zagrał, ale jego zespół w przewadze dzięki tej karze zdobył dwie bramki.
Colorado Avalanche po rzutach karnych wygrali 2:1 z Los Angeles Kings. Jako jedyny karnego wykorzystał Milan Hejduk, dla którego było to już piąte takie trafienie w tym sezonie. Częściej z karnych gole zdobywali tylko Ilja Kowalczuk i Zach Parise. Żaden bramkarz nie jest za to w tym sezonie lepszy w decydujących seriach od Siemiona Warłamowa. Rosjanin 6 razy stawał do rywalizacji w karnych i zawsze wygrywał. Z gry dla Avalanche trafił wczoraj Ryan O'Reilly, a dla Kings Dustin Brown. Zespół z Los Angeles pod wodzą Darryla Suttera nie przegrał w regulaminowym czasi żadnego z siedmiu meczów, a wywalczony wczoraj punkt pozwolił mu pozostać na czele Dywizji Pacyfiku.
WYNIKI
TABELE
Komentarze