NHL: Znak firmowy Edmonton, czyli duet McDavid – Draisaitl znów oczarował (WIDEO)
Dwie perły „Nafciarzy” w osobach Connora McDavida i Leona Draisaitla rozstrzygnęły losy meczu w Chicago, w którym po sześćdziesięciu minutach gry wciąż nie było wiadomo, kto dopisze dwa „oczka” do swojego dorobku. Popisowa akcja wspomnianego duetu rozwikłała ten problem.
McDavid i Draisaitl po niespełna minucie dogrywki wyszli z zabójczą kontrą zostawiając daleko w tyle Patricka Kane’a oraz Brandona Saada. Duetowi „Nafciarzy” próbował przeciwstawić się Erik Gustafsson, ale perfekcyjne podanie niemieckiego napastnika, otworzyło McDavidowi dogodną sytuację strzelecką, w której ostatnią instancją do pokonania pozostał bramkarz Cam Ward. 21-letni Kanadyjczyk wypalił jak z armaty, zdobywając gola w czwartym kolejnym meczu.
–Mieć taką dwójkę to jak wygrać los na loterii – powiedział wyraźnie zadowolony trener Oilers, Todd McLellan – Oni czują się komfortowo w takich sytuacjach Tylko czekają na swój moment, a potem z zimną krwią dokonują egzekucji.
McDavid oprócz czterech goli w czterech ostatnich meczach, zaliczył również w tym czasie dwie asysty. Tak naprawdę to kapitan „Nafciarzy” nie punktował tylko w jednym z 10 meczów obecnego sezonu.
–Nawet jeśli nie ja, albo Leon, to wskoczyłby ktoś z naszym obrońców i dokończył dzieła – powiedział zdobywca rozstrzygającej bramki – Wiemy jak grać w formacie trzech na trzech. To specyficzny układ, który mamy dobrze rozpracowany.
Radość superduetu z Edmonton po zdobyciu gola wygrywającego w meczu z Chicago Blackhawks (fot. si.com).
Na pochwałę zasługuje postawa Draisaitla, który w ostatnim meczu w Nashville, wygranym przez Oilers 5:3, doznał nieprzyjemnej kontuzji po uderzeniu wysokim kijem w okolice lewego oka. Również obrońca Adam Larsson został wtedy poszkodowany, otrzymując uderzenie krążkiem w usta. Dlatego też w dzisiejszym meczu Szwed występował w specjalnej masce ochronnej.
Cam Talbot zatrzymał 31 uderzeń hokeistów z Chicago. Tym samym pomógł „Nafciarzom” odnieść trzecią kolejną wygraną. Ich bilans gier w dogrywkach wygląda imponująco. Zwyciężyli w trzech z czterech spotkań, które rozstrzygały się dodatkowym czasem gry. Ich rywale mają w tym elemencie remis, bowiem trzy razy wygrali w takiej sytuacji, jak również trzykrotnie zjeżdżali z lodu pokonani.
–Nie pozwoliliśmy im na zbyt wiele – powiedział golkiper triumfatorów – Byliśmy skupieni i pewni w swojej grze, a Connor i Leon zrobili to, czym zachwycają cały czas.
Gospodarze nie mogli w tym meczu skorzystać z trzech borykających się z problemami zdrowotnymi graczy. Grupę tę utworzyli: obrońca Jan Rutta, środkowy John Hayden i lewoskrzydłowy Chris Kunitz. W szeregach rywali tym razem zabrakło: defensora Evana Boucharda, środkowego Coopera Marody’ego oraz prawoskrzydłowego Jessiego Puljujärviego.
Wynik meczu otworzył w 12. minucie Brent Seabrook, a asystą popisał się Patrick Kane. Tym samym trzykrotny zdobywca Pucharu Stanleya przedłużył swoją serię punktową do 6 spotkań. Amerykanin przewodzi z 11 golami w klasyfikacji strzeleckiej. Tylko raz na 12 meczów nie zdobył żadnego „oczka”.
Bramka dla Chicago padła podczas gry w podwójnej przewadze. Seabrook skierował krążek do Kane’a, który stał w prawym kole bulikowym, po czym otrzymał podanie zwrotne i huknął ponad rękawicą interweniującego Talbota.
Ward udanie zatrzymał rywali w 24 przypadkach, a obrońcy Blackhawks poprawili szczelność defensywy w porównaniu z sobotnim meczem w St.Louis, gdzie ekipa z Chicago przegrała 3:7.
–Mecz naprawdę trzymał w napięciu – ocenił spotkanie trener „Czarnych Jastrzębi” Joel Quenneville – Miło było patrzeć na to, jak pozbieraliśmy się po ostatniej wysokiej porażce.
Dodał również: –Pierwsza tercja w naszym wykonaniu była taka sobie, ale dwie następne już bardzo w porządku. Zdobyliśmy punkt i mieliśmy nadzieję na to, że uda się także zgarnąć drugi.
Okazja do rewanżu będzie już niedługo, bowiem obie ekipy zmierzą się ponownie już w czwartek na lodowisku w Edmonton i będzie to ich drugi pojedynek z trzech, jakie mają zaplanowane.
Bramkę wyrównującą na 1:1 zdobył Zack Kasssian, dla którego było to premierowe trafienie w tym sezonie. Akcja zaczęła się od strzału z daleka Darnella Nurse’a, który odbił Ward. Następnie Jujhar Khaira próbował umieścić krążek w bramce, ale dopiero udało się to Kassianowi, który dopadł do bezpańskiej „gumy” i skierował ją do siatki.
W drugiej, bezbramkowej tercji przeważali gospodarze, oddając prawie dwa razy więcej strzałów od gości (13-7). Talbot udanymi interwencjami ustrzegł swój zespół przed startami po strzałach Nicka Schmaltza i Marcusa Krügera.
Tobias Rieder w trzeciej tercji nie wykorzystał dogodnej sytuacji podczas gry w osłabieniu. Natomiast po drugiej stronie tafli rozstrzygnięcie mogło zapaść w ostatnich sekundach podstawowego czasu gry, gdyby nie udana interwencja Talbota po uderzeniu Gustafssona.
Chicago Blackhawks – Edmonton Oilers 1:2 po dogrywce (1:1, 0:0, 0:0, 0:1)
1:0 – Brent Seabrook – Patrick Kane, Duncan Keith (11:02, 5/3)
1:1 – Zack Kasssian – Jujhar Khaira, Darnell Nurse (18:26)
1:2 – Connor McDavid – Leon Draisaitl (60:53)
Strzały: 32 - 26
Kary: 4 - 10
Widzowie: 20987
Pozostałe mecze:
Los Angeles Kings – New York Rangers 4:3 (0:1, 2:1, 2:1)
Carolina Hurricanes – New York Islanders 1:2 (0:1, 1:1, 0:0)
Detroit Red Wings – Dallas Stars 4:2 (0:1, 1:0, 3:1)
Anaheim Ducks – San Jose Sharks 3:4 po dogrywce (1:1, 1:2, 1:0, 0:1)
Vegas Golden Knights – Ottawa Senators 4:3 po dogrywce (0:1, 2:1, 1:1, 1:0)
Komentarze