„Potykając się można zajść daleko; nie wolno tylko upaść i nie podnieść się” – mawiał Johann Wolfgang von Goethe. Cytat pochodzący od niemieckiego poety, prozaika i dramaturga idealnie wpisuje się w karierę Davida Zabolotnego, który podobnie jak Goethe urodził się w Frankfurcie nad Menem. Bramkarz występujący w Comarch Cracovii podniósł się po niezwykle trudnym momencie i zagrał w Mistrzostwach Świata Dywizji IB w Tychach.
Cofnijmy się jednak do grudnia 2015 roku. 22-letni wówczas Zabolotny z konieczności został pierwszym bramkarzem JKH GKS-u Jastrzębie, bo kontuzji nabawił się Mate Krešimir Tomljenović.
„Zabol” zagrał w meczu półfinałowym Turnieju Pucharu Polski z Comarch Cracovią. W 35. minucie po wybiciu przez Krystiana Dziubińskiego, krążek znalazł się w posiadaniu młodego golkipera, który przez nikogo nie atakowany… wpakował gumę do własnej bramki i załamany padł na taflę. Po takim ciosie jastrzębianie nie mieli sił już się podnieść i ostatecznie przegrali to spotkanie 0:3, a krakowianie następnego dnia wznieśli w górę okazałe trofeum.
– Dopiero po ochłonięciu w szatni zdałem sobie sprawę co właściwie się stało. Musiałem sam sobie ze wszystkim poradzić, bo nie miałem zmiennika, więc trener nie mógł ściągnąć mnie z lodu. Na szczęście drużyna nie miała do mnie pretensji – mówił wówczas David Zabolotny w rozmowie z naszym serwisem.
Nagranie z golem wiralem obiegło sieć oraz wszystkie serwisy sportowe niemal na całym świecie. Zawodnik został nawet porównany do piłkarza Janusza Jojki, który – mimo, że był dobrym bramkarzem – mógł niegdyś „pochwalić” się podobnym wyczynem.
Mogło się wydawać, że pomimo zapewnień 22-latek nie udźwignie ciążącej na nim presji i szybko zawiesi łyżwy na przysłowiowym kołku, zwłaszcza, że wkrótce pożegnał się z Polską Hokej Ligą i zakotwiczył w niemieckiej Oberlidze na trzecim poziomie rozgrywkowym.
Nic jednak bardziej mylnego. Przez trzy sezony spędzone w Niemczech, gdzie miał okazję uczestniczyć w wielu obozach treningowych i współpracować z cenionymi trenerami, reprezentant Polski wyraźnie okrzepł i poczynił znaczące postępy. Dobra i solidna gra sprawiła, że zwrócił na siebie uwagę działaczy Comarch Cracovii i przed sezonem związał się kontraktem.
Zawodnik w niczym nie przypominał siebie sprzed kilku lat, był pewny siebie zarówno przed kamerą telewizyjną oraz na lodowisku. – Nie boję się sportowej rywalizacji! – stwierdził, gdy zapytano go o rywalizację z Dienisem Pieriewozczikowem.
Zawodnik, który pierwsze hokejowe kroki stawiał w Orliku Opole, był w stanie godnie zastąpić doświadczonego Rosjanina, gdy ten doznał kontuzji. Ba, jego postawa w bramce sprawiła, że szybko zaskarbił sobie sympatie krakowskiej publiczności i uznanie wymagającego przecież trenera Rudolfa Roháčka, który wielokrotnie podkreślał swe zadowolenie z postawy hokeisty rodem z Opola.
Co równie ważne, Zabolotny był również twarzą kampanii marketingowej Cracovii sprzed minionego sezonu i wziął udział w nagraniu promocyjnego materiału wideo, w którym wielu kibiców dostrzegło pewną symbolikę: otóż w prezentowanym spocie „Zabol” pewnie łapie krążek i wprowadza go do gry, co miało również sugerować rozpoczęcie nowego rozdziału w karierze bramkarza.
Dziś nikt już nie pamięta wydarzenia sprzed kilku laty, a sam Zabolotny mógł wznieść w górę najważniejsze trofeum w swojej karierze, czyli Puchar Kontynentalny. Dodatkowo 28-latek jest dziś wymieniany w gronie najlepszych polskich bramkarzy i ma spore szansę na zajęcie stałego miejsca między słupkami bramki reprezentacji.
A jak po czasie wspomina tę pechową interwencję? Jakie wnioski wyciągnął z tej sytuacji?
– Otrzymałem spore wsparcie zarówno od całego zespołu, jak i sztabu szkoleniowego.To podnosiło mnie na duchu i umocniło moją psychikę. Pamiętam, że kilka dni po Pucharze graliśmy mecz z GKS-em Tychy i zagrałem bardzo dobre zawody – wyjaśnił golkiper mający polskie i niemieckie obywatelstwo.
– Z perspektywy czasu z uśmiechem na twarzy wspominam tę sytuację. Ten gol oczywiście jest już mi przypisany i w każdej drużynie, w której dotychczas grałem koledzy z drużyny pytali o tę sytuację. Ale tak jak mówię, opowiadam o niej z uśmiechem – dodał.
A z racji tego, że nasz artykuł rozpoczęliśmy cytatem, w taki sposób również go zakończymy, a przytoczone słowa idealnie wydają się pasować do Davida Zabolotnego – „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą”.
Czytaj także: