Hokej.net Logo

Do pustej bramki

Do pustej bramki

Zagłębie Sosnowiec w piątkowym (12.12) meczu Polskiej Ligi Hokejowej, kolejny raz potwierdziło, że ma „patent” na GKS Tychy. Sosnowiczanie w małej hali Spodka, gdzie GKS gra w roli gospodarza wygrali 6:4.


Tyszanie grający w dalszym ciągu bez kontuzjowanych: Adriana Parzyszka, Robina Bacula i Michała Garbocza potrafili co prawda ulokować krążek w siatce rywali, ale ci skutecznie ripostowali. Już w 135 sekundzie gry na ataki GKS goście odpowiedzieli skutecznie i gdy tyszanie wykonywali zmianę Zbigniew Podlipni zagrał z prawego narożnika tafli do Tomasza Kozłowskiego, który stojąc samotnie 3 metry przed Arkadiuszem Sobeckim nie miał problemu ze zdobyciem gola. Kilkanaście sekund później sosnowiczanie stanęli przed szansą podwyższenia prowadzenia, ale po zagraniu Marcina Kozłowskiego strącony przez Łukasza Podsiadłę krążek padł łupem Sobeckiego.
Tyszanie ruszyli do szturmu od 4 minuty. Sygnał do ataku strzałem z niebieskiej dał Sebastian Gonera, ale Tomasz Dzwonek parkanem odbił krążek. Bramkarza Zagłębia nie zaskoczyli także Piotr Sarnik i Sławomir Krzak buszujący pod bramką rywali w 5 minucie oraz Michał Woźnica finalizujący celnym strzałem płynną akcję Artura Gwiżdża z Mariuszem Jakubikiem w 9 minucie. Ale chwilę później było 1:1. Krzak wygrał wznowienie po lewej ręce bramkarza, a Tomasz Proszkiewicz z wysokości bulika huknął z pierwszego krążka i Dzwonek nie zdążył z reakcją. 53 sekundy później tę akcję skopiowali Adam Bagiński (wygrał wznowienie) i Tomasz Wołkowicz (pociągnął z nadgarstka), a krążek mimo interwencji bramkarza Zagłębia znalazł drogę do siatki.


Po szybkiej stracie dwóch goli trener gości poprosił o czas i wytłumaczył swoim podopiecznym jakie popełnili błędy. To wystarczyło. Co prawda jeszcze w 12 minucie siłą rozpędu zaatakowali Wołkowicz, a Krzysztof Majkowski strzelał dwa razy z niebieskiej, ale w odpowiedzi sosnowiczanie przeprowadzili akcję, po której pozostawiony bez opieki Sebastian Biela strzelał z kilku metrów. Sobecki efektownie obronił to uderzenie, ale w 14 minucie skapitulował drugi raz. Tym razem po wznowieniu wygranym przez Radima Antonovica Teddy Da Costa strzelił, a po interwencji Sobeckiego wykonał z bliska skuteczną dobitkę i doprowadził do wyrównania. Wynik pierwszej tercji ustalony został przez Martina Opatovskiego 48 sekund przed zejściem na przerwę, gdy tyszanie grali w trójkę, bo na ławce kar siedzieli Sebastian Gonera i Majkowski. Jarosław Kuc uderzył z niebieskiej, a słowacki lewoskrzydłowy skierował do siatki odbity od bandy za bramką krążek.


W drugiej tercji sosnowiczanie grali konsekwentnie w obronie i wyprowadzali groźne kontry. W 25 minucie Marcin Jaros po jednej z nich strzałem ze środka tercji obronnej tyszan po lodzie posłał krążek między parkany Sobeckiego, który po puszczeniu czwartej bramki zjechał z lodu. Jego miejsce zajął Przemysław Witek, który w 33 minucie wygrał pojedynek sam na sam z Jozefem Kohutem, ale przez większość drugiej tercji musiał się sam rozgrzewać, bo akcje rozgrywane były głównie w tercji obronnej Zagłębia. Brakowało im jednak wykończenia. Tyszanie nie wykorzystali także okresu przewagi, ale w 38 minucie dopięli swego. Prostopadłe podanie Majkowskiego na środku tafli przejął Ladislav Paciga i jadąc przez pół lodowiska sam na sam z bramkarzem pokonał go strzelając kontaktową bramkę.


Trzecia tercja zaczęła się szczęśliwie dla tyszan. W pierwszej minucie po strzale Tobiasza Bernata słupek wyręczył Witka, a w 43 minucie gdy gospodarze grali w przewadze, bo na ławce kar siedział Opatovski, nastąpiło wyrównanie. Po strzale Tomasa Jakesa z niebieskiej muśnięty przez Jakubika krążek zatrzymał się na linii bramkowej za plecami Dzwonka. Najszybciej doskoczył do niego Sarnik i wpychając "gumę" za linię doprowadził do remisu. W 45 minucie Sarnik mógł ponownie wpisać się na listę strzelców, bo po technicznej sztuczce Proszkiewicza i dokładnym podaniu lewoskrzydłowego znalazł się oko w oko z Dzwonkiem. Trafił jednak z 2 metrów wprost w bramkarza.
Temperatura meczu z każdą minutą rosła, a podgrzała ją jeszcze bójka Tomasa Jakesa z Jozfem Kohutem. W wymianie ciosów górą był tyski obrońca, ale sędzia na obu „pięściarzy” nałożył kary meczu, co bardziej zaszkodziło tyszanom. Lukę w ich defensywie pozbawionej Jakesa wykorzystał Teddy Da Costa i po wjechaniu w tercję obronną gospodarzy strzelił w okienko, zmuszając Witka do kapitulacji. Atakujący tyszanie mieli w 56 minucie okazję gry w przewadze, ale nie wykorzystali tego, że Sebastian Biela siedział na ławce kar. Nic nie dało też wycofanie bramkarza na 79 sekund przed końcem meczu. Sosnowiczanie przejęli bowiem krążek i po rozegraniu akcji w środkowej tercji po podaniu Bieli Opatowski z połowy lodowiska posłał krążek do pustej bramki i ustalił wynik spotkania.


GKS Tychy – Zagłębie Sosnowiec 4:6 (2:3, 1:1, 1:2)
0:1 – T. Kozłowski – Podlipni (2:15), 1:1 – Proszkiewicz – Krzak (8:53), 2:1 – Wołkowicz – Bagiński (9:46), 2:2 – T. Da Costa – Antonovic (13:42), 2:3 – Opatovski – Kuc (19:22, w podwójnej przewadze), 2:4 – Jaros – Podlipni (24:34), 3:4 – Paciga – Majkowski (37:59), 4:4 - Sarnik - Jakubik - Jakes (42:51, w przewadze), 4:5 - T. Da Costa (53:24), 4:6 - Patorski - Biela (59:09, do pustej bramki)..

Sędziowali Kupiec (Oświęcim) oraz Molenda i Młynarski (Sosnowiec). Widzów 300.
GKS: Sobecki (24:34 Witek); Gwiżdż – Gonera, Woźnica – Jakubik – Paciga; Majkowski – Mejka, Sarnik – Krzak – Proszkiewicz; Jakes – Śmiełowski, Matczak – Bagiński – Wołkowicz, Maćkowiak. Kotlorz.
ZAGŁĘBIE: Dzwonek; Banaszczak – Marcińczak, Antonovic – T. Da Costa – Bernat; Duszak – Kuc, Kohut – Biela – Opatovski; Piotrowski – Wilczek, Podlipni – T. Kozłowski – Jaros; G. Da Costa – M. Kozłowski – Podsiadło.

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe