Comarch Cracovia w trzecim meczu finału play-off wygrała 5:3 z GKS-em Tychy, a jednym z architektów tego zwycięstwa był Damian Kapica, który zdobył dwie bramki.
Tym samym krakowianie objęli prowadzenie 2:1 w rywalizacji do czterech zwycięstw. Wielu ekspertów przekonuje, że był to kluczowy moment dla dalszych losów tej rywalizacji.
– Do mistrzostwa jeszcze daleka droga, bo gra się do czterech wygranych. Niemniej to dla nas duży krok, ale nie wolno się nam odprężyć i myśleć, że ta rywalizacja jest już wygrana – ocenił 26-letni napastnik.
– GKS Tychy to nie jest taka drużyna, która położy nam się na lodzie. Będą walczyli do ostatniej sekundy – dodał.
Na początku trzeciej odsłony tyszanie prowadzili 2:1, chwilę później ich zaliczkę mógł powiększyć Michael Cichy, ale nie wykorzystał dogodnej okazji. „Pasy” podniosły się i ostatecznie wygrały trzeci mecz finałowy.
– W sezonie zasadniczym mieliśmy trochę słabszą drużynę, więc dużo meczów przegrywaliśmy. W naszej drużynie wykształcił się charakter, nauczyliśmy się podnosić w trudnych chwilach. Już któryś raz z kolei potrafimy przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść – stwierdził „Kapi”.
– To są play-offy. Tu nie ma co myśleć o odpoczynku. Trzeba walczyć i robić swoje. Nie można patrzeć na to czy jest jeden dzień przerwy czy dwa. Trzeba wyjść, rozegrać spotkanie i dopisać sobie kolejne zwycięstwo – powiedział krakowski snajper.
Rywalizacja w fazie play-off jest bardzo wyczerpująca. Obie ekipy mają za sobą ciężkie i długie pojedynki. Jednak po żadnej ze stron nie widać ogólnego zmęczenia.
– W walce o mistrzostwo liczy się charakter. Ta drużyna, która ma go więcej, po prostu wygrywa. Czasami nogi już odmawiają posłuszeństwa, ale trzeba oszukać organizm i dołożyć dwadzieścia procent ponad normę, żeby wyglądało to, jak wygląda – podsumował Damian Kapica.
Czwarty mecz finałowej serii odbędzie się jutro w Krakowie. Początek tego starcia o godzinie 18:15.
Czytaj także: