Jesteśmy którymś pokoleniem kibiców hokeja obserwującym zmiany zasad na zasadzie debat „mądrych głów”. Panowie z przeszłością hokejową, nadwagą i łysiną dyskutują na temat tego, jak obrzydzić nam naszą dyscyplinę. W związku z tym jesteśmy zarzygiwani genialnymi pomysłami dotyczącymi sprzętu, wielkości parkanów, lodowiska, szerokości bramek i wygięcia łopatek kijów. Jednak zanim „działacze” znaleźli sobie sposób na udawanie potrzebnych, reguły gry kształtowane były przez autentycznych spryciarzy. Wtedy tak ich nazywano – dziś mówiono by o nich, że „trollowali”.