30-letni hokeista zginął w wypadku (WIDEO)
Znany z twardej gry i bardzo silnego strzału 30-letni hokeista zginął w wypadku motocyklowym.
Mający amerykańskie i kanadyjskie obywatelstwo Adam Comrie zginął w piątek w wypadku w stanie Virginia, w rodzinnych stronach swojej matki.
Comrie w 2008 roku został wybrany do NHL z numerem 80 draftu przez Florida Panthers, ale nigdy nie przebił się do najlepszej ligi świata. Rozegrał za to na jej zapleczu, w AHL, 302 mecze, w których jako obrońca zdobył 111 punktów za 36 goli i 75 asyst. Dodatkowo wystąpił 163 razy o jeden poziom niżej, w lidze ECHL.
W 2018 roku postanowił przenieść się do Europy i trafił do austriackiego klubu Klagenfurter AC, gdzie został gwiazdą. Wybrano go do drużyny sezonu ligi EBEL, a w fazie play-off pomógł ekipie z Klagenfurtu sięgnąć po dość niespodziewany, 31. tytuł mistrzowski. Przesądził o jego zdobyciu golem w dogrywce meczu nr 6 finału z Vienna Capitals. W play-offach miał wówczas najlepszy wynik w statystyce +/- (+14). Ogółem w EBEL w 113 meczach zdobył 61 punktów i zaliczył +40.
Po ostatnim, skróconym z powodu pandemii koronawirusa, sezonie rozstał się jednak z zespołem z Klagenfurtu i wrócił za Ocean. Ostatnio poszukiwał nowego klubu.
Urodzony w Kanadzie Comrie był znany z twardej gry, bo w ECHL zdarzyło mu się kiedyś uzbierać ponad 100 karnych minut w sezonie, a w EBEL był tego bliski. Ale słynął też z potężnego strzału. W sezonie 2012-13 był z 17 golami najlepszym strzelcem ECHL wśród obrońców, a w mistrzowskim sezonie w Klagenfurcie trafił do siatki 15 razy.
Były hokeista Nick Luukko, który grał z nim w Reading Royals w ECHL wspomina: - On miał wszystkiego po trochu. Był niesamowitym atletą. Naprawdę dobrze jeździł na łyżwach, grał fizycznie, był twardy, wstawiał się za chłopakami - powiedział Luukko. - Miał prawdopodobnie najlepszy strzał ze wszystkich zawodników, z którymi grałem. Strzelał czasem niewiarygodne gole.
- Po otrzymaniu tej niezwykle smutnej informacji jesteśmy w szoku - napisał w swoim oświadczeniu klub Klagenfurter AC. - Większość obecnego składu w ostatnich dwóch sezonach występowała na lodzie razem z naszym "numerem 44". W Adamie Comrie'em straciliśmy otwartego, dowcipnego człowieka, który przez te lata spędzone w naszym klubie niezliczoną ilość razy wywoływał uśmiech na naszych twarzach. I zawsze był dobrym kolegą. Cały klub głęboko współczuje jego rodzinie w tych trudnych chwilach. Spoczywaj w pokoju, Mistrzu!
Komentarze