Alaksandr Jeronau dołączył do GKS-u Tychy tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Białoruski defensor pokazał się z dobrej strony w PHL. O swoich wrażeniach opowiedział w rodzimych mediach.
29-latek doznał kontuzji w trakcie półfinałowej konfrontacji z TatrySki Podhalem Nowy Targ. Po rozegraniu 4 spotkań tej fazy Jeronau zmuszony był odpoczywać. Udało mu się wrócić na piąty mecz finału.
- Ze zdrowiem wszystko dobrze. Starałem się nie myśleć, że może mi coś doskwierać. Skupiłem się tylko na tym, żeby pomóc drużynie – powiedział o swoim powrocie Białorusin.
Jeronau przez 5 lat z rzędu zdobywał brązowe medale rodzimej Extraligi. Najpierw w barwach Szachciora Soligorsk, a następnie HK Homel. Nigdy jednak nie udało mu się zdobyć tytułu mistrzowskiego. W Tychach po raz pierwszy zaznał smaku triumfu.
- Po ostatniej syrenie poczułem wielką ulgę, a później była już tylko burza emocji! – tak opisywał swoje pierwsze chwile po wywalczeniu największego sukcesu w dotychczasowej karierze.
Białoruski defensor miał swój udział w historycznym wydarzeniu dla tyskiego klubu, którym był pierwszy zwycięski finał w rywalizacji z Cracovią. Dla hokeistów takie statystyczne odniesienia nie są jednak najistotniejsze, co potwierdzają słowa hokeisty zza naszej wschodniej granicy.
- Rozmawialiśmy o tym w szatni, ale nie rodziło to żadnego ciśnienia pomiędzy nami. Po prostu chcieliśmy wygrać i tyle – opisuje ten aspekt Białorusin.
Dotychczasowa przygoda Jeronaua z polską ligą była dość krótka. Zdołał rozegrać 22 spotkania w czasie, których popisał się trzema trafieniami i dwiema asystami. Białorusin nie rozegrał ani jednego meczu przeciwko głównemu faworytowi rozgrywek, za którego powszechnie uważany był katowicki GKS.
- Nie miałem okazji zagrać przeciwko GKS-owi – zauważył Jeronau. - Mnie osobiście nie zaskoczyło w żaden sposób, że do finału awansowała drużyna z Krakowa.
Był to pierwszy sezon w karierze Jeronaua, w którym zasmakował rozgrywek w innej lidze niż rodzima. Zawodnik rodem z Nowopołocka zmuszony został szukać innego pracodawcy po tym, jak klub z Homla popadł w poważne tarapaty finansowe.
- Sezon oceniam pozytywnie. Dużo się w nim działo – powiedział były reprezentant Białorusi. - Oprócz rozgrywek ligowych w dwóch krajach, zaliczyłem również występy w Pucharze Kontynentalnym i Pucharze Polski. Wszystko zwieńczone zostało zdobyciem tytułu mistrzowskiego. Słowem… świetny sezon!
Debiutujący za granicą zawodnik był pod dużym wrażeniem polskich kibiców i tego jak wyglądały rozgrywki fazy play-off, którym w jego ojczyźnie, pomimo dominującej pozycji hokeja, nie towarzyszą takie emocje jak w Polsce.
- Atmosfera na trybunach była wspaniała. Kibice dopingowali swoje zespoły od początku do końca meczów – relacjonował zawodnik GKS-u Tychy. - Przy takich fanach granie jest prawdziwą przyjemnością.
Jednym z tematów, który wzbudza największe emocje w polskiej lidze jest sędziowanie. Zdaniem Jeronaua „sprawiedliwi” w jego rodzimych rozgrywkach charakteryzują się dużo większą skrupulatnością niż nasi arbitrzy.
- Sędziowanie na Białorusi i w Polsce różni się od siebie bardzo. Szczególnie w rozgrywkach play-off – ocenia defensor tyskiego klubu. - W PHL arbitrzy pozwalają grać, przymykając oczy na wiele przewinień.
Białoruski zawodnik zadowolony jest z gry w drużynie mistrza Polski, co oznacza, że gotów jest pozostać w „piwnym mieście” na dłużej. Jeżeli tak by się stało, to Jeronau miałby okazję zaliczyć swój debiut w Hokejowej Lidze Mistrzów.
- Chciałbym pozostać dalej w Tychach. Jak do tej pory jednak nie prowadziliśmy żadnych rozmów – wyznał Białorusin. - Potrzebuję odpocząć, a później zająć się sprawami dotyczącymi następnego sezonu.
Czytaj także: