Reprezentacja Polski odniosła pierwsze od 85 lat zwycięstwo z Łotwą. Biało-czerwoni pokonali Łotyszy 5:3, a jedną z bramek zdobył Alan Łyszczarczyk. – Każde zwycięstwo buduje drużynę od środka, na pewno przełożymy to dalej i wyciągniemy najlepsze wnioski – mówił po meczu "Łycha".
Podopieczni Róberta Kalábera na tle reprezentacji Łotwy, rozpoczynającej przygotowania do Mistrzostw Świata Elity, zaprezentowali się naprawdę solidnie. Ich mocną kontrą była zwłaszcza gra z kontrataku.
– To był dobry mecz w naszym wykonaniu. Zagraliśmy dobrze i mądrze z tyłu, a swoje szanse wykorzystaliśmy, gdy Łotysze się troszkę otworzyli. Może pod koniec za bardzo cofnęliśmy się do defensywy. Na pewno szanowaliśmy wynik 4:1, ale taka drużyna jak Łotwa potrafi wykorzystać fakt, iż rywal się wycofał i na tafli jest trochę więcej miejsca – podsumował mecz Alan Łyszczarczyk, strzelec pierwszego gola dla biało-czerwonych.
– Skuteczność na pewno cieszy, ale mieliśmy jeszcze kilka szans, które mogliśmy wykorzystać. Wiadomo - taki jest hokej, ale mam nadzieję, że w kolejnych meczach będziemy wykorzystywać coraz więcej i przełoży się to na grę w mistrzostwach świata – dodał napastnik.
Polacy po raz ostatni wygrali z Łotwą w 1938 roku w Rydze, gdy pokonali w meczu towarzyskim rywali 1:0. Przed czwartkową rywalizacją biało-czerwoni wygrali zaledwie 3 z 17 meczów z Łotwą, która miała również niemal dwukrotnie lepszy bilans bramkowy (62-32).
– Na pewno to fajny smaczek wygrać po tylu latach, bo Łotwa gra przecież w Elicie. Jednak to zwykły mecz sparingowy. Na pewno oni są tak jak my na jakimś etapie przygotowań, więc nie robiłbym z tego jakiegoś wielkiego show. Łotysze na pewno na swoim turnieju zagrają w troszkę innym składzie, u nas też skład się troszkę zmieni. W najważniejszych meczach na mistrzostwach świata gra jest zupełnie inna – wyjaśnił 25-letni napastnik.
Trener Harijs Vītoliņš ma w składzie 6 zawodników, którzy rywalizowali w zeszłorocznym czempionacie. Niemal wszyscy powołani zawodnicy reprezentują na co dzień kluby zagraniczne. Wyjątkami byli jedynie Mariuss Bajarunss (Zemgale/LLU Jełgawa) i Aksels Ozols (HS Ryga).
– Na pewno jest to cały czas topowa drużyna grająca w Elicie. U nas też grało tylko kilku zawodników na ostatnim turnieju mistrzowskim w Tychach. Ale każdy walczy o skład, przychodzą młodzi chłopacy, którzy dzisiaj pokazali się z dobrej strony. Więc takie mecze mogą im tylko pomóc, żeby ktoś został zauważony – wyjaśnił "Łycha".
Już w piątek o godzinie 16:00 zostanie rozegrany mecz rewanżowy. W obu ekipach dojdzie do kilku zmian w składzie.
– Łotysze na pewno nie będą chcieli przegrać dwóch meczów towarzyskich u siebie i tak zaczynać przygotowań do Mistrzostw Świata. My podejdziemy do tego meczu tak jak do tego pierwszego. Będziemy chcieli odpowiedzialnie i dobrze grać w obronie. Wykorzystać te sytuacje, które mamy i mam nadzieję, że ten wynik będzie przynajmniej podobny do dzisiejszego lub nawet lepszy – zapewnił reprezentant Polski.
Polacy mają najdłuższe przygotowania od lat do turnieju Mistrzostw Świata. Oprócz dwumeczu z Łotwą, rozegrają jeszcze dwa spotkania ze Słowenią i Węgrami. Wszystkie zespoły grają w Elicie, więc biało-czerwoni będą mieli idealnie przetarcie przed turniejem w Nottingham, który rozpocznie się 29 kwietnia a zakończy 5 maja.
– Jeśli chodzi o pompowanie balonika, to media mogą to robić. My podchodzimy spokojnie do tego turnieju. Wiemy, gdzie jesteśmy i co nasz czeka na Mistrzostwach Świata. To będą inne mecze niż te z Łotwą, gdzie nie będziemy musieli się tylko cały czas bronić, ale grać na krążku. Nie da się ukryć, że każde zwycięstwo buduje drużynę od środka, więc na pewno przełożymy to dalej i wyciągniemy najlepsze wnioski. A te gorsze elementy w tercji obronnej poprawimy i wszystko będzie jak najlepsze w pierwszym dniu w Nottingham – zakończył Łyszczarczyk.
Czytaj także: