Od ponad 2,5 roku Andrzej Gut działa w polskim hokeju. 57-latek najpierw został sekretarzem generalnym Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, a następnie prezesem Polish Ice Hockey Events Department. Co udało mu się zrobić przez ten czas, a czego nie? Zasypaliśmy Andrzej Guta gradem pytań na temat nowej spółki, finansów, telewizji oraz błędów w hokejowych statystykach.
Najpierw była spółka Polska Hokej Liga, teraz jest PIHED. Czym się zajmuje nowa spółka i czy jest to kontynuacja Polskiej Hokej Ligi? Dlaczego nastąpiła ta zmiana, w jakim celu?
- Spółka zajmuje się przede wszystkim prowadzeniem rozgrywek ligowych. Rozgrywki ligowe to jest umowa między Polish Ice Hockey Events Department a PZHL, zatwierdzona przez Ministerstwo Sportu. Oprócz tego PIHED organizuje na podstawie umówi z IIHF Mistrzostwa Świata i mniejsze imprezy typu turnieje EIHC, Puchar Polski, czy Superpuchar Polski. Po co taka spółka to bardziej pytanie do PZHL niż do mnie, taka była decyzja związku a ja jestem prezesem spółki, która organizuje zadania określone w umowie.
Jak spółka podsumuje Mistrzostwa Świata kobiet i mężczyzn pod kątem finansowym? Czy to były udane imprezy?
- Pod względem finansowym imprezy były udane, natomiast nie jestem w stanie teraz przytoczyć konkretnych kwot. Jak się pan do nas zwróci to na pewno będziemy mogli te kwoty przybliżyć, teraz nie chcę tego robić, bo jak się rzuci kwotami, to one potem zaczynają krążyć i jesteśmy nimi atakowani. Na pewno były to imprezy zyskowne, chociaż nie zdziałały finansowych cudów dla polskiego hokeja. Z pewnością nie powtórzyła się sytuacja, że tzw. super imprezy robione z wielkim szumem…
…rozmachem.
- …rozmachem spowodowały, że nagle brakuje środków na rzeczy niezbędne dla związku.
Mijają niespełna trzy lata pana działalności, jak pan podsumuje ten czas? Co się udało zrobić, a nie?
- Na razie udało się opanować sytuację organizacyjną. Nie mówię, że jest jakiś rozwój, ale biorąc pod uwagę zadłużenie związku i kłopoty wizerunkowe polskiego hokeja – tego może wprost nie widać, ale zadłużenie związku spowodowało, że hasło „polski hokej” w wielu instytucjach i podmiotach powoduje negatywne reakcje – nie jest źle. Staramy się odbudowywać reputację polskiego hokeja, także wobec światowej federacji, bo te mistrzostwa, które nam dają, to nie dają nam ich bezwarunkowo, jesteśmy bacznie obserwowani, i co prawda nie za mojej działalności, była kontrola funkcjonowania polskiego związku. Biorąc zatem pod uwagę sytuację finansową PZHL, jakakolwiek wpadka organizacyjna jeszcze bardziej nas pogrąży. Sukcesem na pewno jest utrzymanie się na poziomie może nie do końca zadowalającym, ale na poziomie jaki jest i niemnożenie kolejnych długów. To, że w sprawozdaniu polskiego związku mamy zwiększone zadłużenie to jest tylko kwestia odsetek, a trzeba wspomnieć o tym, że od czasu COVIDu cały czas mamy do czynienia z niezależnymi sytuacjami, które bardzo utrudniają naszą działalność.
A co się nie udało, jaki plan byście chcieli wdrożyć?
- Pan doskonale wie, co się nie udało, to taki prozaiczny temat statystyk… Nie chodzi mi jedynie o polepszanie statystyk, ale moim marzeniem są bogatsze statystyki, przede wszystkim dla PHL typu czasy gry zawodników na lodowiskach, szczegółowe analizy wznowień, czas gry w przewadze, czas gry w osłabieniu… Tego marzenia jeszcze nie udało się, niestety, osiągnąć. . Z bardziej fundamentalnych spraw to chciałbym by w Polskiej Hokej Lidze grało więcej drużyn – co najmniej 12. W tej chwili gra tylko dziewięć, z czego kilka z poważnymi problemami.

Mamy za sobą 9 kolejek ligowych, jest oficjalny system, jest wiele błędów, na przykład w ostatniej kolejce bramkę zdobył Roman Szturc a jest zapisany Oskar Jaśkiewicz, który w tym momencie był na lodzie zupełnie gdzieś indziej. Tak samo w Nowym Targu grał Patryk Wsół a jest wpisany Bartłomiej Wsół a tymczasem jego brata w ogóle nie było w składzie w tym meczu. Dlaczego te dane nie są weryfikowane i co stoi na przeszkodzie, aby je weryfikować? Pomimo moich licznych prób dzielenia się tym danymi za darmo, jako fan statystyk, często spotykam się z pewną blokadą na różnych stopniach, albo odsyłaniem mnie od jednej do drugiej osoby.
- Na pewno chcemy, żeby było to prowadzone w sposób zorganizowany. Z całym szacunkiem dla pana, nie chcielibyśmy, aby był pan jedyną osobą, która to poprawia. Powinna być komisja ligowa z sędziami w składzie, która by się tym systematycznie zajmowała.
Ale wie pan, że jak się kończy mecz to wielu sędziów nie interesują statystyki meczowe, kto ma bramkę czy asystę.
- Przepraszam, jeżeli chodzi o Wsoła to tę sprawę wyjaśnimy jak tylko przyjdzie protokół papierowy z Nowego Targu, bo bez tego nic nie możemy zrobić.
Trzeba zrobić wszystko aby statystyki były kompatybilne i bardziej rzetelne, bo teraz związek ma swoje statystyki, Hokej.Net ma swoje i to trochę niestety źle rzutuje na profesjonalizm ligi.
- My mamy nasze statystyki oparte na protokołach…
Które są niezgodne z prawdą, to trzeba podkreślić.
- Mamy problem z tym, kto to ma weryfikować i powinien to być temat załatwiony wewnątrz związku.
Tylko, że związek nie ma pieniędzy, to jest powtarzane w kółko...
- …tak.
…nie ma pieniędzy na osobnych ludzi, którzy będą siedzieli i oglądali mecz konkretnie pod kątem statystyk. I koło się trochę zamyka.
- Tak, ale proszę mi wierzyć, mamy jeszcze dużo większe problemy niż te statystyki. Z zewnątrz wszystko wygląda ładnie ale jest to wynik ciężkiej pracy ludzi, którzy starają się utrzymać polski hokej na powierzchni.
Proszę powiedzieć, jako prezes spółki, czy ma ona jakiś plan biznesowy, który zakładałby na przykład znalezienie sponsora strategicznego dla rozgrywek, bo to jest chyba cel numer jeden?
- Polski hokej to jest system naczyń połączonych. Nie można osobno rozpatrywać PIHED i PZHL. Formalnie są to osobne podmioty natomiast związek, nasza spółka, spółka PHL, która też jeszcze istnieje, są tak mocno nawzajem przeniknięte, że nie sposób zrobić tak, aby mający miliony długu związek z tymi długami został, podczas, gdy spółka będzie pozyskiwała pieniądze. Prezes Minkina użył kiedyś takiego sformułowania wobec klubów, które też miały pewne oczekiwania, że cały polski hokej jest poniekąd zakładnikiem długów PZHL. Nie da się powiedzieć „nas to nie interesuje, bo to jest prawnie inny podmiot a my tu będziemy sobie zarabiali wielkie pieniądze”. Kluczem do rozwiązania problemów polskiego hokeja jest zdobycie sponsora strategicznego, to jest najważniejsza sprawa związana z oddłużeniem Polskiego Związku Hokeja Na Lodzie. Nie zrobimy tak, że PZHL będzie miał - tu strzelam - 20 mln długu, a spółka działająca w tej samej sferze będzie mieć miliony zysków, którymi podzieli się z klubami. Mówiąc w dużym uproszczeni - dla nas wzorem i motywacją jest koszykówka, która też miała zadłużenie, chociaż mniejsze, oraz mnóstwo problemów ale udało się oddłużyć związek i w tej chwili, w sensie finansowym, jesteśmy względem koszykówki ubogimi krewnymi.
A jak wygląda sprawa z telewizją TVP3? Dlaczego do skutku nie doszła umowa, która była przecież blisko?
- Umowa była już wynegocjowana, była już zapowiadana, harmonogram meczów był ustalony, ale w ostatniej chwili nie doszło do podpisania dokumentów. Czekamy na spotkanie, żebyśmy to sobie wyjaśnili. Mogę powiedzieć, że domyślam się co się stało, ale nie chcę tego mówić, chcę to usłyszeć od drugiej strony.
Czy jest jeszcze cień nadziei, że w tym sezonie zobaczymy jakieś mecze na antenie TVP3?
- W tej chwili jest to już raczej nieosiągalne, ponieważ jednym elementem miały być transmisje, czyli TVP3 a drugim współpraca z Urzędem Marszałkowskim a nie mając zapewnionych transmisji nie mogliśmy tych świadczeń ustalać z Marszałkiem.
I nawet jakby się to udało dogadać, nie ma finansów na spełnienie warunków, tak?
- Wtedy musimy wracać do rozmów z Urzędem Marszałkowskim.
Który też nie wiadomo, czy ma na to pieniądze w obecnym budżecie.
- W tym roku już na pewno nie, mówimy potencjalnie o przyszłym roku.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Czytaj także: