GKS Tychy pokonał Tauron KH GKS Katowice 4:1 i objął prowadzenie w ćwierćfinałowej serii. Spora w tym zasługa Jakuba Witeckiego, który zdobył dwie bramki.
O tym, że faza play-off rządzi się swoimi prawami mogliśmy się przekonać już w pierwszej odsłonie. Oba zespoły koncentrowały się przede wszystkim na uważnej grze w destrukcji. Nikt nie chciał popełnić prostego błędu i w konsekwencji stracić bramki.
– W fazie play-off nie ma łatwych spotkań. Katowiczanie przystąpili do spotkania bez nerwów i chcieli po prostu grać swoje. Dobrze bronić oraz szukać okazji w kontratakach – powiedział Jakub Witecki. – My z kolei słabo weszliśmy w ten mecz. Nie prezentowaliśmy swojego optymalnego poziomu.
Dopiero na początku drugiej odsłony podopieczni Jiříego Šejby zdołali znaleźć sposób na Matúša Kostúra. Na 2:0 podwyższył Miroslav Zaťko, ale katowiczanie szybko zdobyli kontaktowego gola. Kluczowe dla losów spotkania okazało się trafienie właśnie Witeckiego z 45. minuty.
– To trafienie podcięło skrzydła rywalom. Później zeszło z nich powietrze – przyznał 26-letni skrzydłowy, który strzałem do pustej bramki przypieczętował zwycięstwo tyszan. – Cieszę się, że w końcu trafiłem do siatki, bo w ostatnim czasie miałem z tym problem. Mam nadzieję, że to nie ostatnie moje gole w tym sezonie.
Drugie starcie śląskiego ćwierćfinału już dziś o 18:00.
Czytaj także: