Mecz z SMS PZHL Sosnowiec był szczególny dla Michała Lachety. 20-letni napastnik Unii Oświęcim zdobył w nim swoje pierwsze bramki w Polskiej Hokej Lidze.
– Mam nadzieję, że to gole dodadzą mi pewności siebie i spowodują, że trener będzie chciał na mnie częściej stawiać – przyznał wychowanek biało-niebieskich.
Oświęcimianie nie mieli większych problemów z pokonaniem grającej w rezerwowym składzie drużyny Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Po pierwszej odsłonie prowadzili 3:0, a po czterdziestu minutach było już 7:0. Ostatecznie wygrali 13:2.
– Zdecydowanie najmilej będę wspominał trzecią odsłonę, a w zasadzie jej końcówkę. Wówczas w ciągu 46 sekund zdobyłem dwie bramki. To była dla mnie szczególna chwila, spełnienie dziecięcych marzeń – zaznaczył Lacheta, który występował u boku Marcela Hatłasa i Wojciecha Koczego.
– Po raz pierwszy na lód wyszliśmy w drugiej tercji. Dostaliśmy kilka dłuższych zmian, raz nawet wyszliśmy na przewagę i na osłabienie. Trener Josef Doboš na nas nie narzekał, a to najważniejsze – uśmiechnął się 20-letni napastnik.
W tym miejscu pozostaje zapytać, ile młody zawodnik czekał na swoje pierwsze trafienie w Polskiej Hokej Lidze? – Trzy mecze – odpowiada bez wahania. – Grałem też w jednym sparingu, ale one nie wliczają się do oficjalnych statystyk. Mam apetyt na kolejne gole.
Tymczasem hokeiści Unii Oświęcim wykorzystują 10-dniową przerwę na reprezentację, by nieco mocniej potrenować.
– Nie brakuje zajęć na tafli i w siłowni. Dużo też skaczemy. Chcemy być dobrze przygotowani na wyjazdowe starcie z Tauronem KH GKS Katowice, które rozegramy 22 grudnia, czyli tuż przed świętami – zakończył Michał Lacheta.
Czytaj także: