Bagiński: To była dramatyczna i bardzo ciężka seria

– To były twarde pojedynki. Ta półfinałowa seria z Unią była dramatyczna, bardzo ciężka, ale fajna dla kibiców – tak półfinałową rywalizację z TAURON Re-Plast Unią Oświęcim ocenił Adam Bagiński, drugi trener GKS-u Tychy.
Co jak co, ale tegoroczne półfinały zapamiętamy na długo. Rywalizację oświęcimian z tyszanami w szczególny sposób, bo obu zespołom przydarzały się wzloty i upadki. W ich efekcie o tym, kto awansuje do finału przesądził ostatni - siódmy mecz.
Tyszanie w 7. minucie stracili gola, bo Dariusz Wanat zmienił tor lotu krążka po uderzeniu Tommiego Laakso.
– Byliśmy bardzo mocno skoncentrowani. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że oświęcimianie na początku narzucą mocne tempo, bo zawsze z impetem zaczynali mecze u siebie. Wiedzieliśmy, że musimy przetrwać ten trudny okres – Adam Bagiński opowiedział o założeniach na te spotkanie.
– Straciliśmy gola, ale mówiliśmy sobie, że to może się wydarzyć, ale wtedy nie możemy zwieszać głów, tylko grać swój hokej – dodał.
W drugiej odsłonie trójkolorowi zdobyli dwa gole, wykorzystując dwa błędy oświęcimian. Na listę strzelców wpisali się Alexandre Boivin i Roman Szturc. Te gole okazały się kluczowe dla losów spotkania.
A który mecz okazał się decydujący dla losów spotkania?
– Bardzo ważny był ten, który wygraliśmy u siebie po dogrywce. Najpierw kontrolowaliśmy to spotkanie (prowadzenie 2:0 i 3:1 - przyp. red.), a potem sami go sobie spieprzyliśmy. Złapaliśmy głupie kary i daliśmy Unii wrócić do gry. Dobrze, że “odbiliśmy” ten wynik, a Komorski strzelił złotego gola. To był kluczowy moment tej rywalizacji – zaznaczył “Bagiś”
– Nabraliśmy wtedy wiary w siebie i byliśmy w dobrej sytuacji. Unia znalazła się “na musiku” – zakończył.
Tyszanie w finale zmierzą się z GKS-em Katowice. Początek tej rywalizacji 25 marca w Tychach o 17:45.
Komentarze