Hokej.net Logo

Bezuška: Nie lubię się oceniać

Bezuška: Nie lubię się oceniać

O trudnym starcie sezonu, zmianie stylu gry i wyjazdowej wygranej z ekipą mistrza Polski porozmawialiśmy z Peterem Bezušką, obrońcą Re-Plast Unii. – Pozbyliśmy się tego chaosu, który nam towarzyszył w trzech pierwszych meczach – stwierdził 28-letni Słowak.


HOKEJ.NET: – Pokonaliście na wyjeździe JKH GKS Jastrzębie 4:2. Czy jest to znak, że trudny okres jest już za Wami?


Peter Bezuška, obrońca Re-Plast Unii: – Owszem wygraliśmy z rywalami na ich terenie, ale na takie wnioski jest jeszcze za wcześnie. W naszej grze wciąż trzeba sporo poprawić, a przed nami kolejne wymagające spotkania. Myślę, że więcej na ten temat będziemy mogli powiedzieć tuż po tym, jak zakończy się pierwsza runda.


Po spotkaniu z Sanokiem było nerwowo w szatni?


– Nikt nie lubi przegrywać. Jeśli ponosisz trzy porażki pod rząd, to zawsze atmosfera w drużynie jest nieco gorsza. Tym bardziej, że chcemy zaliczać się do czołowych ekip Polskiej Hokej Ligi i poprawić lokatę z zeszłego sezonu. Każdy z nas był mocno zdenerwowany i chciał jak najszybciej pozbyć się tego piętna. Udało się i jedziemy dalej.


Szefostwo klubu dało Wam trzy mecze na odbudowanie zaufania...


– Owszem odbyło się spotkanie zarządu z radą drużyny i sztabem szkoleniowym. Wszystkie strony przedstawiły swoje spojrzenia na obecną sytuację i zapewniły, że zrobią wszystko, by poprawić wyniki osiągane przez zespół.


Trzeba przyznać, że w meczu z Zagłębiem i JKH GKS-em w waszej grze widać było powiew zmian. Oczywiście na lepsze.


– Zgadza się. Przede wszystkim pozbyliśmy się tego chaosu, który nam towarzyszył w trzech pierwszych meczach. Zmieniliśmy nieco taktykę, sposób „działania” na lodzie i mam wrażenie, że nasza gra stała się bardziej efektywna. Staramy się nie zostawiać rywalom zbyt dużo wolnego miejsca, być cały czas blisko nich. Nie ma też dziury pomiędzy naszymi napastnikami a formacją obronną, jak było to w trzech pierwszych meczach. Wydaje mi się, że lepiej komunikujemy się na lodzie.


Mecz z jastrzębianami pokazał, że gracie w sposób bardziej ofiarny i sumienny w destrukcji.


– To jest bardzo ważny aspekt w hokeju. Ofiarne interwencje zawodników lub bramkarza dodatkowo motywują zespół. Sprawiają, że „wyrastają ci skrzydła”.



Mówiąc o wygranej na terenie mistrza Polski, trzeba oddać rywalom, że mieli więcej z gry, ale to Wy okazaliście się zespołem sprytniejszym i skuteczniejszym.


– To prawda. W przekroju całego meczu rywale byli częściej przy krążku i stworzyli sobie więcej okazji. My zagraliśmy bardzo skutecznie w ofensywie, nieźle w destrukcji i mieliśmy spore wsparcie w osobie naszego bramkarza Clarke’a Saundersa, który rozegrał niewątpliwie swój najlepszy mecz w tym sezonie. Kilka razy uratował nam skórę.


Dobra skuteczność na pewno nas cieszy i liczymy, że w najbliższych spotkaniach będzie w tym aspekcie podobnie.


Skoro wywołałeś temat kolejnych meczach, to w niedzielę zmierzycie się z Comarch Cracovią. Wydaje się, że kluczowym elementem będzie zatrzymanie Damiana Kapicy, który jest w świetnej formie. Zgodzisz się z tą tezą?


– Damian jest świetnym skrzydłowym, ale w obecnej chwili musimy skupić się na sobie, a nie na poszczególnych rywalach. Musimy dobrze podejść do tego spotkania, starać się grać sumiennie przez sześćdziesiąt minut i jak najlepiej wykonywać nasze założenia taktyczne. Wtedy powinno być dobrze.


Przy obecnym kształcie ligi zdobywanie punktów na własnej tafli jest wręcz obowiązkiem.


– Zgadzam się z tym, a zarazem liczę na to, że kibice w niedzielę pomogą nam swoim dopingiem. Przy ich wsparciu gra się nam łatwiej.


Od dwóch meczów występujesz u boku Ty’a Wisharta i trzeba przyznać, że dobrze się uzupełniacie.


– Miło słyszeć. Faktycznie jesteśmy dwoma innymi typami obrońców. Ty jest graczem, który lubi być przy krążku i ma smykałkę do gry w ofensywie. Ja jestem graczem typowo defensywnym, starającym się nigdy nie odpuszczać i grać bardzo ofiarnie. Myślę, że dobrze się rozumiemy na lodzie i każdy z nas stara się jak najlepiej wywiązywać ze swoich obowiązków. Zobaczymy, jak będzie dalej…


Powiem ci szczerze, że trochę przypomniały mi się stare czasy, gdy moim partnerem był Lubomir Vosatko. Z nim też mieliśmy jasny i czytelny układ. Bardzo podobny do tego, który obowiązuje obecnie.


Statystyki nie kłamią i w klasyfikacji plus/minus wypadasz obecnie na +5. Jesteś zadowolony ze swojej dyspozycji?


– Szczerze? Byłbym bardziej, gdyby zespół miał na swoim koncie przynajmniej o dwa zwycięstwa więcej. Jestem graczem, dla którego cele drużynowe zawsze są ważniejsze niż indywidualne osiągnięcia. Poza tym nie lubię siebie oceniać (śmiech). Niech robią to trenerzy i kibice.


Rozmawiał: Radosław Kozłowski

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe