Świetna dyspozycja w bramce Linusa Lundina, ofiarna gra w defensywie i snajperski nos Kamila Sadłochy przesądziły o zwycięstwie Re-Plast Unii Oświęcim nad GKS-em Katowice w pierwszym meczu półfinału play-off. Biało-niebiescy wygrali 4:1 i zrobili premierowy krok w kierunku awansu do finału.
Spodziewaliśmy się intensywnego meczu i taki właśnie dostaliśmy. Obie drużyny zażarcie walczyły o każdy centymetr lodu, sprawnie poruszały się po tafli i starały się szybko grać krążkiem, a także wykorzystać każdy błąd, a nawet zawahanie rywali. Ot, klasyka play-offowego gatunku.
Finalnie po zwycięstwo sięgnęli goście, którzy lepiej zrealizowali swój plan taktyczny na to spotkanie. Byli ofiarniejsi w destrukcji, skuteczniejsi w ataku i mieli w bramce świetnie dysponowanego Linusa Lundina, który obronił 30 uderzeń rywali. Dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Kamil Sadłocha, który był najjaśniejszą postacią w ofensywie.
Dodajmy, że zespoły przystąpiły do meczu w optymalnych składach, bo po kontuzjach do meczowych zestawień wrócili Bartosz Fraszko i Marcin Kolusz. "Kolos" zagrał w trzeciej parze oświęcimskiej obrony z Peterem Bezušką, a "Fracho" został ustawiony przez trenera Jacka Płachtę w ataku z Grzegorzem Pasiutem i Patrykiem Wronką. 29-letni skrzydłowy nie dokończył spotkania i w trzeciej odsłonie nabawił się kolejnego urazu. Wyraźnie kulejąc, udał się do szatni.
Szybkie otwarcie
W fazie play-off często mówi się o tym, że nie należy łapać niepotrzebnych kar. Do tej zasady już w 55. sekundzie spotkania nie zastosował się Aleksi Varttinen, który ostro potraktował pod bandą Henry’ego Karjalainena i zarobił dwuminutowe wykluczenie. Oświęcimianie wykorzystali tę szansę i w 3. minucie objęli prowadzenie. Spod linii niebieskiej w swoim stylu uderzył Carl Ackered, a Kamil Sadłocha sprytnie przekierował gumę do siatki. Katowiczanie reklamowali, że Sadłocha przeszkodził Johnowi Murrayowi w skutecznej interwencji i domagali się od arbitrów przejrzenia zapisu wideo. Po krótkiej analizie Paweł Breske i Krzysztof Kozłowski wskazali na środek tafli.
Gospodarze ruszyli w pogoń za wynikiem, ale mieli solidne problemy ze znalezieniem sposobu na Linusa Lundina. Szwed momentami zwijał się jak w ukropie i nie dał się pokonać.
Ale mistrzowie Polski mogli podwyższyć prowadzenie. W 10. minucie po dograniu Radosława Galanta z powietrza w krążek uderzył Łukasz Krzemień, ale "Jaśka Murarza" uratowała poprzeczka.
Nie dasz? Stracisz
Z kolei na początku drugiej odsłony Daniel Olsson Trkulja popisał się efektownym rajdem. Sprawnie minął Albina Runessona, położył na lodzie golkipera gospodarzy i uderzył w odsłoniętą część bramki. Fenomenalną interwencją w stylu skorpiona popisał się Murray, który instynktownie uniósł parkan!
Niewykorzystana sytuacja błyskawicznie się zemściła. Po niedokładnym zagraniu Marcina Kolusza gumę na linii niebieskiej przejął Jean Dupuy, który popędził na samotne spotkanie z Linusem Lundinem. Charakterny Kanadyjczyk uderzył z lewego bulika w długi róg i zaskoczył "ostatnią instancję" Unii.
Wicemistrzowie Polski od tego momentu byli aktywniejsi w ofensywie. Kreowali sobie więcej okazji, ale brakowało im skutecznego wykończenia. W 36. minucie guma znalazła się w oświęcimskiej bramce, a objęciach swoich kolegów utonął Christian Mroczkowski, który popisał się skuteczną dobitką. Po analizie wideo to trafienie zostało anulowane, a sędziowie orzekli, że Dupuy przeszkodził Linusowi Lundinowi w interwencji.
Dwa ciosy mistrzów
Pierwszym z dwóch kluczowych momentów tego spotkania okazała się bramka Kamila Sadłochy z 38. minuty. Lider mistrzów Polski uprzedził Santeriego Koponena i poprawił uderzenie Antona Holma.
Tym drugim było trafienie Henry’ego Karjalainena. W 48. minucie fiński skrzydłowy przechwycił krążek, a następnie zaskoczył Johna Murraya uderzeniem w długi róg.
Trener Jacek Płachta starał się ratować sytuację. Na 43 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry postawił wszystko na jedną kartę i zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Nie przyniósł on zamierzonych efektów i zakończył się stratą czwartego gola. Krążek przejął Patryk Wajda i dograł do Lauriego Huhdanpy. 29-letni Fin dopełnił formalności i postawił pieczęć na pierwszym zwycięstwie w serii.
GKS Katowice - Re-Plast Unia Oświęcim 1:4 (0:1, 1:1, 0:2)
0:1 Kamil Sadłocha - Carl Ackered (02:37, 5/4),
1:1 Jean Dupuy (21:12),
1:2 Kamil Sadłocha - Anton Holm (37:30),
1:3 Henry Karjalainen - Ville Heikkinen (48:00),
1:4 Lauri Huhdanpää - Patryk Wajda, Peter Bezuška (59:26 - do pustej bramki)
Sędziowali: Paweł Breske, Krzysztof Kozłowski (główni) - Dariusz Pobożniak, Michał Żak (liniowi).
Minuty karne: 6-2.
Strzały: 31-25.
Widzów: 1435.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 1:0 dla Unii.
Kolejny mecz: we wtorek o 18:30 w Katowicach.
GKS Katowice: J. Murray - P. Englund, A. Runesson (2); P. Wronka, G. Pasiut, B. Fraszko - J. Norberg, T. Verveda; J. Dupuy, B. Sokay, C. Mroczkowski - S. Koponen (2), A. Varttinen (2); M. Bepierszcz, S. Anderson, M. Kallionkieli - K. Maciaś; J. Hofman, M. Michalski, D. Salituro, B. Magee.
Trener: Jacek Płachta.
Unia Oświęcim: L. Lundin - A. Söderberg (2), C. Ackered; K. Sadłocha, D. Olsson Trkulja, A. Holm - J. Vertanen, R. Diukow; E. Ahopelto, V. Heikkinen, H. Karjalainen - P. Bezuška, M. Kolusz; L. Huhdanpää, K. Dziubiński, S. Marklund - P. Wajda; C. Liljewall, Ł. Krzemień, R. Galant oraz M. Kusak.
Trener: Antti "Upi" Karhula.
Czytaj także: