Cracovia nieznacznie lepsza od Zagłębia
Bramki Leszka Laszkiewicza oraz Rafała Martynowskiego zdecydowały o tym, że mistrz Polski nie stracił kolejnych punktów w starciu z niżej notowany rywalem. Comarch Cracovia pokonała w Sosnowcu Zagłębie (5:3).
Wracają stare błędy! Momenty dekoncentracji z pierwszych fragmentów gry nie po raz pierwszy kosztują Zagłębie utratę punktów. – Na pewno nie jest to element naszej taktyki. Może niewłaściwe nastawienie? – analizował Mariusz Kieca.
Z kolei Cracovia znów pozwala rywalowi zniwelować bezpieczną kilkubramkową przewagę. – Ciągle te same błędy! A przecież pierwsza tercja zapowiadała mecz do jednej bramki – mówił trener Cracovii, Rudolf Rohacek.
Przy takich zwrotach akcji, o wyniku zwykle decyduje szczęście lub doświadczenie...
Sosnowieccy kibice nie zdążyli jeszcze zająć swoich miejsc na widowni, gdy w 32. sekundzie gry Tomasza Dzwonka pokonał Damian Słaboń. Trzy minuty później, sosnowiczanie nie pokryli Nicka Sucharskiego. Środkowy trzeciego ataku miał wokół siebie tyle tyle miejsca, że mógł robić z krążkiem, co chciał. Jeszcze w pierwszej tercji, trzecią bramkę dla Cracovii strzelił Leszek Laszkiewicz.
Kiedy losy meczu zdawały się być rozstrzygnięte, do akcji wkroczył powracający po kontuzji Jirzi Zdenek. Napastnik zdobył dla Zagłębia dwa gole (podobać mogło się zwłaszcza jego drugie trafienie).
W 48. minucie, ze środka tercji Cracovii huknął Tobiasz Bernat. Uderzony przez niego krążek wpadł w sam środek bramki Rafała Radziszewskiego. W końcówce zwyciężyła jednak rutyna i doświadczenie obrońców tytułu. W 54. minucie, podanie Arona Chmielewskiego wykorzystał Rafał Martynowski. – Genialna akcja! – powiedział szkoleniowiec "Pasów".
W przedostatniej minucie, wynik meczu strzałem do pustej bramki ustalił Leszek Laszkiewicz.
– Ten pojedynek pokazał, że możemy zdobywać punkty z każdym przeciwnikiem. Jeden punkt był na wyciągnięcie ręki. Może w dogrywce zdobylibyśmy drugi? – zastanawiał się Jirzi Zdenek.
W trzeciej tercji spotkania wytworzyła się sytuacja, która na polskich lodowiskach jest raczej rzadkością. W wyniku kumulacji kar (na ławce w krótkich odstępach czasu trafili: Działo, Jaskólski, Sucharski i Besch – przyp. red.), zespoły przez dłuższą chwilę grały… trzech na trzech! – W takich momentach nie ma mowy o taktyce. Zawodnicy mogą liczyć tylko na własne umiejętnosci – zastrzegał trener Cracovii.
Warto również wspomnieć, że po kilku sezonach, koszulkę Zagłębia ponownie założył Karel Horny. Doświadczony napastnik trafił do drugiej formacji i wygląda na to, że znalazł wspólny język z Jirzim Zdenkiem i Tobiaszem Bernatem.
Zagłębie Sosnowiec – Comarch Cracovia 3:5 (0:3; 2:0; 1:2)
0:1 – Słaboń (L. Laszkiewicz) 00.32’
0:2 – Sucharski (L. Laszkiewicz) 03.27’ PP
0:3 – L. Laszkiewicz (Słaboń, D. Laszkiewicz) 12.56’
1:3 – Zdenek (Bernat) 29.29’
2:3 – Zdenek (Dołęga) 38.11
3:3 – Bernat (Horny, Voznik) 48.41’ PP
3:4 – Martynowski (Chmielewski, Sucharski) 54.37’
3:5 – L. Laszkiewicz (Martynowski) 58.48’ EN
Kary: 16-24 min. (w tym 10 min. dla N. Bescha za niesp. zach.)
Strzały: 42-40
Sędziowali: Rokicki – Smura, Gawron.
Widzów: 500
Zagłębie: Dzwonek – Kuc (2), Działo (4), Szewczyk, Zachariasz, Dołęga, Duszak, Cychowski (2), Horny, Zdenek, Bernat (2), Banaszczak, Jaskólski (2), Ślusarczyk, Voznik (2), Podsiadło, Kurz, Golec, Twardy, Baca (2)
Cracovia: Radziszewski – Sznotala, Besch (14), L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz (2), Prokop, Dulęba, Sarnik, Rutkowski, Kosidło, Wilczek (2), Kulik, Chmielewski, Sucharski (2), Martynowski, Lenius, Wajda, Biela, Piotrowski (4)
Komentarze