Hokej.net Logo

Czuch: Potrzebowaliśmy tych punktów

Czuch: Potrzebowaliśmy tych punktów

Niedzielne spotkanie Zagłębia Sosnowiec z KH Energą Toruń zakończyło się wygraną gości 6:2. O ocenę tego spotkania i obiecane wzmocnienia zapytaliśmy trenera przyjezdnych, Juryja Czucha.

KH Energa Toruń w niedzielnym meczu o przysłowiowe "sześć punktów" pokonała na wyjeździe Zagłębie Sosnowiec. Ulgi po końcowej syrenie nie krył trener gości Juryj Czuch, który po meczu w szatni powiedział "Dziękuję Panowie, nie mam uwag".

- Był to bardzo dobry mecz. Bardzo chcieliśmy go wygrać, bo potrzebowaliśmy tych punktów. Chłopacy zagrali odpowiedzialnie z tyłu. Dziękuje chłopakom, bo to ich zasługa i jestem bardzo szczęśliwy, że udało się wywieźć stąd 3 punkty - powiedział trener KH Energi Toruń.

O losach niedzielnego pojedynku zadecydowała druga tercja, w której przyjezdni zdobyli aż 5 bramek, z czego dwie grając w osłabieniu. Ponadto hat trickiem w 122 sekundy popisał się Michał Kalinowski. Kibice zgromadzeni na Zimowym nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Czy trener gości potrafił wytłumaczyć wydarzenia z drugiej części gry?

- Nie wiem co się stało z Zagłębiem, my po prostu graliśmy swoje i wykonywaliśmy swoją robotę - odparł uśmiechnięty opiekun "Stalowych Pierników".

W grodzie Kopernika przebywa na testach dwóch napastników zza wschodniej granicy. Są to obiecane wzmocnienia trenera Czucha, który od dłuższego czasu otwarcie mówił, że potrzebnych mu jest dwóch napastników.

- Tak, to prawda. Jest teraz u nas dwóch zawodników, ale nie chcę zdradzać ich personaliów. Potrzebujemy dwóch napastników, bo nie mamy kim grać. Każdy to widzi. Jesteśmy w trakcie załatwiania formalności. Chce do nas przyjechać jeszcze jeden zawodnik, czekamy na niego. Mogę powiedzieć, że jeden z tych chłopaków grał nawet w KHL - zakończył opiekun gości.

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe