W ramach 11. kolejki TAURON Hokej Ligi GKS Tychy podejmował drużynę GKS-u Katowice. Derby Śląska ponownie padły łupem drużyny z Katowic, a dubletem w tym spotkaniu popisał się Mateusz Michalski. Kolejne spotkanie tych drużyn już w najbliższą środę, a jego stawką będzie Superpuchar Polski.
Było to już trzecie spotkanie pomiędzy tymi drużynami. Dwa poprzednie zostały rozegrane w „Satelicie” padły łupem GieKSy, która najpierw wygrała po serii rzutów karnych 3:2, a później w regulaminowym czasie gry 3:1.
Tym razem przyszła pora na starcie na „Stadionie Zimowym”. Był to też sprawdzian przed środową rywalizacją o Superpuchar Polski
Początek pierwszej tercji przebiegł pod dyktando podopiecznych Adama Bagińskiego. Tyszanie wyprowadzali liczne kontry, stwarzali sobie sytuacje strzeleckie i oddawali strzały na bramkę Johna Murraya. W 10. minucie spotkania karę za przeszkadzanie złapał Radosław Galant. Katowiczanie bezbłędnie to wykorzystali i wynik spotkania pewnym strzałem otworzył Grzegorz Pasiut. Dzięki tej bramce to właśnie goście częściej dochodzili do głosu i to oni później prowadzili grę.
Podczas drugiej tercji tyszanie za wszelką cenę próbowali zdobyć wyrównującą bramkę. Podłamani stratą gola wyprowadzali kontry i stwarzali sobie czyste okazję do doprowadzenia do wyrównania. Hokeiści Jacka Płachty bezbłędnie grali w obronie i konsekwentnie przenosili grę spod własnej bramki do tercji rywali. Pod koniec drugiej odsłony gumę do tyskiej siatki skierował Shigeki Hitosato. Była to bramka do szatni, ponieważ Japończyk zdobył ją zaledwie 29 sekund przed syreną kończącą drugą tercję. Tyszanie dalej bez pomysłu starali się zagrozić bramce gości, lecz świetnie się spisywał się w niej John Murray.
Na początku ostatniej tercji spotkania obie drużyny znalazły sposoby na zdobycie bramek. Najpierw mocnym strzałem po lodzie popisał się Aleksi Varttinen, którego strzał trącił Olli Iisakka, a krążek zaskoczył Tomáša Fučíka i wpadł mu w piątą dziurę. Potem do głosu doszli gospodarze, a pierwszą bramkę dla trójkolorowych zdobył Filip Komorski. Był to jasny sygnał kapitana zespołu, nakazujący walkę do ostatniej sekundy.
W 55. minucie gry goście popisali się składną akcją, a swoją drugą bramkę zdobył Mateusz Michalski. Pod koniec meczu, trener GKS-u Tychy, Adam Bagiński poprosił o czas dla swojej drużyny a następnie wycofał bramkarza, co w przyszłości okazało się nie najlepszym pomysłem ponieważ krążek do pustej bramki skierował Bartosz Fraszko.
GKS Tychy - GKS Katowice 2:5 (0:1, 0:1, 2:3)
0:1 Grzegorz Pasiut - Bartosz Fraszko, Noah Delmas (10:23, 5/4),
0:2 Shigeki Hitosato - Noah Delmas, Bartosz Fraszko (39:31),
0:3 Olli Iisakka - Aleksi Varttinen (40:28),
1:3 Filip Komorski - Pawło Padakin, Alan Łyszczarczyk (41:52),
1:4 Mateusz Michalski - Olli Iisakka, Santeri Koponen (54:56),
2:4 August Nilsson - Alan Łyszczarczyk (56:16),
2:5 Bartosz Fraszko - Joona Monto (59:48 - do pustej bramki).
Sędziowali: Paweł Breske, Paweł Kosidło (główni) - Eryk Sztwiertnia, Wojciech Czech (liniowi).
Minuty karne: 6-8.
Strzały: 33-38.
Widzów: 2230.
GKS Tychy: T. Fučík - O. Jaśkiewicz, O. Kaskinen; B. Jeziorski, F. Komorski, A. Łyszczarczyk (2) - A. Nilsson (2), B. Pociecha; M. Gościński, W. Turkin, I. Korenczuk - J. Jaroměřský, B. Ciura; P. Padakin, R. Galant (2), C. Mroczkowski - M. Bryk; J. Krzyżek, M. Ubowski, S. Marzec oraz G. Jansson.
Trener: Adam Bagiński.
GKS Katowice: J. Murray - N. Delmas, M. Kruczek (2); B. Fraszko, G. Pasiut (2), M. Michalski - A. Varttinen (2), S. Koponen; O. Iisakka, J. Monto (2), S. Hitosato - R. Cook, J. Wanacki; S. Marklund, B. Sokay, H. Olsson - K. Maciaś, D. Lebek; M. Kowalczuk, I. Smal, E. Kaczyński.
Trener: Jacek Płachta.
Czytaj także: