Energa Stoczniowiec Gdańsk utrzymał pozycję lidera Ekstraligi, pokonując w derbach Pomorza Nesta TKH Toruń 4-3 (3-2, 1-0, 0-1). Spotkania obu drużyn zapewniają w tym sezonie wielu emocji – i tym razem tradycji stało się zadość.
Mecz rozpoczął się w fantastycznej atmosferze, której sprawcami byli kibice obu drużyn. Tradycją stała się liczna obecność kibiców Stoczniowca w Toruniu – tym razem to torunianie zawitali w grupie co najmniej 50 osób w Gdańsku. Trzeba przyznać – że od początku pierwszej tercji ich doping niemal dorównywał dopingowi słynących z mocnych gardeł kibiców gospodarzy. Dzięki temu całe widowisko znacznie zyskało na atrakcyjności, a kibice mogli poczuć się jak na meczu o znacznie wyższą stawkę.
Wynik spotkania otwiera w 5 minucie Piotr Poziomkowski, który wjeżdża na pełnej szybkości w tercję gości i strzałem z nadgarstka zdobywa pierwszego gola dla gospodarzy. Bramka wyrównująca pada tuż po powrocie na lód odsiadującego karę Samiego Salonena. Goście rozgrywają kontrę, strzał Pakharinnena parkanami broni Odrobny - ale jest już bezradny wobec dobitki Salonena, który strzałem między parkanami posyła krążek do bramki. Zanim na dobre cichnie wrzawa toruńskich kibiców – Stoczniowiec ponownie wychodzi na prowadzenie. Vitek zza bramki podaje do Skutchana, który strzela między parkanami bezradnego Plaskiewicza – i jest 2-1.
Kolejną bramkę Stoczniowiec zdobywa dzięki wzorowo rozegranemu bulikowi. Furo wygrywa wznowienie i błyskawicznie zagrywa do ustawionego na 5 metrze Urbanowicza, który posyła krążek w lewy narożnik bramki zasłoniętego Plaskiewicza – i jest 3-1. Jednak gospodarze zbyt długo nie mogą fetować swojego prowadzenia, gdyż już minutę później torunianie zdobywają kontaktową bramkę. Marmurowicz po podaniu z okolicy lewego narożnika trzykrotnie próbuje wepchnąć krążek do bramki - i za trzecim razem mu się udaje - i pierwsza tercja kończy się wynikiem 3-2.
Kolejna bramka wpada w połowie drugiej tercji spotkania, w okresie gry w przewadze gospodarzy. Cychowski zaledwie od 7 sekund siedzi na ławie, gdy Mateusz Rompkowski strzałem z okolic lewego bulika zdobywa bramkę strzałem w okienko bramki Plaskiewicza - jest 4-2. Kolejne bramki wiszą w powietrzu – ale bądź wyśmienita forma bramkarzy – bądź nieskuteczność zawodników powodują, iż kibice nie oglądają więcej goli w tej odsłonie.
Trzecia tercja dostarcza wielu emocji, a kolejne bramki wiszą w powietrzu. Wyśmienitą formę prezentuje Przemysława Odrobny, który nawet na leżąco broni strzały Salonena. Widać, że Przemkowi dobrze zrobił odpoczynek podczas ostatniego meczu ligowego - i ponownie prezentuje swoją wysoka dyspozycję. Również Plaskiewicz udowadnia swoją klasę wielokrotnie stając na drodze krążkowi już zmierzającemu do siatki.
Gdy co niecierpliwsi kibice wstają z krzesełek i kierują się ku wyjściu – pada kontaktowa bramka. Na 25 sekund przed końcowym gwizdkiem Marmurowicz strzela z pierwszej - lekko, lecz w samo okienko - nad barkiem Odrobnego w samo okienko – i jest 4-3. Zapowiada się niezwykle gorąca końcówka, gdyż Jarmo Tolvanen bierze czas, omawiając ze swoim zespołem strategię na ostatnie sekundy. Gdy po wznowieniu goście rozgrywają krążek, ku ławce zmierza Plaskiewicz, lecz w połowie drogi musi gwałtownie zawrócić – bo gdańszczanie przechwytują gumę w środkowej tercji i wyprowadzają kontratak. "Plaster" szczęśliwie zdąża prawidłowo ustawić się w bramce i broni strzał w momencie, gdy na hali Olivia rozbrzmiewa syrena kończąca spotkanie.
Po meczu trener gości komplementował przytomność umysłu gdańskich graczy okazaną w ostatnich sekundach – i podkreślał coraz lepszą grę swojej drużyny. Trudno było jednak zauważyć na lodzie wyraźnie dominujących zawodników ze Skandynawii, spośród których jedynie Salonen wybijał się na tle drużyny. Tagstrom wyraźnie nie był jeszcze zgrany z kolegami – a Paakkarinen nadal nie prezentował ponadprzeciętnych umiejętności. Jarmo Tolvanen szczególne pochwały kierował do zawodników 3 piątki, którzy widocznie dobrze realizowali zalecenia trenera – i bardzo dobrze prezentowali się na lodzie. Rękę szkoleniowca było wyraźnie widać przy składnych akcjach gości, którym do wywiezienia z Gdańska chociaż punktu najzwyczajniej w świecie zabrakło nieco szczęścia – i przede wszystkim – skuteczności.
Gospodarze zagrali mądrze w obronie, a powrót do ustawień z początku sezonu tym razem przyniósł efekt. Chyba dla podtrzymania tego stanu trener Zabrocki wybrał Bartosza Wróbla zawodnikiem spotkania, ale na to wyróżnienie dla popularnego „Bartasa” zapracował w dużej mierze gdański golkiper, wychodzący obronną ręką z wielu sytuacji. Na lodzie zabrakło młodzieżowców, przebywających na zgrupowaniu kadry, dlatego Stoczniowiec zagrał na 3 piątki. W gdańskiej drużynie świetnie prezentował się Josef Vitek, któremu wyraźnie brakuje w ataku równie szybkiego partnera. Szczęśliwie „Pepe” potrafi zakręcić obroną – i koledzy mają czas, aby dołączyć do jego akcji.
Po emocjonującym (zwłaszcza w ostatniej minucie) spotkaniu Stoczniowiec obronił pozycję lidera Ekstraligi, pokonując w Gdańsku TKH Toruń 4-3 (3-2, 1-0, 0-1).
Stoczniowiec Gdańsk - TKH Toruń 4-3 (3-2, 1-0, 0-1)
1-0 Poziomkowski (Wróbel B.) - 4.07
1-1 Salonen (Paakkarinen, Buril) - 8.35
2-1 Skutchan (Vitek) - 9.14
3-1 Urbanowicz (Furo) - 14.37
3-2 Marmurowicz (Salonen) - 15.58
4-2 Rompkowski (Leśniak) - 28.53
4-3 Marmurowicz (Bomastek) - 59.35
Strzały - 34-38 (16-10, 8-16, 10-12)
Kary: 10-14 (2:2, 2:6, 6:6)
Widzów: 1500
Składy:
Stoczniowiec:
Odrobny (Stepokura) -
Leśniak, Rompkowski; Skutchan, Hurtaj, Vitek -
Wróbel, Skrzypkowski; Urbanowicz, Furo, Poziomkowski -
Bigos, Kostecki; Jankowski, Rzeszutko, Sowiński -
Benasiewicz
TKH:
Plaskiewicz (Jakubowski) -
Kubat, Tagstrom; Marmurowicz, Salonen, Paakkarinen -
Dąbkowski, Buril; Bomastek, Dzięgiel, Dołęga -
Cychowski, Piotrowski; Jastrzębski, Koszarek, Chrzanowski -
Koseda, --- ; Wiśniewski, Kuchnicki, Wieczorek
Czytaj także: