Texom STS Sanok przegrał na własnym lodzie z JKH GKS-em Jastrzębie 1:4. To spotkanie w rozmowie z nami podsumował Marcin Dulęba, który odniósł się też do wydarzeń z końcówki spotkania
HOKEJ.NET: – Przegrane dzisiejsze spotkanie 1:4, ale długo utrzymywał się dla Wasz korzystny wynik.
Marcin Dulęba: – Mecz na pewno był w naszym zasięgu. Mogliśmy go wygrać, zabrakło jednak sił w trzeciej tercji. Zabrakło też chłopaków, którzy są chorzy i mamy też kilka kontuzji w zespole, a do tego wpadła kara meczu dla Kondzia i tak to się potoczyło, niestety.
W dzisiejszym meczu sytuacji było dosyć mało, w porównaniu z poprzednimi spotkaniami, strzałów też niezbyt wiele.
– W Tychach było nas więcej, graliśmy na cztery piątki, podobnie z Katowicami. Ciężko grać na tym poziomie, mając dwie i pół piątki, szczególnie w trzeciej tercji, z solidnym przeciwnikiem.
Zawrzało pod koniec, pojawiły się bójki, agresja i na trybunach i w boksach.
– Nie wiem co więcej powiedzieć poza tym, że to też jest element hokeja. Przede wszystkim szkoda wyniku, bójki to była sprawa drugorzędna.
Trener Róbert Kaláber podkreślał, że były prowokacje i niepotrzebne uderzanie kijem, pojawiły się nawet sugestie, że trener wam te bójki nakazał. Czy coś takiego ma w ogóle miejsce?
– Nie, nie ma miejsca. Uważam, że byliśmy dziś fizycznie lepszym zespołem, a zawodnicy z Jastrzębia troszkę dodawali od siebie. Sędziowie im w tym pomagali i na koniec wyszło jak wyszło.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Czytaj także:
