Dziewiąte złoto Adriana Parzyszka
3666 dni i 22 godziny – tyle czasu na drugi tytuł mistrzowski czekał GKS Tychy. Wczoraj podopieczni Jiříego Šejby po raz czwarty pokonali JKH GKS Jastrzębie i odebrali złote medale. – To mistrzostwo, temu klubowi i tym kibicom naprawdę się należało. Wywalczyć dublet? To coś wspaniałego – przyznał Adrian Parzyszek, najbardziej doświadczony zawodnik trójkolorowych.
18 marca 2005 roku tyszanie pokonali w Oświęcimiu miejscową Unię i zakończyli jej siedmioletnią hegemonię. Był to pierwszy tytuł mistrzowski w historii klubu z de Gaulle'a. – Pamiętam, że po tamtym mistrzostwie wróżono nam erę GKS-u. Wielu ekspertów twierdziło, że nie będziemy schodzić z najwyższego stopnia podium – przypomina Parzyszek.
Tamtą rywalizację oprócz „Adika” pamiętają także Adam Bagiński i Michał Woźnica. Wczoraj całe trio, skupione w czwartym ataku, znów miało ogromne powody do radości.
– Po pierwszym mistrzostwie sięgaliśmy po medale, ale tylko srebrne i brązowe. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej i podtrzymamy dobrą serię. Sezon się skończył i wydaję mi się, że GKS Tychy już jest faworytem również następnych rozgrywek– dodaje.
Dla Parzyszka, który w październiku skończy 40 lat, był to już dziewiąty złoty medal w karierze. Siedmiokrotnie sięgał po niego z Unią Oświęcim i dwa razy z GKS Tychy. Z racji swojego wieku jest nazywany przed młodszych kolegów dziadkiem.
– Młodsi zawodnicy żartują ze mnie właśnie w ten sposób. Fajnie, że mogę z nimi świętować i cieszyć z tego mistrzostwa jak młokos. Mam nadzieję, że ci, którzy teraz ze mną zdobyli ten tytuł, nie będą czekać kolejnych dziesięciu lat na następne – przyznaje z uśmiechem.
Adrian Parzyszek rozegrał w tym sezonie 47 ligowych spotkań w których zdobył 9 bramek i zanotował 18 asyst. Na ławce kar spędził 36 minut.
Komentarze