Nie tak Turniej Finałowy Pucharu Polski wyobrażali sobie zawodnicy i kibice Re-Plast Unii Oświęcim. Biało-niebiescy przegrali w półfinale z Comarch Cracovią 3:4, a zwycięzcę tego spotkania wyłoniła seria rzutów karnych.
Ten mecz był prawdziwą wymianą ciosów. Na początku drugiej odsłony prowadzenie oświęcimianom dał Krystian Dziubiński, który wykorzystał sytuację sam na sam z Dienisem Pieriewozczikowem.
Później dwa ciosy zadali krakowianie, a na listę strzelców dwukrotnie wpisał się Dmitrij Ismagiłow. Oświęcimianie wrócili do gry na początku trzeciej odsłony po golach Victora Rollina Carlssona oraz Aleksandra Strielcowa, które padły w ciągu 44 sekund. Wydawało się, że te trafienia będą kluczem do zwycięstwa. Tymczasem w końcówce „Pasy” doprowadziły do wyrównania, a później perfekcyjnie wykonywały rzuty karne.
– Czego nam zabrakło? Dwóch minut i 40 sekund – podkreślił Krystian Dziubiński, kapitan Unii. – Ciężko mówić tutaj o jakimś błędzie w końcówce meczu przy golu na 3:3. Zablokowaliśmy strzał lecący w kierunku bramki, który się niefortunnie odbił od bandy, wprost na kij przeciwnika. Taki jest hokej. Jednym daje, a drugim zabiera. Były cztery zespoły, które chciały wygrać, lecz w sporcie wygrywa tylko jeden – dodał.
Kapitan Re-Plast Unii zaznaczył, że jego zespół nie będzie długo rozpamiętywał porażki z Cracovią, ale wyciągnie z niej odpowiednie wnioski.
– Powiem tak: nikt po tym meczu nie ma sobie nic do zarzucenia. Nie będziemy tego meczu rozpamiętywać, aczkolwiek na pewno możemy się z niego dużo nauczyć. Takich meczów o stawkę będzie coraz więcej. Więc cała ta sytuacja podziała na zespół motywująco – wyjaśnił „Dziubek”, zaznaczając, że jego zespół będzie chciał jak najlepiej zaprezentować się w najbliższych ligowych spotkaniach.
Ekipa z Chemików 4 w najbliższy wtorek zmierzy się na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec, a w czwartek podejmie JKH GKS Jastrzębie.
Czytaj także: