Elmo Aittola podsumowuje sezon STS-u. "Mam sporo do udowodnienia, chcę tu wrócić"
Na ostatnim miejscu w ligowej tabeli zakończyli sezon hokeiści Marmy Ciarko STS-u Sanok i co za tym idzie nie awansowali do fazy play-off. Pomimo wielu przeciwności sanoczanie do końca walczyli o przetrwanie. Jak trudy sezonu podsumował trener Elmo Aittola?
HOKEJ.NET: – Zakończył się sezon zasadniczy Marmy Ciarko STS Sanok. Ostatnie miejsce w tabeli i brak awansu do play-off. Jak oceni trener zakończony sezon?
– Ewaluacja opiera się na oczekiwaniach, a te od samego początku były realistyczne z powodu naszej sytuacji w lidze. Ponieśliśmy porażkę, nie zakwalifikowaliśmy się do play-offów, w które mieliśmy celować.
Tylko 16 punktów w ligowej tabeli na 40 meczów. Czy można było zdobyć ich więcej?
– Owszem, mogliśmy zdobyć więcej punktów. W pierwszych trzydziestu czterech meczach, w 85% przypadków, w trzecią tercję wchodziliśmy z dorobkiem jednej lub dwóch bramek straty. Powinniśmy byli zdobyć więcej punktów, ale zawsze brakowało nam jednego lub dwóch zawodników do pełnego składu, a odpowiednią formę fizyczną osiągnęliśmy dopiero w grudniu.
Wielu młodych zawodników dostało szansę regularnej gry, czy jest trener zadowolony z ich postawy i czy ktoś rokuje na przyszłość?
– Cieszy mnie postęp, jaki osiągnęli w trakcie sezonu. Zrozumieli, czym jest profesjonalny hokej i to również poza samym lodowiskiem, że na taki zawód ma wpływ na to jak jemy i jak śpimy. Mam nadzieję, że ta kwestia zdefiniuje mój pobyt w Sanoku, ale zobaczymy, na ile utrzyma się w nich wypracowana wspólnie dyscyplina.
W styczniu i lutym z drużyną pożegnali się praktycznie wszyscy obcokrajowcy. Końcówkę sezonu dogrywali sanoczanie. Czy to było jedyne wyjście, aby w taki sposób zakończyć sezon ligowy?
– Coś się musi zmienić. Niestabilna sytuacja finansowa sanockiego klubu stawia masę rzeczy pod znakiem zapytania. Tu każdą złotówkę ogląda się z każdej strony i ciągle jest dylemat czy lepiej wydać nieco więcej i skończyć sezon z długiem, czy nie wydawać większych pieniędzy. W ten sezon weszliśmy z finansową stratą jeszcze z poprzedniego, teraz wszystko się wyrównało i od kolejnego sezonu powinno być już lepiej.
Wróćmy do początku sezonu. W bramce Kristian Tamminen, w obronie Alexander Monteleone, Aku Alho czy w ataku Aatu Luusuaniemi i Saku Kivinen. Czy to były pomyłki transferowe, z których trener nie jest zadowolony?
– Trudno jest, prawdę mówiąc, uznać dwie kontuzje i jedną chorobę za pomyłki. Tamminena dopadły problemy gastryczne, które mocno go osłabiły. Aku Alho był świetnym liderem drużyny, ale złamał kość udową, a Monteleone nabawił się kontuzji barku, przez którą musiał przedwcześnie zakończyć sezon. A jednak - pomimo tak niewesołej sytuacji - przez pewien czas usiłował grać z kontuzją, żeby choć trochę pomóc nam w defensywie, bo straciliśmy trzech obrońców. Luusuaniemi to faktycznie był błąd, nie ma co ukrywać. Był piątym zawodnikiem na swoją pozycję. Uważam, że ten sezon potoczyłby się dla nas lepiej, gdybyśmy wydali nieco więcej pieniędzy i ściągnęli do Sanoka Nicka Forda, na co były szanse już w lipcu. Saku Kivinen spisywał się dobrze, ale potrzebowaliśmy nieco innego zawodnika. Saku był po prostu za mało bramkostrzelny.
W trakcie sezonu do zespołu dołączył Dominik Salama czy Marcus Kallionkieli. Po obu spodziewano się wiele. Czy sprostali oczekiwaniom?
– Salama spisał się dobrze, tak, jak tego od niego oczekiwaliśmy. Marcus również spełnił pokładaną w nim nadzieję, chociaż wiadomo było, że chwilę mu zajmie zanim odpali, ale z jego gry w styczniu jestem zadowolony.
Gdyby trener mógł cofnąć czas, to czy coś by zmienił w sposobie prowadzenia drużyny lub transferów?
– Decyzje podejmuje się w oparciu o aktualny stan wiedzy, ale jeżeli mógłbym coś zmienić, wolałbym dostać pracę w maju i mieć dość czasu, by zbudować porządną drużynę.
Kibice często wylewali swoje żale na temat gry i wyników drużyny. Ale zajmując ostatnie miejsce to chyba trzeba być na to gotowym i mierzyć się z krytyką?
– Tylko ci, co nic nie robią, nie popełniają błędów. Nie mam problemów z krytyką, to nie ona jest problemem. Każdy może powiedzieć co myśli, ale ostateczne decyzje należą do tych, którzy biorą za swoją pracę pieniądze. Niestety, część z krytyki, która na nas spadała, wynikała z finansowej sytuacji klubu i tu wracamy do punktu wyjścia.
Sezon dobiegł końca, ale już teraz trzeba się zastanawiać co dalej. Czy trener wie, jaka czeka go przyszłość w Sanoku i czy chciałby tu zostać?
– Mam tu w Sanoku sporo do udowodnienia, więc określiłem się jasno - chcę tu wrócić. Jeżeli tak się stanie, mam mieć wystarczająco dużo czasu, by zbudować moja drużynę bez żadnych kompromisów, na które tak często musieliśmy iść w tym sezonie. Ponadto, oczekiwałbym, a potem egzekwował, kwestię porządnego fizycznego przygotowania zawodników do sezonu.
Kto według trenera awansuje do finału TAURON Hokej Ligi i zdobędzie Mistrzostwo Polski?
– O nie. Nie powiem, że Katowice, to by było zbyt oczywiste. Cóż, przed play-offami, stawiałem na finał GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie i wygraną Tychów, ale teraz, gdy ta faza rozgrywek się rozpoczęła, zaczynam myśleć, że czarnym koniem może być Cracovia, głównie z powodu świetnego Matthew Robsona w bramce.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Komentarze