Hit kolejki dla tyszan [WIDEO]
Po zaciętym i wyrównanym spotkaniu w katowickim "Satelicie" gospodarze musieli uznać wyższość drużyny GKS Tychy, przegrywając 3:1. Goście zagrali bardziej wyrachowanie i to oni cieszą się z trzech oczek.
Zapowiadane jako mecz kolejki spotkanie między katowiczanami a GKS Tychy dostarczyło widzom oczekiwanych emocji. Obie drużyny nie kalkulowały, lecz od początku rzuciły wytoczyły najcięższe armaty. Raz po raz dochodziło do sytuacji podbramkowych, w których więcej dokładności i zimnej krwi pokazali tyszanie. W 13. minucie Jakub Witecki wykorzystał doskonałe podanie zza bramki Mateusza Gościńskiego i strzałem w krótki róg pokonał Juraja Šimbocha. W 15. minucie było już 2:0 dla gości. Tym razem błąd obrońców „GieKSy” wykorzystał Patryk Kogut: przechwycił nieudane wybicie Macieja Kruczka i spomiędzy bulików kropnął tuż przy słupku. Gospodarze próbowali jeszcze przed przerwą zdobyć kontaktowego gola, jednak doskonałą partię w tyskiej bramce rozgrywał reprezentant Polski Ondřej Raszka. Najlepszą okazję na gola zmarnował Bartosz Fraszko, który próbując dobić strzał Grzegorza Pasiuta trafił w boczną siatkę.
Początek drugiej tercji przypominał starcie bokserskie młodego pretendenta i starego, doświadczonego ringowego mistrza. Katowiczanie natarli z pasją chcąc jak najszybciej odrobić straty. Goście schowani za podwójną gardą przyjmowali huraganowy napór gospodarzy, z rzadka groźnie kontratakując. Swoje okazje na zmianę rezultatu zmarnowali między innymi Dariusz Wanat, Patryk Krężołek, Filip Starzyński i Andriej Stiepanow. Po drugiej stronie czujność Šimbocha sprawdzili Radosław Galant, Patryk Wronka i Alexander Tonge. Najlepszą sytuację w tej tercji tyszanie mieli w ostatniej minucie, jednak Szymon Marzec nie wykorzystał niefrasobliwości bramkarza gospodarzy i strzałem „od zakrystii” trafił jedynie w słupek.
W trzeciej odsłonie mieliśmy prawdziwą sinusoidę emocji. W 50. minucie na ławkę kar powędrował Grzegorz Pasiut. Broniący się we czwórkę katowiczanie przechwycili krążek we własnej tercji, a Jyri Marttinen wypuścił w bój Andrieja Stiepanowa. Białoruski napastnik nie miał problemów z wykorzystaniem dogodnej okazji i pięknym strzałem w okienko zdobył kontaktowego gola. Były to jednak miłe złego początki. Chwilę po strzeleniu gola do Pasiuta dołączył Filip Starzyński, a tyszanie po 18 sekundach wykorzystali podwójną przewagę. Michael Cichy dostał krążek na bulik od Jasona Seeda i potężnym strzałem przy krótkim słupku ustalił wynik spotkania. Ostatnie dwie minuty katowiczanie grali z pustą bramką, ale nie byli w stanie odwrócić już losów meczu.
- Zagraliśmy dobre zawody, walczyliśmy. Szkoda że nie udało się wygrać tego spotkania – komentował niepocieszony debiutant w szeregach „GieKSy”, Tomáš Kubalík.
GKS Katowice – GKS Tychy 1:3 (0:2, 0:0, 1:1)
0:1 – Jakub Witecki – Mateusz Gościński, Radosław Galant (12:34),
0:2 – Patryk Kogut (14:56),
1:2 – Andriej Stiepanow – Jyri Marttinen, Miika Franssila (50:53 4/5)
1:3 – Michael Cichy – Jason Seed, Alexander Szczechura (51:23 5/3)
Sędziowali: Paweł Breske, Paweł Kosidło (główni) – Mateusz Bucki, Marcin Młynarski (liniowi).
Minuty karne: 12-10.
Strzały: 38-30.
Widzów: mecz rozgrywany bez udziału publiczności.
GKS: Šimboch (Miarka n/g) – Andersons, Liamin; Fraszko, Pasiut (2), Stiepanow – Marttinen, Franssila (2); Krężołek, Wanat, Kuronen (2) – Kruczek (2), Paszek; Michalski, Starzyński (2), Kubalík – Mularczyk, Zieliński; Skrodziuk (2), Nahunko, Adamus.
Trener: Andriej Parfionow.
GKS Tychy: Raszka (Murray n/g) – Pociecha, Biro (2); Witecki, Galant (4), Marzec – Novajovský, Kotlorz (2); A. Szczechura, Cichy, Mroczkowski – Martin, Seed; Gościński, Wronka, Tonge – Bizacki, Mesikämmen (2); Gruźla, Kogut, Rzeszutko,
Trener: Krzysztof Majkowski.
Komentarze