Hokeiści Cracovii odrobili lekcję
Krakowianie wyciągnęli naukę z ostatniej porażki z "Szarotkami". Nowotarżanie zastosowali identyczną taktykę jak poprzednio, w myśl zasady, że tego co przyniosło sukces nie należy zmieniać.
I przez połowę spotkania wydawało się, że i tym razem tak będzie. Ale od tego momentu podopieczni Rudolfa Rohaczka wysoko założyli rywalom pressing, a ci zaczynali się gubić. Do tego gospodarze zaczęli grać bardziej uważnie w obronie. Chociaż i tak Podhalu udało się wyprowadzić kilka fantastycznych kontr. Ale wtedy na ich drodze stanął Radziszewski.
Goście znakomicie ustawili sobie mecz. W 1.44 min krakowianie pogubili się w tercji rywali (wyśmienitą sytuację zmarnował Kowalówka). Batkiewicz znalazł podaniem Malasińskiego
na niebieskiej linii Cracovii. Nowotarżanin pojechał sam na Radziszewskiego i pewnie go pokonał.
Krakowianieatakowali, ale bez głowy. W 16 min do pustej bramki nie trafił Zapała.
Dla odmiany druga tercja rozpoczęła się dobrze dla miejscowych. W 23 min Vercik spokojnie objechał bramkę i wepchnął krążek do siatki między słupkiem a parkanem Zborowskiego. Radość gospodarzy trwała trzy minuty.
Z niebieskiej linii strzelał Labuz, Malasiński wystawił kij i zmienił lot krążka. Nie załamało
to krakowian, którzy grali coraz lepiej. W 33 min Csorich strzelał z okolicy bulika a z bliska pokonał Zborowskiego D. Laszkiewicz. Po 67 sekundach Mihalik oddał atomowy strzał prawie spod bandy
i krążek idealnie trafił pod poprzeczkę.
Nie wiadomo jak mecz by się potoczył, gdyby Baranyk wykorzystał sytuację sam na sam
z Radziszewskimw 36 min. Ale krakowski bramkarz złapał krążekpo jego strzale do raka.
Na osiem sekund przed końcem tercji Badźo, w zamieszaniu, z bliska wepchnął gumę do bramki Podhala.
Trzecia tercja to totalna walka. W 52 min strzelał Noworyta, Zborowski odbił krążek parkanem,
a wyjeżdżający za bramki , niepilnowany Badźo posłał go nad bramkarzem do siatki. Gol Kubenki na półtorej minuty przed końcem meczu już nic nie mógł zmienić.
- Do stanu 1:2 graliśmy to co sobie założyliśmy - powiedział trener Podhala, Milan Jancuska. - Ale potem zbyt szybko straciliśmy bramki. Decydującym momentem była niewykorzystana okazja Baranyka. - My odwrotnie - stwierdził Rudolf Rohaczek.
- Do stanu 1:2 mecz nie układał się tak jak zakładaliśmy. Dużo było chęci, ale niestety więcej chaosu. W końcu wszystko wróciło do normy. Szkoda trzeciej bramki, bo obrońcy już nie kryli rywali.
COMARCH CRACOVIA – WOJAS PODHALE 5 : 3 (0:1, 4:1, 1:1)
0:1 - Malasiński (Batkiewicz) 1:47
1:1 - Verčik 22:38
1:2 - Malasiński (Łabuz) 25:40
2:2 - D. Laszkiewicz (Słaboń, Csorich) 32:19
3:2 - Mihalik (Pasiut) 33:26
4:2 - Badžo (Dudaš, D. Laszkiewicz) 39:51
5:2 - Badžo (Noworyta) 51:44
5:3 - Kubenko (Voznik) 58:27
Comarch Cracovia: Radziszewski – Csorich, Dudaš, L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz – Witowski, Noworyta, Mihalik, Badžo, Pasiut – Skinnari, Guzik, Drzewiecki, Kowalówka, Piotrowski – Landowski, Wajda, Verčik, Rutkowski, Radwański.
Wojas Podhale: Zborowski – Sroka, Sulka, Różański, Zapała, Kaciř – Dutka, Petrina, Baranyk, Voznik, Kubenko – Łabuz, Kret, Malasiński, Dziubiński, Batkiewicz – Galant, Gaj, Gruszka, Iskrzycki, Kmiecik.
Sędziowali: W. Marczuk (Toruń) - M. Smura i R. Gawron (Katowice).
Kary: 8 i 12 min.
Widzów: 1200.
Komentarze