Iiro Vehmanen: W zespole musi być odpowiedni klimat
Iiro Vehmanen dołączył w trakcie rozgrywek do zespołu Unii Oświęcim. Jak pokazują ostatnie wyniki okres aklimatyzacji ma już za sobą. W ostatnich dwóch meczach zdobył 4 punkty. Z Kadrą PZHL U23 trafił do bramki rywali, a wczoraj zaliczył 3 asysty w Gdańsku. Oto co powiedział w rozmowie po pierwszym z tych spotkań.
HOKEJ.NET: Kadra PZHL U23 nie stanęła na wysokości zadania i pozwoliła wam wygrać aż 12:1. Jak zatem oceniasz ten mecz?
- Każdy widział, jakie to był spotkanie. Wynik mówi sam za siebie. Oczywiście nie można tych chłopców ganić. Są młodzi, dopiero uczą się hokejowego rzemiosła. Myślę, że to jest dla nich bardzo pożyteczne, iż mają możliwość rywalizacji z seniorami, a nie tylko z juniorami. Także to na pewno dla nich bardzo dobra sprawa. Nam akurat taki mecz niewiele dał, ale najważniejsze, że jest zwycięstwo i że mogliśmy sobie trochę postrzelać. To też się przyda.
Rozegrałeś już 8 spotkań w PHL. Co możesz powiedzieć o tych rozgrywkach?
- Myślę, że polska liga jest naprawdę dobra. Grają tu utalentowani i szybcy zawodnicy. Potrafią jeździć na łyżwach, potrafią strzelać, nie boją się walki.
Twoja opinia jest bardzo pochlebna, ale to jednak fińska ekstraklasa jest znacznie wyżej w hierarchii europejskiej. Co zatem sprawia, że Liiga jest oceniana lepiej?
- To co stawia wyżej w hierarchii fińskie rozgrywki, to fakt, że u nas w kraju gra się bardziej zespołowo. W Polsce kwestie taktyczne są na nieco niższym poziomie. Nie widzę różnicy w umiejętnościach indywidualnych, ponieważ spotykam w PHL zarówno młodych, jak i doświadczonych zawodników z dobrym poziomem wyszkolenia, ale tak jak powiedziałem gra zespołowa na pewno lepiej wygląda w Finlandii.
Nie wiem, czy pamiętasz, ale w twojej karierze przewinął już się jeden Polak, z którym miałeś okazję wspólnie występować. Mówię o Jakubie Wanackim. Graliście we francuskim Anglet Hormadi w sezonie 2015/16. Pamiętasz go?
- Oczywiście, spotkaliśmy się nawet niedawno przy okazji naszego meczu z Katowicami. To naprawdę fajny i bardzo miły facet.
Zapytaliśmy go przed twoim przybyciem do Unii, co może o tobie powiedzieć. Stwierdził, że jesteś bardzo pogodnym człowiekiem, podchodzisz do wszystkiego bezproblemowo i robisz świetną atmosferę w szatni. Zgadzasz się z taką opinią?
- Cieszę się, że tak mnie zapamiętał. W sportach zespołowych to niezmiernie ważne, żeby atmosfera w szatni była odpowiednia. Musi być właściwy klimat, żeby móc myśleć o sukcesach. Kiedy już się pojawią, to i atmosfera jest idealna, ale sztuka polega na tym, żeby najpierw zbudować odpowiednie życie szatni. Ja to bardzo lubię i rozumiem znaczenie tej kwestii dla funkcjonowania zespołu.
W związku z tym zapewne masz już jakichś przyjaciół w zespole z Chemików 4. Czy tak?
- Jestem typem człowieka, który przyjaźni się ze wszystkimi. Dla mnie każdy z zawodników Unii jest fajnym gościem, Nie mam z nikim tutaj problemów. Naprawdę dobre relacje łączą mnie z Andrejem Themárem i Alešem Ježkiem.
A co z twoim rodakiem, z którym wspólnie gracie w Unii? Jak wyglądają wasze relacje?
- Juha Kiilholma mieszka ze mną. Pochodzi z tej samej miejscowości co ja, świetnie się dogadujemy. Większość czasu spędzam właśnie z nim. Bardzo się cieszę, że on tutaj jest. To bardzo pomocne.
Dwa miesiące temu skończyłeś 29 lat. Zdążyłeś już założyć rodzinę?
- Mam dziewczynę. Aktualnie przebywa ze mną w Oświęcimiu. Zostanie tu przez miesiąc.
Rozumiem, że pokazujesz jej Oświęcim. Jakie wrażenie zatem na tobie zrobiło to miasto?
- Miasto bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Zanim tu przybyłem, to trochę się zastanawiałem i martwiłem, jak będzie, jak się odnajdę w tym miejscu. Okazało się, że jest bardzo miło. Oświęcim jest czystym miastem, z ładnymi budynkami. W zasadzie wszystko mi się tutaj podoba. Czasami ktoś może to miejsce postrzegać jedyne przez pryzmat historii i tego co się wydarzyło podczas II wojny światowej, ale to zamierzchłe czasy.
Wracając do hokeja, jakie cele stoją przed drużyną Unii? Co musi się stać, aby gra wyglądała lepiej?
- Naszym pierwszym celem musi być poprawa pozycji w tabeli. Nie możemy pozwolić sobie na balansowanie pomiędzy ósmą a dziewiątą pozycją. Kiedy ustabilizujemy formę i dostaniemy się do czołowej szóstki, wtedy możemy myśleć o walce w play-offach z każdym z rywali. Do tego potrzebna jest poprawa naszej gry. Dokładnie każdy z nas musi nad tym popracować. Poczynając od czwartej formacji, a na pierwszej kończąc. Moim zdaniem jeśli poprawimy zgranie zespołu, to nie musimy obawiać się nawet drużyn z Tychów i Katowic. Wizją z drugiego bieguna jest to, że jeśli nie będziemy się perfekcyjnie rozumieć na tafli, to możemy przegrać wszystko. Musimy nauczyć się zasuwać od pierwszej do ostatniej syreny, cały czas bez przerwy. To musi być 60 minut dobrej gry, a nie 40 lub 50. Uważam, że drużyna ma potencjał i uda nam się poprawić pewne mankamenty, a wtedy będziemy groźni dla każdego.
Wobec obcokrajowców stawiane są zawsze wysokie cele. Oczekiwania mają wszyscy, tak działacze, jak i trenerzy oraz kibice. Czego zatem mogą spodziewać się po twojej grze w barwach Unii?
- Domyślam się, że wiele osób oczekuje ode mnie więcej strzałów, więcej bramek. Na pewno w związku z tym, że jestem Finem, ludzie uważają, że powinienem dawać więcej w ofensywie podczas gier w przewadze, bardziej walczyć przed bramką. Ja jednak przede wszystkim chcę się skupiać na grze defensywnej. Jestem obrońcą i to jest mój priorytet. Moją odpowiedzialnością przede wszystkim jest zabezpieczenie tyłów. Poza tym skupiam się na przekazywaniu moim kolegom dobrej energii i dbaniu o odpowiednią atmosferę. Chciałbym, żeby kibice zrozumieli, że liczą się zwycięstwa całej drużyny, a nie popisy jednego, czy drugiego zawodnika. Kiedy zespół wygrywa, wtedy jest dobrze i w zasadzie tylko to powinno się liczyć. To najważniejsza sprawa.
Rozmawiał: Dawid Antczak
Komentarze