Jaka przyszłość czeka słowacki hokej?
Złote pokolenie słowackich hokeistów powoli się wykrusza i na chwilę obecną coraz trudniej znaleźć wartościowych następców. O przyczynach tego stanu rzeczy opowiada dwóch znakomitych graczy z kraju naszych południowych sąsiadów: Marian Hossa i Marian Gáborík.
Kibice ze Słowacji wciąż zapewne w pamięci mają tryumf swej reprezentacji na Mistrzostwach Świata Elity w 2002 roku. Niestety obecna kadra naszych południowych sąsiadów póki co nie jest w stanie nawiązać do tamtego sukcesu, a co gorsza jak na dłoni widać, że tamtejszy hokej stacza się po równi pochyłej. Apogeum tego mogliśmy obserwować na niedawno zakończonym Pucharze Świata w Toronto. Reprezentacja Słowacji nie otrzymała zaproszenia do udziału w tej znamienitej imprezie i kibice musieli zadowolić się obecnością kilku swoich rodaków w barwach „Teamu Europa”.W składzie tej drużyny znaleźli się przedstawiciele krajów posiadających swych reprezentantów w lidze NHL, jednak ze względu na ich znikomą ilość, nie mogących wystawić drużyny narodowej w tych prestiżowych rozgrywkach.
Dla Słowacji był to ogromny cios, bowiem liczba hokeistów zza naszej południowej granicy w najlepszej lidze świata systematycznie spada. W ostatnich rozgrywkach wystąpiło ich raptem dwunastu, ale tylko siedmiu z nich rozegrało więcej niż 40 spotkań. Problem ten postanowił poruszyć znany za oceanem dziennikarz Mark Lezarus na stronie internetowej chicago.suntimes.com. – Ironią jest, że upadek komunizmu przyczynił się do spadku jakości słowackiego hokeja – możemy przeczytać na portalu. Do dyskusji na temat takiego stanu rzeczy dziennikarz zaprosił dwie żywe legendy słowackiego hokeja -Mariana Hossę i Mariana Gáboríka.
- Jesteśmy jednymi z ostatnich graczy wychowanymi jeszcze w czasach komunizmu. Wtedy system szkolenia był inny niż dzisiaj. Mieliśmy praktycznie wszystko za darmo, a rodzice w przeciwieństwie do czasów obecnych nie musieli płacić horendalnych pieniędzy za treningi i grę. Spory wpływ na to ma gospodarkai dlatego odstajemy od takich krajów jak Szwecja, Finlandia, Rosja czy Kanada, a przecież w przeszłości prowadziliśmy z nimi wyrównane boje –twierdzi Marian Hossa, obecnie gracz Chicago Blackhawks.
Wtóruje mu jego rodak Marian Gáborík z Los Angeles Kings: - Wszyscy nasi najwięksi rywale trzymają rękę na pulsie, niestety tylko u nas proces rozwoju hokeja niepokojąco zwolnił. W czasie gdy inne kraje udoskonalały system szkolenia i grę, my stanęliśmy w miejscu. Pozostaje nam wierzyć w nadejście lepszych czasów.
Na podstawowe pytanie: "co dalej?", hokeiści jednogłośnie stwierdzają iż młodzi gracze mają potencjał. Twierdzą także, że między doświadczonymi zawodnikami, a hokejowym narybkiem na Słowacji nie ma przepaści. - Nasze pokolenie: Chara, Gaborik powoli się kończy. Przyszłość słowackiego hokeja stoi jednak pod dużym znakiem zapytania – podsumowuje 37-letni Hossa, który jest jednym z głównych pretendentów do wstąpienia w szeregi słynnej „Hockey Hall of Fame”.
Komentarze