Juraj Šimek przez 3 ostatnie miesiące reprezentował barwy GKS-u Katowice i sięgnął z nim po mistrzostwo Polski. Mający szwajcarskie i słowackie obywatelstwo gracz mówi, że był pozytywnie zaskoczony każdym aspektem pobytu w Polsce, ale nie ukrywa, że na kolejny sezon szuka klubu w Szwajcarii.
Šimek do Katowic trafił w grudniu ubiegłego roku po występach w słowackiej ekipie HC Preszów. W 12 meczach sezonu zasadniczego naszej ekstraklasy strzelił 2 gole i zaliczył 7 asyst, a w fazie play-off po drodze do tytułu mistrzowskiego w 18 występach zdobył 4 bramki i 9 razy asystował.
- Byłem w Polsce w każdym aspekcie pozytywnie zaskoczony - mówi doświadczony gracz o swojej przygodzie w barwach "GieKSy" w rozmowie ze szwajcarskim portalem watson.ch. - Organizacja meczów jest profesjonalna, a wszystkie ustalenia były dotrzymywane na czas. Zarabiałem wystarczająco dużo, żeby wyżywić rodzinę w Szwajcarii.
Według portalu podpisany w grudniu na okres do końca sezonu kontrakt Šimka w GKS-ie opiewał na około 25 tysięcy euro netto.
Urodzony w słowackim Preszowie hokeista zdobył w Polsce swój pierwszy mistrzowski tytuł w karierze. Przyznaje, że w ostatnim sezonie spędzonym najpierw w rodzinnym mieście, a później w Katowicach, odnalazł pewność siebie oraz motywację, a także nauczył się grać w bardziej defensywnej roli, czego dotąd zbyt często nie robił. W Polsce jednak zostać nie zamierza.
- Nauczyłem się wiele, a teraz szukam kolejnego wyzwania - mówi.
Głównym powodem jest rodzina, bo 35-letni zawodnik przyjechał do Polski sam, a jego żona i 7-letni syn zostali w Szwajcarii.
- Gdybym był kawalerem, pewnie grałbym w Polsce w następnym sezonie. Ale moja rodzina mieszka w Szwajcarii i tęsknię za synem - mówi.
Z tego powodu zawodnik szuka klubu w swojej drugiej ojczyźnie, którą w przeszłości reprezentował na arenie międzynarodowej. Dziennikarz portalu watson.ch Klaus Zaugg pisze, że Šimek przydałby się drużynom walczącym o awans do szwajcarskiej ekstraklasy.
W sezonie 2021-22 w takiej ekipie występował. Jego zespół EHC Kloten wywalczył wówczas awans, ale on sam z powodu kontuzji w bezpośredniej walce o awans w fazie play-off nie brał udziału. A po zakończeniu sezonu klub nie przedłużył z nim kontraktu.
Zaugg nazywa Šimka "Desperado", czyli tym, który nie miał przed rokiem nic do stracenia. Pisze nawet, że po urazie, wobec braku przedłużenia kontraktu w Kloten, jego kariera wydawała sie być zakończona. Zdaniem dziennikarza przyjazd do Katowic był punktem zwrotnym, bo powrót na Słowację też nie był zbyt udany. Šimek znów doznał tam urazu, a jego macierzysty klub przeżywał kryzys sportowy, którego efektem był zresztą później spadek z ekstraklasy.
- Może być tak, że weteran nie będzie już zapełniał krążkami siatek od września do lutego, ale w play-offach, w walce o awans do ekstraklasy, doświadczenie jest na wagę złota. A jeśli ktoś zdobywa 4 punkty w 4 meczach finału polskiej ligi, to nie jest jakimś niepoważnym graczem - pisze Zaugg.
Zdaniem szwajcarskiego dziennikarza PHL prezentuje podobny poziom do szwajcarskiej Swiss League, czyli drugiej klasy rozgrywkowej.
- Katowice w ostatnim sezonie grały w Hokejowej Lidze Mistrzów. Mimo że mistrzowie Polski zostali wyeliminowani w fazie grupowej, to jesienią (jeszcze bez Juraja Šimka) pokonali czołową szwajcarską drużynę ZSC Lions 2:1. W światowym rankingu IIHF Polska zajmuje 22., a Szwajcaria 7. miejsce - tłumaczy swoją opinię Zaugg.
Czytaj także: