Reprezentacja Polski w swoim drugim i zarazem kluczowym meczu prekwalifikacji do Zimowych Igrzysk Olimpijskich, uległa kadrze Ukrainy 2:3 po rzutach karnych. O tym starciu porozmawialiśmy z Róbertem Kaláberem, trenerem biało-czerwonych.
HOKEJ.NET: – Panie trenerze, jak ocenimy dzisiejsze spotkanie i, z perspektywy tej pierwszej, udanej tercji i tego, co się wydarzyło dalej?
Róbert Kaláber: – Druga tercja ułożyła się pod naszych przeciwników, w pierwszej zmarnowaliśmy kilka okazji, gdzie mogliśmy strzelić drugą bramkę, tego nam zabrakło. Od drugiej tercji przeciwnik był aktywniejszy, zaczął czuć się pewniej, chociaż nam udało się znów wyjść na prowadzenie. W trzeciej tercji bardzo aktywni byli obrońcy przeciwnika, wchodzili pod naszą bramkę, doprowadzili do remisu, a nam nie udało się do końca meczu wyjść na prowadzenie. W karnych zabrakło nam szczęście, Grzegorz Pasiut normalnie strzela karne bardzo dobrze, tu zabrakło mu dosłownie milimetra.
Przeciwnicy często byli szybsi przy krążku.
– Trochę kosztowała nas ta pierwsza tercja. Poza tym, mieliśmy w drugiej dwa wykluczenia, co spowodowało, że przeciwnik się bardzo rozkręcił, a my straciliśmy nieco pewności siebie.
A jest pan może rozczarowany naszymi doświadczonymi zawodnikami? Bo troszkę jednak zawiedli.
– Nie, nie. Ukraina ma bardzo perspektywiczną drużynę, mają dobrze poukładanych zawodników, którzy grają za granicą w dobrych ligach. Trzeba szanować przeciwnika, bo zagrał dobrze. Taki jest sport.
Przed mistrzostwami w Nottingham wielu zawodników było w dobrej dyspozycji, widać to było choćby po statystykach. Teraz natomiast drużyna wypada gorzej.
– Sezon jest długi, zawodnicy miewają momenty, kiedy są na fali i takie, kiedy nie idzie im najlepiej. Wszyscy wiedzą, co mają robić, jakie jest ich zadanie, jeżeli jedni nie strzelają bramek, to powinni to robić inni. Razem gramy i razem przegrywamy.
Ten mecz to taki zimny prysznic przed tym najważniejszym turniejem? Daje to trenerowi do myślenia?
– Trzeba pamiętać, że brakuje na tym turnieju kilku kluczowych dziś zawodników kadry jak Starzyński, Łyszczarczyk, Chmielewski, nie ma z nami podstawowego bramkarza. I to czuć. Będziemy się martwili później, na razie trzeba pogratulować przeciwnikowi.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
WIĘCEJ W PONIŻSZYM MATERIALE WIDEO
Czytaj także:
