Hokeiści JKH GKS-u Jastrzębie zdobyli trzy punkty w Sanoku. Jednak tuż przed końcową syreną doszło do pozasportowej sytuacji. Jeden z kibiców gospodarzy ruszył w kierunku boksu drużyny gości i zaatakował słownie trenera Róberta Kalábera. Musiała interweniować ochrona.
– Nie byliśmy mentalnie przygotowani do tego spotkania. Sanok grał ambitnie, zdobył pierwszy bramkę a my graliśmy taki wyluzowany hokej, nie zagraliśmy zdeterminowanie. Od połowy meczu zaczęliśmy to układać, drużyna zrozumiała, że sam się ten mecz nie wygra. Ostatnia tercja wyglądała, tak jak powinno to być. Na końcu to nie było podobne do hokeja, walka może być, ale prowokacje gdzie dzieci do dorosłych skaczą to mam taki żal do tego spotkania za te zachowania – ocenił mecz Róbert Kaláber, szkoleniowiec JKH GKS Jastrzębie.
Sędziowie postanowili zakończyć mecz mimo, iż na zegarze widniała jedna sekunda. Eskalacja pomiędzy zawodnikami a później zachowanie kibica, który zaatakował trenera będącego na ławce zmusiła ich do szybkiej reakcji.
– To nie była dyskusja. Przyszedł kibic, który uderzył w szybę nad moją głową i zaczął mnie wyzywać. Ja mu odpowiedziałem tylko, że chyba jest chory – wyjaśnił zdarzenie Kaláber.
– To, co zrobił Bukowski, gdy jednej siekiery uderzył trzy "siekiery". Gdyby nie czujność Kiełbickiego tak miałby złamaną rękę. To powinna być kara pięć minut plus kara końca meczu, a zawodnik nie powinien grać za takie zachowanie. Rozumiem, że sanoczanie są ambitni, starają się, ale do gry to nie było podobne – dodał trener JKH GKS.
Czytaj także: