Kamil Wałęga znów strzelił i znów asystował w meczu słowackiej ekstraligi. Polak notuje serię, jakiej jeszcze nie miał, a jego drużyna odniosła dziś kolejne zwycięstwo.
Zespół Vlci Żylina z polskim środkowym w składzie zaskoczył słabo ostatnio dysponowanego Slovana Bratysława w jego hali i wywiózł dziś ze stolicy Słowacji 3 punkty dzięki zwycięstwu 6:2 w meczu 16. kolejki rozgrywek tamtejszej ligi.
Wałęga otworzył strzelanie w tym spotkaniu w 19. minucie podczas gry w przewadze, gdy pokonał bramkarza gospodarzy Denisa Godlę. A swój drugi dzisiejszy punkt zdobył w ostatniej minucie drugiej tercji asystując przy pierwszym w słowackiej ekstralidze golu Jakuba Pobežala.
Na pierwsze dwa gole "Wilków" z Żyliny Slovan odpowiadał swoimi trafieniami, ale gdy Pobežal trafił na 3:2, to później strzelali już tylko przyjezdni. Z bramką i asystą mecz w ich zespole kończył nie tylko Wałęga, ale również Amerykanin Hunter Fejes i Miroslav Mucha. Strzelali także Sebastián Šmida i Jakub Kolenič.
Goście byli bardzo skuteczni, bo do zdobycia 6 goli wystarczyło im 21 strzałów, podczas gdy gospodarze uderzali w światło bramki 26 razy, ale zdołali tylko 2-krotnie pokonać bramkarza.
Wypożyczony z Oceláři Trzyniec Wałęga wystąpił w drugim ataku beniaminka słowackiej najwyższej klasy rozgrywkowej. Oddał 2 strzały na bramkę, zaliczył +1 w statystyce +/-, a w trzeciej tercji spędził 2 minuty na ławce kar za wystrzelenie krążka poza taflę z własnej tercji.
Reprezentant Polski już w trzecim meczu z rzędu zdobył gola i zaliczył asystę. W środę przesądził o wygranej swojego zespołu skutecznie egzekwując decydujący rzut karny w meczu z Duklą Michalovce. Po raz pierwszy w swojej przygodzie ze słowacką ligą trafiał do siatki w 3 spotkaniach z rzędu.
W obecnych rozgrywkach ma na koncie 5 goli i 6 asyst w 15 meczach. Zanim trafił do "Wilków", rozegrał także 4 mecze w Hokejowej Lidze Mistrzów i jeden w czeskiej ekstralidze w barwach Oceláři Trzyniec, ale w tych spotkaniach nie punktował.
O ile Slovan przegrał dziś po raz 4. z rzędu, to drużyna z Żyliny odniosła 3. kolejne zwycięstwo. Po 17 występach w tym sezonie ma na koncie 23 punkty i zajmuje 8. miejsce w 12-zespołowej tabeli.
Był to jej ostatni ligowy mecz przed przerwą reprezentacyjną, ale w ten intensywny weekend czeka ją jeszcze inne wyzwanie, bo jutro i pojutrze właśnie w Żylinie odbędzie się turniej finałowy Pucharu Słowacji. Zespół Wałęgi jest jego faworytem, ponieważ nie są to rozgrywki, jakie zwykle rozumiemy przez puchar kraju. Zgłosiło się do nich w tym sezonie 12 drużyn, w tym tylko Vlci z ekstraligi.
W jutrzejszym półfinale podopieczni Milana Bartoviča zmierzą się z HK Skalica. Jeśli wygrają, to wystąpią w niedzielnym finale, a gdyby tak się stało, to razem ze środowym meczem ligowym będą mieli rozegrane 4 spotkania w 5 dni.
Slovan Bratysława - Vlci Żylina 2:6 (0:1, 2:2, 0:3)
0:1 Wałęga - Galamboš 18:02 (w przewadze)
1:1 Ortega - Pecararo - Egle 21:22 (w przewadze)
1:2 Šmida - Fejes - Beták 23:24
2:2 Ortega - Pecararo 35:10 (w przewadze)
2:3 Pobežal - Wałęga - Mucha 39:06
2:4 Kolenič - Varga - Lukosevicius 45:22 (w przewadze)
2:5 Mucha - Diakow 50:19 (w przewadze)
2:6 Fejes 59:21
Strzały: 26-21.
Minuty kar: 8-12.
Widzów: 5 002.
Powodów do radości nie miał dziś za to Aron Chmielewski. Jego HK 32 Liptowski Mikułasz przegrał na wyjeździe z mistrzem Słowacji HK Nitra 1:3. Polak zagrał w drugim ataku, oddał 2 celne strzały, ale nie punktował. W drugiej tercji po ostrym ataku potężnego, ważącego według oficjalnych danych 112 kilogramów weterana Branislava Mezeia z trudem podnosił się z tafli i wracał na ławkę z pomocą kolegów z drużyny, ale później kontynuował grę. Sędziowie analizowali na wideo możliwość nałożenia na Mezeia większej kary za atak w okolice głowy i szyi, ale zdecydowali się poprzestać na 2 minutach.
Czytaj także: