Hokeiści Marmy Ciarko STS-u Sanok nie będą dobrze wspominać wyjazdu do Sosnowca. Podopieczni trenera Elmo Aittoli przegrali z miejscowym Zagłębiem 2:5, mimo że przed ostatnią tercją jeszcze prowadzili w tym spotkaniu. Po meczu kapitan sanoczan Sami Tamminem nie krył rozczarowania porażką i obecną dyspozycją zespołu z Podkarpacia.
Hokeiści z Sanoka, jako pierwsi stracili bramkę w tym spotkaniu, jednak chwilę po utracie bramki Olli Valtola dał sanockiemu zespołowi drugie życie, ostro faulując Damiana Gindę i osłabiając Zagłębie na długich pięć minut. Ekipa z Podkarpacia świetnie rozegrała zamek i dwukrotnie trafiła do siatki.
– Uważam, że zagraliśmy dobre 40 minut. Damian Ginda otrzymał mocne uderzenie i chcieliśmy się zrewanżować za to, co mu się stało. Udało nam się to w drugiej tercji, ale w trzeciej tercji graliśmy jak dzieci we mgle i przez szkolne błędy przegraliśmy. Graliśmy jak dzieciaki i rywal to wykorzysta. Zawiedliśmy – stwierdził rozżalony Fin.
Rzeczywiście w trzeciej tercji hokeiści sanockiego zespołu byli na „Stadionie Zimowym” w Sosnowcu praktycznie nieobecni, co skrupulatnie wykorzystali podopieczni Piotra Sarnika, aplikując przyjezdnym aż cztery bramki i gwarantując sobie trzy punkty w tym spotkaniu.
– Nie wiem dlaczego tak zagraliśmy w trzeciej tercji. Wydaje mi się, że za bardzo uwierzyliśmy, że to spotkanie jest już wygrane. Zagłębie zagrało dobry ofensywny hokej, a my w ogóle nie byliśmy na to przygotowani – zakończył Sami Tamminen, kapitan STS-u.
Sanoczanie przed szansą na pierwsze punkty w tym sezonie staną w piątek. Wówczas podejmą na własnym lodzie ekipę PZU Podhala Nowy Targ. Początek tego starcia zaplanowano na godzinę 18:00.
Czytaj także: