Hokeiści JKH GKS-u Jastrzębie nie będą miło wspominać piątkowego starcia z Ciarko STS-em Sanok. Podopieczni Róberta Kalábera w meczu 35. kolejki PHL przegrali 4:7. – Zagraliśmy jak dzieciaki. Wesoły hokej bez taktyki – powiedział po meczu Martin Kasperlík.
Jastrzębianie na miarę oczekiwań zagrali tylko w pierwszej odsłonie, po której prowadzili 3:1.
– Robiliśmy to, czego oczekiwał od nas trener. W drugiej tercji było każdy chciał punktować, wszyscy poszli do przodu i nikt nie bronił. Dlatego taki jest wynik – powiedział dobitnie zasmucony czeski napastnik.
Pewność siebie i błędy w defensywie zgubiły jastrzębian w piątkowym spotkaniu. Sanoczanie złapali wiatr w żagle i wykorzystali większość nadarzających się okazji.
– Wszystko zaczyna się w głowach. Chyba myśleliśmy, że po pierwszej tercji spotkanie będzie już dla nas łatwe i przyjemne. Tak się nie stało, bo przeciwnik wyrównał na 3:3. Wykorzystali wszystkie przewagi a my nie potrafiliśmy nawet oddać strzału. Przeciwnik wykorzystał wszystkie okazje co miał w tym meczu – dodał Kasperlík.
Jastrzębianie po raz drugi w tym sezonie stracili aż siedem bramek. Poprzednio miało to miejsce w listopadzie, podczas spotkania na własnym lodzie z GKS-em Katowice (4:7).
– Nie zagraliśmy dobrze w defensywie, a świadczy o tym liczba straconych bramek. Był to bardzo dziwny mecz, bo wyglądało to tak, jakby grały dzieciaki. Klasyczny, wesoły hokej – szczerze wyjaśnił Martin Kasperlík.
Już we wtorek hokeiści JKH GKS Jastrzębia zmierzą się u siebie z Ciarko STS-em Sanok, ale ramach piątej rundy PHL. Będzie to szybka okazja do rewanżu.
– Wierzę, że pokażemy lepszą grę i wygramy przed własną publicznością. To był wypadek przy pracy – dodał Kasperlík.
Czytaj także: