Klich: Pokazaliśmy, że te mecze mają dodatkowy smaczek
Heroiczne zwycięstwo odnieśli w czwartek hokeiści Zagłębia Sosnowiec. Podopieczni Grzegorza Klicha pokonali na wyjeździe GKS Katowice 3:2. – Trzeba się cieszyć, drużyna wygrała mimo tego, że każdy skazywał nas na porażkę 0:4 – zaznaczył szkoleniowiec Zagłębia.
Sosnowiczanie po pierwszej osłonie prowadzili 1:0. W 24. minucie drugiego gola zdobył Damian Piotrowicz, ale pięć minut później był remis 2:2. Sposób na Andrieja Fiłonienkę znaleźli Bartosz Fraszko, który zdobył gola podczas gry swojego zespołu w osłabieniu i Mateusz Michalski.
– Nie umiem wytłumaczyć tego, dlaczego tracimy ponownie gola grając w liczebnej przewadze. Po pierwszym meczu rozmawialiśmy na ten temat, robiliśmy analizę wideo z jakich sytuacji to wynikło. Mało brakło, a w pierwszej tercji wzięlibyśmy przykład z GKS-u i również mogliśmy strzelić tego gola w osłabieniu – analizował Grzegorz Klich.
Decydującą dla losów spotkania okazała się bramka Michaiła Syrojeżkina z 43. minuty spotkania. Rosyjski defensor dobił uderzenie Michała Bernackiego.
Na siedem sekund przed końcem regulaminowego czasu gry na lodzie doszło do serii pojedynków pięściarski. Sosnowiczanie zeszli do szatni, a później zostali ponownie na lód przez sędziów.
– Pokazaliśmy, że te mecze mają dodatkowy smaczek. Widać to było w końcówce. Nie analizowaliśmy tego czy ten czas się skończył, czy był tam gwizdek. Decyzja była taka, że mamy grać jeszcze siedem sekund. Trudno czterem sędziom opanować zawodników obu drużyn więc się nie dziwie, że wkradł się chaos – dodał trener Zagłębia.
Teraz rywalizacja przenosi się do Sosnowca. Kolejny mecz już w najbliższą niedzielę o godzinie 17:00.
– Z tego miejsca chciałbym wszystkich zaprosić na niedzielę i poniedziałek. Skoro w Katowicach hala może wypełnić się w całości to zróbmy wszystko, by i u nas tak było. Ten doping i wsparcie są nam potrzebne. Dzięki temu na pewno będziemy mocniejsi. Piątek to dla nas dzień regeneracji i lekkie treningi. Chcemy się dobrze przygotować do tych spotkań na własnym lodzie – zakończył Klich.
Komentarze