Kolejny rywal „przejechał się” na Zagłębiu
W zaległym spotkaniu 21. kolejki hokejowej ekstraklasy, sosnowieckie Zagłębie pokonało przed własną publicznością Cracovię Kraków (4:2).
To było najlepsze dwadzieścia minut Zagłębia w obecnym sezonie! W drugiej tercji piątkowego pojedynku, sosnowiczanie zanotowali blisko czterdziestoprocentową skuteczność w strzałach na bramkę przeciwnika (cztery gole na jedenaście uderzeń – przyp. red.).
Gra gospodarzy momentami była wręcz koncertowa, jednak w sytuacjach bramkowych, podopiecznym duetu Kieca-Podsiadło dwukrotnie pomogli też sami rywale. Tak było w 34. minucie, gdy po stracie krążka w środkowej części lodowiska, na bramkę Rafała Radziszewskiego samotnie popędził Tomasz Kozłowski (chwilę wcześniej w niemal identycznej sytuacji, golkipera "Pasów" nie zdołał pokonać Jarosław Kuc). Z kolei w 39. minucie, po strzale Cychowskiego, krakowianie sami wpakowali sobie krążek do bramki.
Pozostałe bramki, Zagłębie wypracowało jednak samo. Najpierw, po uderzeniu Jarosława Dołęgi, kierunek lotu krążka sprytnie zmienił Martin Voznik, natomiast kilka minut później, Radziszewskiego zaskoczył stojący na niebieskiej linii Rafał Cychowski.
Sosnowiecka publiczność przecierała oczy ze zdumienia, bo początkowo nic nie zapowiadało takiego obrotu spraw. Krakowianie swoim zwyczajem narzucili przeciwnikowi własne tempo gry i już po czterech minutach – po strzale z nadgarstka Damiana Słabonia – prowadzili 1:0 (środkowy drugiego ataku pokonał też Tomasza Dzwonka w 50. minucie, tym razem uderzeniem z bekhendu). Zagłębie przejęło inicjatywę dopiero w 18. minucie, chwilę po tym, jak na ławkę kar powędrował… Słaboń.
– Może byliśmy faworytami, ale zagraliśmy słabe zawody. Zagłębie zagrało dobrze taktycznie oraz uważnie z tyłu. Pierwszą tercję co prawda wygraliśmy (1:0), drugą jednak całkowicie przespaliśmy. Cóż, musimy to jakoś przełknąć – powiedział Damian Słaboń.
– Przegraliśmy po indywidualnych błędach, czwarta bramka była trafieniem samobójczym. Wszystkie przewinienia zostały odgwizdane słuszne. Mam o to żal, bo faulują ciągle ci sami zawodnicy – tłumaczył trener Cracovii, Rudolf Rohacek.
– Drużyna Cracovii była chyba zbyt wyluzowana. Później, w trzeciej tercji ze wszystkich sił starali się odrobić straty, ale nie wychodziło – komentował Rafał Cychowski.
– Nie pamiętam takiej tercji w meczu z Cracovią. Zawodnicy wypełnili założenia nie w stu, lecz w stu pięćdziesięciu procentach! – podsumował szkoleniowiec Zagłębia, Krzysztof Podsiadło.
Wygląda na to, że osiągane w ostatnim czasie wyniki są odwrotnie proporcjonalne do aktualnej sytuacji finansowej Zagłębia. O tym, że w sosnowieckim klubie nadal dzieje się źle, mówią otwarcie sami zawodnicy. Jeszcze przed rozpoczęciem piątkowego meczu, hokeiści wydali oświadczenie, w którym poinformowali, iż ze względu na kilkumiesięczne zaległości płacowe, zamierzają wyjść na lód z kilkuminutowym opóźnieniem.
Mimo tego, władze klubu zapowiadają kolejne wzmocnienia. Po nowym roku do zespołu ma dołączyć 23-letni obrońca, Krzysztof Kozłowski, który ostatnio grał w HC GKS Katowice.
Zagłębie Sosnowiec – Cracovia Kraków 4:2 (0:1; 4:0; 0:1)
0:1 – Słaboń (Piotrowski) 04.34’
1:1 – Voznik (Dołęga) 23.47’
2:1 – Cychowski (Voznik, Dołęga) 32.30’ PP
3:1 – T. Kozłowski 34.25’
4:1 – Cychowski (Sarnik) 39.42’ PP
4:2 – Słaboń (L. Laszkiewicz) 50.45’
Kary: 20-14 min. (w tym 2+10 dla T. Kozłowskiego za niesp. zach.)
Strzały: 25-35
Sędziowali: Dzięciołowski oraz na liniach Bernacki i Hylinski.
Widzów: 1500
Zagłębie: Dzwonek – Cychowski (2), Kulik (2), Sarnik, Voznik, Dołęga, Duszak, Kuc, M. Kozłowski, T. Kozłowski (12), Podsiadło (4), Jaskólski, Banaszczak, Białek, Zachariasz, Twardy, Kisiel
Cracovia: Radziszewski – Wajda, Kłys (2), L. Laszkiewicz, Kosidło, D. Laszkiewicz (2), Noworyta, Simka (2), Łopuski, Słaboń (2), Piotrowski, Landowski, Prokop (4), Kostuch, Dvorak, Martynowski (2), Rutkowski, Witowski, Karcz
Komentarze