Krzysztof Maciaś w swoim debiucie w czeskiej ekstraklasie zdobył gola dla HC Vítkovice w derbowym meczu z Oceláři Trzyniec i pomógł drużynie w odniesieniu zwycięstwa. - Cieszę się, że dostałem szansę i mam nadzieję, że ją wykorzystałem - mówi 18-letni Polak.
Młody polski napastnik skorzystał na kontuzji gwiazdy drużyny z Ostrawy Petera Muellera i zagrał w trzeciej formacji drużyny gości. Na lodzie w prestiżowym spotkaniu z mistrzami Czech przebywał przez prawie 10 minut. Jego gol w trzeciej tercji dał gościom wyrównanie na 3:3, a później zdobyli oni jeszcze dwie bramki i wygrali 5:3.
- To wspaniałe uczucie. I to jeszcze w derbach blisko granicy. Jestem z Polski, więc dla mnie to dodatkowy bodziec - powiedział po meczu. - Cieszę się, że dostałem tu szansę i mam nadzieję, że wykorzystałem ją tak jak powinienem.
Mecze tuż przy polskiej granicy wydają się zresztą szczególnie mobilizować młodych polskich hokeistów, bo dokładnie 3 lata i 3 dni wcześniej, także w debiucie w Tipsport extralidze, gola drużynie Oceláři strzelił Paweł Zygmunt.
Maciaś wczoraj popisał się efektownym strzałem z ostrego kąta pod poprzeczkę bramki Ondřeja Kacetla.
- Próbuję tego często na treningach i w meczach w juniorach, więc powiedziałem sobie, że jeśli to działa, to dlaczego nie miałoby zadziałać i tutaj? - skomentował swój strzał. - Spodziewałem się, że bramkarz będzie czekał na podanie, więc spróbowałem strzału i wpadło mu koło głowy.
Młody Polak o tym, że znajdzie się w seniorskim zespole dowiedział się dzień przed meczem, po wygranym spotkaniu drużyny juniorów, ale dopiero po wczorajszym porannym treningu wiedział, że zagra.
- To było niesamowite uczucie. Oczywiście wielu chłopaków mnie wspierało. Ci, którzy już to przeżyli, mówili mi, jak się przygotować, za co im dziękuję, bo dużo mi to ułatwiło. Czułem się świetnie. Miałem problemy z zaśnięciem i oczywiście były we mnie emocje, ale wiedziałem dlaczego tu przyszedłem, po co tu jestem i starałem się wykorzystać swoją szansę - powiedział.
Wczorajszego gola z trybun oglądała rodzina młodego zawodnika, choć nie wszyscy jej członkowie mogli przyjechać.
- Dotarli na mecz, z wyjątkiem mamy i brata, którzy też grają w hokeja i mieli swoje spotkania - mówi młody Polak. - Był tata, był wujek, kuzyn i kuzynka, więc była duża część rodziny, która mnie wspierała.
Zapytany przez dziennikarzy czy byli w "młynie" kibiców, Polak z uśmiechem odpowiedział: - Nie, nie byli w młynie. Dowiedzieli się dopiero rano, że zagram, bo ja sam idąc rano na trening nie wiedziałem, że tak będzie i dopiero na treningu się dowiedziałem, więc im przekazałem. Ale oczywiście kibicowali.
Z kolei na pytanie dziennikarza czy strzeleckie geny ma po mamie, która występuje w żeńskiej drużynie MMKS-u Podhale Nowy Targ, odparł: - Mama gra już w Nowym Targu 11 lat i jeszcze jej się nie udało strzelić gola, ale w pewnym sensie może tak.
Mimo że 18-letni Polak dopiero debiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej w Czechach, to dostał od trenera Miloša Holaňa zaufanie i wyjeżdżał na lód w przewagach. W liczebniejszym składzie spędził na tafli 2 minuty i 28 sekund.
- Cieszyłem się, że dostałem szansę w przewadze, bo to jest to, co lubię najbardziej. Przewagi, gra w ataku to było zawsze to, za co byłem ceniony. Cieszę się, że dostałem okazję również tutaj, między takimi świetnymi zawodnikami - powiedział.
Dodał także, że dużo pewności dał mu świetny początek rozgrywek w lidze juniorów. Zespół Vítkovic po 8 kolejkach ma w niej na koncie komplet zwycięstw i prowadzi w tabeli, a on sam jest z 5 golami najlepszym strzelcem drużyny.
- Jako drużyna zyskaliśmy niesamowitą pewność siebie i myślę, to bardzo pomaga - powiedział.
Wczoraj na lodzie w Trzyńcu zaprezentowało się trzech Polaków, ponieważ w ekipie gospodarzy wystąpili Aron Chmielewski i Alan Łyszczarczyk. Z tym drugim Maciaś kontaktował się przed meczem jak nowotarżanin z nowotarżaninem.
- Pisaliśmy do siebie z Alanem, ponieważ jesteśmy z tego samego miasta. Życzyliśmy sobie powodzenia i to tyle - powiedział napastnik HC Vítkovice.
Czytaj także: