Krzysztof Maciaś rozpoczął przygotowania do nowego sezonu. Polak wyjaśnia decyzję o wyborze klubu, w którym będzie w najbliższych rozgrywkach występował. - Zdecydowaliśmy, że coś innego będzie lepsze dla mojej kariery w tym punkcie - mówi.
Maciaś rozpoczął treningi przed kolejnymi rozgrywkami w barwach zespołu Prince Albert Raiders w czołowej kanadyjskiej lidze młodzieżowej WHL, w którym spędził ubiegły sezon.
Dziś zdobył z rzutu karnego zwycięskiego gola w jednej z gierek wewnętrznych pomiędzy zawodnikami drużyny z Prince Albert. Trenujący na obozie przygotowawczym gracze zostali podzieleni na 4 drużyny nazwane od nazwisk byłych hokeistów Raiders, którzy później trafili do NHL. Maciaś znalazł się w "Drużynie Pachala", nazwanej tak na cześć Braydena Pachala z Calgary Flames.
Reprezentant Polski zdecydował się zostać na kolejny sezon w zespole Raiders, choć - jak przyznaje - miał możliwość powrotu do Europy.
- Mieliśmy inne cele i podjęliśmy inną decyzję niż powrót do Europy, bo szansa tam oczywiście była, nie ma wątpliwości - mówi w rozmowie z lokalną gazetą "Prince Albert Daily Herald". - Zdecydowaliśmy, że coś innego będzie lepsze dla mojej kariery w tym punkcie, więc podjęliśmy decyzję, że chcemy zostać tutaj w Ameryce Północnej.
Maciaś w ubiegłym sezonie zasadniczym rozegrał w WHL 65 meczów, strzelił 22 gole i zaliczył 25 asyst. Był trzecim najlepszym strzelcem zespołu, a w wewnątrzdrużynowej klasyfikacji punktowej zajął 4. miejsce. Później w fazie play-off w 5 występach zdobył jednego gola.
Teraz będzie jednym z graczy z rocznika powyżej ostatniego juniorskiego, a takich zawodników w drużynie WHL może grać tylko trzech. Siłą rzeczy od polskiego napastnika będzie się więc wymagało, by był liderem zespołu.
- Bardzo mi się to podoba i jestem tym podekscytowany - mówi Maciaś. - Wiem na czym polega gra tutaj i znam wszystkie różnice. Może nie wszystkie, ale więcej niż rok temu, więc już bardzo na to czekam. Wiem, że nasza drużyna jest bardzo, bardzo ekscytująca i bardzo dobra w tym roku. Cieszę się będąc jej częścią i może pomogę chłopakom osiągnąć tak wiele, jak będziemy mogli.
Na rozpoczęcie nowego sezonu 20-letni Polak będzie musiał jednak poczekać nieco dłużej niż jego koledzy, bo choć rozgrywki zaczynają się 20 września, to on w pierwszych 2 spotkaniach wystąpić nie może. To efekt zawieszenia za atak na głowę rywala i karę meczu za niesportowe zachowanie w kończącym poprzedni sezon przegranym meczu numer 5 pierwszej rundy play-off z Saskatoon Blades. Maciaś będzie mógł wystąpić dopiero 27 września w spotkaniu z Brandon Wheat Kings.
W rozmowie z kanadyjską gazetą Polak wrócił także pamięcią do tegorocznych Mistrzostw Świata w Czechach, na których strzelił 2 gole w inauguracyjnym meczu z Łotwą.
- To było coś nierealnego. Trudno znaleźć słowa, żeby to opisać. Bo jedna rzecz to jest reprezentowanie swojego kraju, co jest zawsze największym zaszczytem. Ale druga rzecz to także to, przeciwko komu grasz - mówi. - Graliśmy przeciwko czołowym zawodnikom na świecie, więc doświadczenie było niewiarygodne. Myślę, że nauczyłem się z tego wiele i że to był z pewnością do tej pory najlepszy czas w mojej karierze. Mam nadzieję na więcej szans takich jak ta w przyszłości.
Dodatkowo reprezentacja Polski swoje mecze rozgrywała w Ostrawie, a Maciaś kilka poprzednich lat spędził w tym mieście grając i w młodzieżowych, i w seniorskiej drużynie HC Vítkovice, a wcześniej także w ostrawskiej Porubie.
- Doping polskich kibiców był czymś szczególnym, a w dodatku turniej odbywał się na lodowisku, na którym dorastałem. Grałem tam przez 5 lat w Ostrawie. W tym mieście, na tym lodowisku, więc to było dość szczególne - przyznaje. - Wiedziałem, że moja rodzina jest na trybunach i wszyscy kibice z Polski. To było coś specjalnego. Poczucie tego ryku tłumu było czymś kompletnie dzikim. Pamiętam to do dziś i będę pamiętał przez resztę mojego życia.
Maciaś wspomina także, że wyjątkowe znaczenie miała dla niego możliwość zagrania na Mistrzostwach Świata razem z bratem Kacprem, który został do kadry dowołany w miejsce kontuzjowanego w meczu z Łotwą Bartosza Ciury.
- Zawsze kocham grać z moim bratem i kocham go wspierać. Jest świetnym chłopakiem i świetnym hokeistą - mówi. - Byłem naprawdę szczęśliwy, kiedy dowiedziałem się, że został powołany. Nie chciałem, żeby stało się to w ten sposób, że jeden z naszych obrońców doznał kontuzji. Było mi przykro ze względu na chłopaka, który był kontuzjowany, ale cieszyłem się, że mój brat dostał szansę i myślę, że wykorzystał ją całkiem nieźle.
Czytaj także: