Damian Słaboń - legenda nie tylko Cracovii, ale i całego polskiego hokeja, opuszcza drużynę, aktualnych jeszcze mistrzów Polski. Jednak sposób w jaki to się odbyło, delikatnie mówiąc, nie przystoi tak renomowanemu klubowi.
Przypomnijmy, że 39-letni hokeista to wielokrotny reprezentant Polski, mający na koncie 206 spotkań w barwach drużyny narodowej. Od czternastu lat związany z Comarch Cracovią, z którą siedmiokrotnie sięgał po najwyższe laury w kraju.
Kontrakt doświadczonego zawodnika z krakowskim klubem obowiązywał do końca kwietnia, tymczasem… hokeista otrzymał właśnie 14-dniowe wypowiedzenie umowy. Żywa legenda klubu nie usłyszała nawet słowa "dziękuję", nie mówiąc już o pożegnalnym meczu czy uhonorowaniu przez władze Cracovii. Chyba nie tak powinno się żegnać zasłużonych graczy.
Już w trakcie sezonu władze klubu sugerowały Słaboniowi możliwość trenowania drużyn młodzieżowych, jednak w takiej sytuacji stoi to pod znakiem zapytania, a sam Słaboń nie wyklucza, że jeszcze gdzieś zagra w przyszłym sezonie.
- Jeszcze nie podjąłem żadnej decyzji, być może za kilka tygodni zdecyduje czy dalej grać w hokeja - powiedział Słaboń, który nie chciał komentować zachowania klubu.
Według naszych statystyk, doświadczony środkowy rozegrał do tej pory 977 spotkań w polskiej ekstralidze, w których zdobył 905 punktów za 398 bramek i 507 asyst. Na ławce kar spędził 337 minut.
W swojej kolekcji Słaboń ma aż 15 medali mistrzostw Polski. Siedem złotych, dwa srebrne i dwa brązowe zdobył z Comarch Cracovią, srebro i brąz z KTH Krynicą, a dwa brązowe medale z GKS-em Tychy. Do tego sięgnął trzy razy po Puchar Polski (z krakowskim klubem dwa razy, raz z tyszanami) i trzy razy zdobył Superpuchar.
Czytaj także: