Po pogromie urządzonym przez Jastrzębie w ostatnim meczu z Polonią (12-0 dla Jastrzębia) kibice w Gdańsku spodziewali się emocjonującego pojedynku, zwłaszcza, że ostatnie spotkanie między drużynami zakończyło się zwycięstwem Jastrzębia 3-2. Oczekiwania kibiców spełniły się z naddatkiem.
Choć pierwsza tercja rozpoczyna się od frontalnych ataków gospodarzy – to prowadzenie obejmują goście. Już w drugiej minucie spotkania Bryk przejmuje krążek w środkowej tercji - objeżdża jak dziecko Kosteckiego - strzela obok Odrobnego – i goście prowadzą 0-1. Bramka działa jak kubeł zimnej wody na gospodarzy, którzy mobilizują się błyskawicznie. Tuż po wznowieniu trzecia piątka Stoczniowca wjeżdża w tercję obronną gości - Jankowski z Rzeszutką rozgrywają krążek - Rzeszut wystawia idealnie wjeżdżającemu Łopuskiemu, który z najbliższej odległości strzela w pusty narożnik bramki – gospodarze oddają cios i mamy 1-1. Stoczniowiec nie odpuszcza i chce iść za ciosem – Kosowski dwoi się i troi w bramce gości – a gdańszczanie urządzają sobie dosłownie trening strzelecki. Druga bramka dla gospodarzy pada w szóstej minucie spotkania. Czwarty atak Stoczniowca rozbraja obronę Jastrzębia - z bardzo ostrego kąta Ziółkowski strzela wprawdzie w poprzeczkę - ale krążek spada tuż przed kijem Marka Wróbla, który dopełnia formalności i w Gdańsku jest już 2-1.
Kilka następnych minut to pogoń Jastrzębia za wynikiem – i choć gościom nie udaje się wykorzystać liczebnej przewagi – to w 12 minucie dopinają swego.Szoke przejmuje gumę w okolicach prawego bulika i nie atakowany oddaje strzał, który obija w poprzeczkę bramki gospodarzy. Krążek spada na przedpole do Zdrahala - który umieszcza go w siatce na oczach niedowierzających kibiców - i jest 2-2. Na kilka sekund przed końcem pierwszej tercji pada jeszcze jedna bramka. W pojedynku przy bandzie ostro (i chyba nieprzepisowo) atakowany jest Mateusz Rompkowski – i gdy wszyscy spodziewają się kary dla gości - Danieluk zza bramki podaje do Radwana, który błyskawicznym strzałem w długi róg strzela bramkę do szatni – i goście prowadzą 2-3.
Druga tercja rozpoczyna się zaskakującą zmianą w bramce Stoczniowca – na miejsce Odrobnego po raz pierwszy w tym sezonie wjeżdża Bartosz Stepokura. Zawodnik poprzednie dwa sezony spędził w drużynie Zagłębia Sosnowiec, a po powrocie do Gdańska od początku sezonu grał wyłącznie w I lidze. Trzeba przyznać, że pierwszy w tym sezonie występ na taflach Ekstraklasy Bartek może zaliczyć do udanych – nie dość, że zakończył mecz z lepszymi statystykami niż reprezentacyjny bramkarz Stoczniowca – to jeszcze kilkoma swoimi interwencjami podbił serca gdańskiej publiczności, która po meczu entuzjastycznie skandowała jego nazwisko.
Ale wróćmy do pojedynku, który w drugiej odsłonie od samego początku obfituje w bramki. Najpierw po podaniu zza bramki do wyrównania doprowadza Mikołaj Łopuski. Pół minuty później po zamieszaniu podbramkowym ponownie na prowadzenie gości wyprowadza Bibrzycki. Nie mija kolejne pół minuty, gdy do kolejnego wyrównania doprowadza Peter Hurtaj strzałem ze środka tercji obronnej gości. W 26 minucie na prowadzenie po raz drugi w tym spotkaniu wychodzą gospodarze. Z niebieskiej strzela Skrzypkowski, a krążek dobija Łopuski – i chociaż strzał zostaje zablokowany, to Miki nie odpuszcza - i na raty wyprowadza gospodarzy na prowadzenie 5-4.
W tym momencie następuje zmiana bramkarza w drużynie Jastrzębia i w miejsce Kosowskiego wchodzi Jakubowski. Nowy zawodnik w bramce gości nie jest jednak w stanie powstrzymać niesionych dopingiem kibiców gospodarzy. W 30 minucie Leśniak silnie strzela z niebieskiej - a odbity przez bramkarza krążek dobija celnie na 6-4 Tobiasz Bigos. W 31 minucie Jastrzębie grając w przewadze 5 na 3 dostaje swoją szansę na zdobycie kontaktowej bramki. Tym razem gol nie pada – ale sześć minut później goście ponownie grają w podwójnej przewadze. Gdy starają się dokładnie rozegrać krążek, dopada do niego Maciej Urbanowicz i niczym wystrzelony procy pędzi na bramkę gości. Po strzale krążek trzepocze między parkanami Jakubowsiego – i spada za plecami bramkarza, skąd ponownie wyłuskuje go "Urban" i wpycha do bramki, zdobywając siódmą bramkę dla gospodarzy. Po niecałych dwóch minutach oglądamy prawie że kopię tej sytuacji - Jastrzębie ponownie gra w podwójnej przewadze, ponownie Urbanowicz wyrusza z kontrą - strzela w okienko, a odbity przez bramkarza gości krążek wtacza się do bramki – i jest 8-4.
Trzecia tercja rozpoczyna się ponownie od mocnego uderzenia gospodarzy. Rompkowski przerywa kontrę gości - podaje do Jankowskiego, który objeżdża obrońców gości i silnym strzałem z piątego metra zdobywa dziewiątą bramkę dla Stoczniowca. Chwilę później Pavlacka po ograniu gdańskich obrońców znajduje się w sytuacji sam na sam ze Stepokurą - ale gdański bramkarz udowadnia, że zasługuje na miejsce w bramce lidera. Pavlacka jednak nie odpuszcza – i kilka minut później w zamieszaniu podbramkowym wyłuskuje krążek i strzela obok słupka i zasłoniętego Stepokury. Piąta bramka nie jest jednak w stanie poderwać załamanych gości, zwłaszcza że jastrzębianie łapią szybko dwie kary – i gospodarze mają prawie dwie minuty na zamianę wyniku na dwucyfrowy. Stoczniowiec długo rozgrywa zamek - wywołując nawet chwilowe zniecierpliwienie publiczności - wreszcie Łopuski z okolic lewego bulika zagrywa idealnie na kij do Skrzypkowskiego, a ten z pierwszej strzela w odsłonięty róg bramki Jakubowskiego – i jest 10-5. Kropkę nad „i” stawia Marek Sowiński, który zdobywa swoją pierwszą bramkę w sezonie. Marek w ciągu kilkudziesięciu sekund dwukrotnie bezskutecznie próbuje pokonać Jakubowskiego. Jak mawia przysłowie - do trzech razy sztuka – i wreszcie po podaniu od Milana Furo pięknym strzałem w długi róg Sowiński pokonuje bramkarza gości – i jest 11-5. Oby ta bramka zdjęła fatum wiszące w tych rozgrywkach nad sympatycznym zawodnikiem, który wyraźnie nie może odnaleźć swojej formy z ubiegłego sezonu. Czy tak się stanie, będziemy się mogli przekonać już w niedzielę, gdy Marek wystąpi przeciwko swojej rodzimej drużynie – Naprzodowi Janów.
Choć wiadome jest, że nic już nie odwróci losów spotkania – nad jego urozmaiceniem zawodnicy pracują do ostatnich sekund. Dokładnie na minutę przed końcem jesteśmy świadkami bójki na lodzie. Bardzo niebezpiecznie zaatakowany Marek Wróbel, wepchnięty w pełnym pędzie na bramkę, postanawia odwdzięczyć się agresorowi - i wymienia z Grzegorzem Piekarskim kilka ciosów. Dla ochłonięcia zawodnicy zostają odesłani na ławki kar, a wynik spotkania nie ulega już zmianie.
Energa Stoczniowiec Gdańsk - JKH GKS Jastrzębie11-5 (2:3 ; 6:1 ; 3:1)
Bramki: 0:1 Danieluk - Radwan (1.25), 1:1 Łopuski - Jankowski (1.47), 2:1 M. Wróbel - Ziółkowski (5.16), 2:2 Zdrahal - Szoeke - Lipina (11.26), 2:3 Radwan - Danieluk (19.57), 3:3 Łopuski - Rzeszutko - Jankowski (21.55), 3:4 Bibrzycki - Kiełbasa (22.33), 4:4 Hurtaj - Poziomkowski (23.04), 5:4 Łopuski - Skrzypkowski - Rzeszutko (25.28), 6:4 Bigos - Leśniak (29.58 PP1), 7:4 Urbanowicz (37.18 SH2), 8:4 Urbanowicz (38.22 SH2), 9:4 Jankowski (42.16), 9:5 Pavlaczka (51.38 PP1), 10:5 Skrzypkowski - Łopuski (54.38 PP2), 11:5 Sowiński - Furo (57.44).
Kary: Stoczniowiec - 16, JKH - 36 minut wtym 2 minuty techniczne i10 minut dla Grzegorza Piekarskiego. Widzów 2 000.
Energa Stoczniowiec: Odrobny (20.01 Stepokura) - Bigos, Leśniak; Poziomkowski, Hurtaj, Vitek - Smeja, A. Kostecki; Furo, Urbanowicz, Sowiński - Rompkowski, Skrzypkowski; Jankowski, Rzeszutko, Łopuski - Benasiewicz, B. Wróbel; Ziółkowski, M. Wróbel, Strużyk.
JKH GKS Jastrzębie: Kosowski (25.29 Jakubowski) - Pastryk, Wolf; Pavlaczka, Zdrahal, Lipina - Piekarski, Bryk; Bernacki, Szoeke, Danieluk - Labryga, Górny; Radwan, Jasik, Kulas - Lerch, Szynal; Łyszczarczyk, Bibrzycki, Kiełbasa.
Czytaj także: