Loża prasowa (8): Podsumowanie roku
Za nami 2022 rok postanowiliśmy przeprowadzić sondę wśród doświadczonych dziennikarzy prasowych, radiowych i telewizyjnych.
1. Jaki był to rok w wykonaniu seniorskiej reprezentacji Polski?
Włodzimierz Sowiński (Dziennik Sport):
– 7 zwycięstw, 3 porażki, bramki 35:20 – to bilans reprezentacji biało-czerwonych w minionym roku oraz awans do Dywizji IA. Ta promocja może nie została uzyskana w efektownym stylu, ale zespół grał efektywnie. A w końcowym rozrachunku właśnie o to chodzi. Trener Róbert Kaláber miał okazję sprawdzenia wielu hokeistów, choć w MŚ, z różnych względów, nie graliśmy w optymalnym składzie. Oczywiście, że mieliśmy prawo oczekiwać, że pobyt w Dywizji IB będzie znacznie krótszy, ale nikt nie przewidział, że świat zostanie zamknięty z powodu pandemii.
Stefan Leśniowski (SportowePodhale.pl):
– Siedem zwycięstw i trzy porażki oraz awans do Dywizji IA – te osiągnięcia pozwalają na wystawienie pozytywnej oceny. Trener Róbert Kaláber skorzystał w minionym roku aż 43 zawodników. Dostał sporo materiału, by wybrać graczy, którzy w tegorocznych mistrzostwach świata nie zawiodą kibiców. Zaczęto nawet mówić o awansie do elity, ale… Czy nie za wiele optymizmu? Dywizja IA stawia zdecydowanie wyższe wymagania. Najważniejsze, by biało-czerwoni pozostali na tym szczeblu światowego hokeja. Reprezentacja ma wiele do poprawienia, a szczególnie grę w przewagach. W mistrzostwach świata wykorzystała tylko jedną z piętnastu takich okazji.
Grzegorz Wojtowicz (Polska Agencja Prasowa):
– Podstawowy cel, jakim był awans do Dywizji IA został zrealizowany więc trudno narzekać. Jesienią wygrała dwa turnieje – Baltic Cup i Turniej Trzech Narodów, ale trochę szkoda, że nie udało się zagrać w jakimiś mocniejszym rywalem.
Piotr Chłystek (Przegląd Sportowy):
– To był dla naszej kadry dobry rok. Biało-Czerwoni wygrali MŚ Dywizji IB w Tychach, choć nie mogli w nich wystąpić w najsilniejszym składzie, więc tym bardziej trzeba docenić ten sukces. Bałem się, że wobec absencji Grzegorza Pasiuta i Marcina Kolusza nie będziemy mieli rozgrywających, że zabraknie zawodników, którzy dobrze wyprowadzą krążek i będą dyrygowali poczynaniami zespołu. Te obawy poniekąd się potwierdziły, ale Polacy pokazali charakter, poradzili sobie z wszystkimi przeciwnościami i awansowali. Ten charakter zobaczyliśmy też ostatnio w Marsylii. Ekipa Róberta Kalábera pokonała Ukrainę, choć na lód wyjechała po długiej podróży i przegrywała już 0:3, a potem strzeliła aż 7 goli Francji, prezentując dawno niewidzianą swobodę, polot i precyzję pod bramką przeciwnika. Z optymizmem czekam na MŚ w Nottingham.
Grzegorz Michalewski (Polsat Sport):
– Podstawą do oceny gry pierwszej reprezentacji są wyniki uzyskane w turniejach rangi mistrzowskiej. Po dwóch latach przerwy spowodowanej koronawirusem udało się rozegrać mistrzostwa świata. Polacy zdołali wrócić na zaplecze Elity wygrywając turniej Dywizji IB, który odbył się w Tychach. W decydujących o awansie meczach pokonaliśmy po rzutach karnych Ukrainę, a na koniec wygraliśmy 2:0 z Japonią. To był efekt dobrej pracy wykonanej z tą grupą zawodników przez trenera Róberta Kalábera. Na kolejnych mistrzostwach nie będziemy faworytem do walki o awans do Elity, ale w turnieju który odbędzie się w Wielkiej Brytanii możemy pokusić się o sprawienie niespodzianki. Sukcesem będzie utrzymanie się w Dywizji I A i z takim celem przystąpimy do walki w tym turnieju.
2. Reprezentacja Polski do lat 20 rzutem na taśmę utrzymała się w Dywizji IB. To wynik poniżej oczekiwań czy raczej realnie oddaje on, jak obecnie wygląda szkolenie młodzieży w naszym kraju i z jakimi problemami zmaga się nasz hokej?
Włodzimierz Sowiński (Dziennik Sport):
– W naszym kraju od lat mówi się o stworzeniu systemu szkolenia dzieci i młodzieżowy. Gdy już taki powstanie trzeba wiele lat pracy, by przyniósł wymierne korzyści. Z najmłodszymi powinni pracować najbardziej doświadczeni trenerzy. Z tym, rzecz jasna, wiążą się odpowiednie nakłady finansowe. A wiem, że związek jest biedny jak mysz kościelna! Szkoła Mistrzostwa Sportowego powinna być zreformowana i jak sama nazwa wskazuje powinni trafiać do niej najlepsi. Młodzi utalentowani zawodnicy, za sprawą rodziców, trenuje w zagranicznych klubach i chwała im za to. Występ młodzieżowej reprezentacji w MŚ Dywizji 1B w Bytomiu mocno mnie rozczarował. Wbrew pozorom zespół wcale nie był taki słaby i wcale nie musiał walczyć do końca o utrzymanie. Czego zabrakło? To pytanie należy zadać trenerem tego zespołu, bo oni powinni wiedzieć najlepiej. Przygotowanie fizyczne, mentalne oraz taktyczne, w mojej ocenie, szwankowało i niech ostatnie wysokie zwycięstwo nad Koreą Płd. nie zamydli tego kiepskiego obrazu.
Stefan Leśniowski (SportowePodhale.pl):
– Na więcej nie liczyłem, choć zapowiedzi sztabu szkoleniowego i samych zawodników były zbyt optymistyczne. Nie można było oczekiwać więcej, gdy coraz mniej polskiej młodzieży uprawia ten sport. Wystarczy tylko przejrzeć składy drużyn MHL, juniorów młodszych, a nawet młodzików, by dojść do wniosku, że nie jest najlepiej ze szkoleniem młodzieży w naszych klubach. Już nie tylko w drużynach seniorskich dominują obcokrajowcy, również w ekipach młodzieżowych aż roi się od graczy z obcymi paszportami. Jak w takich okolicznościach można z optymizmem patrzeć w przyszłość polskiego hokeja?
Grzegorz Wojtowicz (Polska Agencja Prasowa):
– Nie wiem czy to wynik poniżej oczekiwań, po prostu taką mamy młodzież. Reprezentacja U20 zaprezentowała się w fatalne. Widać, że wysły źródła takie jak Nowy Targ, Gdańsk czy Krynica, które dostarczały młodych hokeistów. Aż siedmiu zawodników szkoli się w czeskich i słowackich wygląda na to, że – wobec załamania się szkolenia w Polsce - trzeba będzie właśnie w zagranicznych klubach szukać reprezentantów. Powinna powstać CLJ prowadząca regularne rozgrywki, w której obowiązek wystawienia drużyny miałaby każdy klub z PHL (mogłyby to być kluby filialne).
Piotr Chłystek (Przegląd Sportowy):
– Kwestia szkolenia młodzieży to temat na inną, bardzo długą dyskusję. Odniosę się do samego turnieju MŚ Dywizji IB w Bytomiu. Według mnie nie udało się wykorzystać potencjału zespołu i stworzyć zgranej drużyny, w której była grupa ciekawych zawodników zbierających doświadczenie w Czechach i na Słowacji. Polacy za często gubili koncentrację, popełniali zbyt wiele prostych błędów. Szkoda, bo ekipę Artura Ślusarczyka stać było przynajmniej na podium, a może nawet na trochę więcej.
Grzegorz Michalewski (Polsat Sport):
– Niestety, ale z roku na rok w naszym hokeju młodzieżowym jest tylko gorzej. Estończycy postanowili wdrożyć plan rozwoju hokeja w ich kraju i to zaczyna przynosić u nich pierwsze wymierne efekty. Zdecydowano się na ujednolicenia szkolenia młodzieży, wprowadzono szereg zmian w systemie rozgrywkowym, co ma w przyszłości przełożyć się na wymierne efekty w odpowiednim procesie nauki począwszy od podstaw gry w hokeja na lodzie, a skończywszy na seniorach i reprezentacjach narodowych w różnych kategoriach wiekowych. Niestety, w składzie naszej reprezentacji do lat 20-stu próżno szukać zawodników grających regularnie w Polskiej Hokej Lidze. Ci zawodnicy, którzy zagrali na tym turnieju byli najlepsi w swoich rocznikach. I niestety, ale w kolejnych latach nie będzie lepiej, bo u nas cały czas brakuje ujednoliconego systemu szkolenia. Zawodnicy będący w wieku młodzika czy juniora młodszego nie mają swojej ligi, a rywalizują tylko w turniejach. Tych meczów rozgrywają bardzo mało i to się później przekłada na wyniki uzyskiwane przez nasze młodzieżowe reprezentacje.
3. Jak oceniasz działania w Polskiej Hokej Lidze w ostatnim roku? Czy sportowo i marketingowo liga zyskała czy straciła?
Włodzimierz Sowiński (Dziennik Sport):
– Pod względem sportowym na pewno zyskała, bo działacze ligowych drużyn, z wiadomych względów, patrzyli w stronę w Skandynawii i sprowadzono kilku wartościowych zawodników. Podpisuje się kontrakty z perspektywicznymi o niezłych umiejętnościach technicznych. Również ze Słowacji i Czech przyjeżdżają lepsi zawodnicy niż to drzewiej bywało. Ligowy marketing – taktownie przemilczę. Dilettante, czyli amatorskie działanie jak było, tak jest!
Stefan Leśniowski (SportowePodhale.pl):
– Armia obcokrajowców we wszystkich klubach sprawiła, iż liga jest wyrównania, mecze są zacięte, chociaż nie zawsze stojące na zadowalającym poziomie. Od czołówki wyraźnie odstają ekipy z Torunia i Nowego Targu. Nie we wszystkich klubach pojawili się klasowi gracze z zagranicy, o czym świadczy duża ich rotacja. A marketingowo? Nic się nie zmieniło. Nadal – jako jedna z nielicznych lig - nie ma sponsora tytularnego. Nadal zarządzający hokejem nie mogą się przebić do telewizji. Mecz o Superpuchar i Puchar Polski na antenie TV to zbyt mała dawka, by promować dyscyplinę. W dodatku władze są uległe, by tylko coś pojawiło się na antenie, gotowe są na dyktat telewizji publicznej. Ostatnie półfinały PP rozgrywane były w dwa dni. Jeden zespół przed finałem miał dwa dni na regenerację, drugi – dzień. Gdzie tu równe szanse?
Grzegorz Wojtowicz (Polska Agencja Prasowa):
– Sportowo PHL robi krok do przodu, czego dowodem są dobre wyniki polskich klubów w rozgrywkach międzynarodowych, natomiast marketingowo stoi w miejscu, czyli się cofa. Informacje o PHL praktycznie nie przebijają się do ogólnopolskich mediów. Brakuje pomysłów i woli, aby to zmienić. Gdyby nie prywatny portal Hokej.net, to zdobycie jakichkolwiek informacji o polskim hokeju graniczyłoby z cudem.
Piotr Chłystek (Przegląd Sportowy):
– Nie zyskała, ale też nie straciła. W zasadzie stoi w miejscu. O jakichś postępach mogliśmy mówić w poprzednich latach. Sportowo jest nieźle, marketingowo może być znacznie lepiej.
Grzegorz Michalewski (Polsat Sport):
– Nie wiem czy można mówić o jakiejkolwiek promocji rozgrywek PHL skoro mecze pokazywane są tylko w internecie, w dodatku na jedną kamerę, a koszt transmisji jest bardzo wysoki. Ta oferta skierowana jest tylko i wyłącznie do bardzo wąskiej grupy kibiców hokejowych, bo ciężko będzie zainteresować taką ofertą potencjalnych nowych kibiców. Według mnie Liga Open nie przyniosła wymiernego efektu. Obcokrajowcy, którzy trafili do naszej ligi nie zachwycili na tyle, aby choćby poprawić liczbę widzów, która pojawia się na meczach. Mało tego – ta średnia jest coraz mniejsza. Brakuje nam dopływu młodych zawodników, a niebawem karierę zakończą John Murray, Krystian Dziubiński, Grzegorz Pasiut czy Marcin Kolusz. Następców ich nie widać i raczej prędko ich nie będzie. Wystarczy wspomnieć, że w chwili obecnej w reprezentacji nie ma żadnego wartościowego zmiennika dla Johna Murraya.
4. Czy Superpuchar dla GKS-u Katowice, Puchar Polski dla GKS-u Tychy – to zasłużone rozstrzygnięcia?
Włodzimierz Sowiński (Dziennik Sport):
– Skoro oba zespoły wygrały te trofea to na pewno zasłużone rozstrzygnięcia. Tak się złożyło, że w październiku GKS Katowice znajdował się w wysokiej formie i zespół Comarch Cracovii nie miał nic do powiedzenia. Z kolei GKS Tychy grał najlepszy hokej pod względem taktycznym w Pucharze Polski i zasłużenie dobył to trofeum.
Stefan Leśniowski (SportowePodhale.pl):
– W końcu na tafli okazały się lepsze, więc można rzec, że zasłużenie sięgnęły po trofea. Chociaż – jak wspomniałem wyżej – w finale Pucharu Polski zespoły nie dostały jednakowych szans. Być może miało to wpływ na przebieg finałowego spotkania. Są różne opinie – jedni wolą grać po dniu przerwy, inni z marszu. Argumenty zapewne inne będą w obu ekipach, w zależności od wyniku.
Grzegorz Wojtowicz (Polska Agencja Prasowa):
– Trudno podważać sukcesy GKS-u Katowice, a także GKS-u Tychy, choć w tym drugim przypadku mogą być jakieś przesłanki związane z faktem, że przed finałem z Unią mieli więcej czasu na regenerację. Szkoda, że nad meczem o Superpuchar i finałowym turniejem Pucharu Polski cieniem położyły się kwestie organizacyjne związane z dostępnością biletów dla kibiców. Brak fanów GKS-Tychy na meczu finałowym to skandal.
Piotr Chłystek (Przegląd Sportowy):
– Jak najbardziej. Zwycięstwem w Superpucharze katowiczanie pięknie podsumowali dobry początek sezonu, w którym szczególnie podobali mi się w pierwszych meczach Ligi Mistrzów, gdy u siebie spisali się znakomicie przeciwko Rögle Ängelholm i ZSC Lions Zurych. Z kolei w Pucharze Polski tyszanie zaimponowali dojrzałością. Mimo że oddawali mniej strzałów od rywali, to cały czas miałem poczucie, że nie może im się stać krzywda, że wszystko kontrolują, bo cały zespół jest świetnie zorganizowany. Andriej Sidorienko poukładał już tę drużynę po letnich zmianach i ma prawo myśleć o zdobyciu mistrzostwa.
Grzegorz Michalewski (Polsat Sport):
– GKS Katowice zdobył w zeszłym sezonie tytuł mistrzowski po ponad pięćdziesięcioletniej przerwie. W nagrodę zaliczył bardzo udany debiut w rozgrywkach Ligi Mistrzów, tocząc wyrównane boje z obrońcą tytułu Rögle Ängelholm czy ZSC Lions Zurych. Zdobycie Superpucharu przez podopiecznych Jacka Płachtę potwierdziło tylko bardzo dobrą grę GieKSy w minionym roku. Zdobycie Pucharu Polski przez GKS Tychy też nie był zaskoczeniem, bo Tyszanie byli największym przegranym poprzedniego sezonu. Teraz pod wodzą świetnego fachowca jakim jest Andriej Sideronko dołożą wszelkich starań, aby zdobyć podwójną koronę. Potrafili zbudować optymalną formę na decydujące mecze turnieju finałowego Pucharu Polski i niewykluczone, że w podobnej dyspozycji przystąpią do rywalizacji w fazie play-off.
5. Kto z pozycji lidera przystąpi do fazy play-off? Czy Cracovia lub Unia utrzymają przewagę i kto może im zagrozić?
Włodzimierz Sowiński (Dziennik Sport):
– Z pierwszego miejsca do play-offu przystąpi najlepsza drużyna sezonu zasadniczego. Nie potrafię jej wskazać, choć zespoły z Oświęcimia i Krakowa, na tę chwilę, mają największe szansę. Jednak wcale nie przekreślałbym obu GKS-ów z Tychów oraz Katowic. Na finiszu jeszcze się może wiele wydarzyć.
Stefan Leśniowski (SportowePodhale.pl):
– Stawiam na Unię Oświęcim. Groźny będzie GKS Tychy, bo znając warsztat ich trenera z poprzedniej pracy w naszym kraju, można przypuszczać, że jego drużyna z każdym meczem będzie nabierała rozpędu. Już w Pucharze Polki pokazała, że ma wyśmienicie naładowane "akumulatory", potrafiła zneutralizować ofensywne poczynania przeciwników, ma świetnego bramkarza i umiejętność wykorzystania kontrataku – to są mocne atuty.
Grzegorz Wojtowicz (Polska Agencja Prasowa):
– Myślę, że Unia utrzyma pozycję lidera. Jakieś przetasowania mogą być za jej plecami.
Piotr Chłystek (Przegląd Sportowy):
– To zdecydowanie najtrudniejsze pytanie w tej sondzie. Wspomnianej dwójce może zagrozić rozpędzony GKS Tychy, ale Cracovia i Unia też prędkości nie wytraciły. Do końca rundy zasadniczej powinniśmy obserwować zaciętą walkę o fotel lidera pomiędzy tymi klubami.
Grzegorz Michalewski (Polsat Sport):
– Różnica punktowa, jaka dzieli obie drużyny jest naprawdę niewielka i o miejscach z których rozpoczną rywalizację w play–offie obie ekipy decydować będą wszelkie potknięcia i to niekoniecznie z zespołami z ligowej czołówki. Styczeń to czas, gdy zespoły budują formę na mecze w fazie pucharowej, więc takie niespodziewane rozstrzygnięcia będą się przytrafiały.
6. Okienko transferowe zamyka się 31 stycznia. W których drużynach wzmocnienia są niezbędne? I kto okaże się królem polowania?
Włodzimierz Sowiński (Dziennik Sport):
– Królem polowania będzie ten kto będzie dysponował odpowiednią kasą. Trenerzy najlepiej wiedzą, kto byłby potrzebny w zespole. Zarówno oni, jak i działacze narzekają, że rynek transferowy jest ubogi i wartościowych zawodników trudno znaleźć. Chyba, że dysponuje się odpowiednim budżetem.
Stefan Leśniowski (SportowePodhale.pl):
– Królem polowania zapewne ponownie będzie ekipa z Siedleckiego. Profesor zrobi wszystko, by odzyskać tytuł. Poprzednie sezony pokazały, że krakowski zespół w ostatniej chwili dokonywał transferów. Nie zawsze trafnych, ale lubuje się w przetasowaniach. Tym bardziej, iż nie tylko "Pasy" potrzebują wzmocnień. Wszystkie drużyny, które mają chrapkę na walkę o medale muszą wzmocnić się – jedni formację ofensywną, inni - defensywną. Jeśli obrońca tytułu myśli o włączenie się do walki o tytuł, to potrzebuje poprawić skuteczność i być może poszukać snajperów.
Grzegorz Wojtowicz (Polska Agencja Prasowa):
– Nie sądzę, aby na rynku pojawili się dostępni hokeiści, którzy mogliby w zasadniczy sposób podnieść jakość zespołów i przez to wpłynąć na losy walki o mistrzostwo Polski.
Piotr Chłystek (Przegląd Sportowy):
– Sądzę, że polować będzie JKH. Trener Róbert Kaláber powiedział ostatnio o braku konkurencji, powodującym brak zaangażowania u niektórych zawodników. Najwyraźniej w jego zespole są tacy, którzy, mówiąc kolokwialnie, nie chcą umierać za kolegów na lodzie. Klub z Jastrzębia-Zdroju może zatem szukać wartościowych uzupełnień.
Grzegorz Michalewski (Polsat Sport):
– Większość zespołów po zmianie przepisów transferowych musiało skompletować swoje kadry przed sezonem. Wydaje się, że teraz czekać nas będą jedyne drobne korekty w poszczególnych zespołach. Uzależnione to będzie też od tego, którzy zawodnicy będą teraz wolni, a ich wymagania finansowe będą możliwe do spełnienia przez nasze kluby.
Komentarze