Łukasz Krzemień ma dopiero 22 lata, a już pełni obowiązki kapitana w zdziesiątkowanej ekipie Polonii. Młody napastnik dokłada wszelkich starań do tego, żeby drużyna grała jak najlepiej, ale ogrom problemów jakie dotykają bytomski hokej nie pozwala zespołowi wypłynąć na szerokie wody. Z zawodnikiem rozmawialiśmy po przegranym 2:6 meczu z Unią Oświęcim.
HOKEJ.NET: Jak oceniasz spotkanie w Oświęcimiu?
- Rozpoczęliśmy ten mecz dobrze. Wyszliśmy na prowadzenie. Gra nie wyglądała źle. Po pierwszej tercji było 1:1. Później niestety pogrążyły nas osłabienia. Dwa razy musieliśmy grać trzech na pięciu. Praktycznie 4 bramki straciliśmy w przewadze liczebnej rywali i po prostu odjechali nam. Morale drużyny siadło. Chcieliśmy podjąć walkę w ostatniej tercji, ale nadal borykaliśmy się z karami, które nas po prostu wykańczały.
Z tego co mówisz musicie starać się za wszelką cenę, że zminimalizować ilość kar. To powinno przynieść rezultaty w takich spotkaniach jak to w Oświęcimiu. Zgodzisz się z tym?
- W takim meczu jak ten, przeciwnik gra czterema piątkami, a my mamy do dyspozycji tylko trzy formacje. Jak zaczynamy łapać kary, to dochodzi do sytuacji, że później dwie pary napastników i dwie pary obrońców muszą się bronić i atakować. Wszystko co możemy, to najwyżej spróbować powalczyć, ale o wygranej można zapomnieć, jeśli rywal gra czterema piątkami.
W 38. minucie znalazłeś w bardzo dogodnej sytuacji. Byłeś sam na sam z bramkarzem Unii, ale krążek trafił w parkany Michala Fikrta. Co możesz powiedzieć o tamtej akcji?
- Chciałem umieścić „gumę” między jego nogami, ale niestety trochę mi to nie wyszło.
Rozgrywki 2017/18 zakończyłeś z 22 punktami (7G + 15A) w 38 meczach. Teraz masz już 9 „oczek” (5G + 4A) w 20 spotkaniach. Masz szansę zaliczyć najlepszy sezon w karierze, albo przynajmniej być bardzo blisko swojego dotychczasowego rekordu, który osiągnąłeś w poprzedniej kampanii. Co wpłynęło na taką poprawę twoich wyników?
- Od początku poprzedniego sezonu zacząłem grać całe spotkania. Jestem na lodzie w przewagach i w osłabieniach. Automatycznie pojawia się więcej okazji do zdobywania punktów. Wcześniej byłem ustawiany w czwartej piątce. To jest zupełnie inne granie. Człowiek wyjeżdża na pojedyncze zmiany i ciężko jest cokolwiek zrobić. Jest tak, że ja już jestem prawie najstarszy w drużynie, pomimo 22 lat. To na moich barkach leży gra i trzeba się po prostu starać.
11 października doszło w Polonii do zmiany trenera. Andrieja Parfionowa zastąpił Sebastian Owczarek. Czy to wyszło drużynie na lepsze?
- Ciężko jest to ocenić, ponieważ jeszcze w październiku mieliśmy szerszy skład. Były cztery piątki, na treningach nawet pięć. Teraz tak naprawdę zostały nam trzy formacje, w klubie sytuacja jest napięta, także to wszystko sprawia, że trudno jest dokonywać jakichś porównań.
Wspomniałeś o napiętej atmosferze. Czy jest to związane z finansami?
- Tak. Ciężko jest grać, kiedy nie dostajemy pieniędzy. Wiadomo, że staramy się z całych sił, bo w końcu trenujemy i gramy dla siebie, ale nie można z głowy wyrzucić tych wszystkich kłębiących się myśli i problemów.
W takim razie co dalej? Rozmawiał ktoś z wami? Jest jakiś plan wyjścia z tego?
- Sytuacja ma się wyjaśnić w tym tygodniu. Ciężko jest grać, kiedy z tyłu głowy kołaczą się pytania o przyszłość. My chcemy walczyć, ale nie dostajemy żadnych informacji, ani ze strony klubu, ani od miasta.
Niedawno pożegnał się z drużyną Błażej Salamon, który przeszedł do GKS-u Tychy. Pomimo, iż minęło już 20 dni od jego przenosin, wciąż pozostaje najskuteczniejszym graczem Polonii w tym sezonie. Czy w związku z jego odejściem pojawiła się jakaś większa presja dotycząca twojej osoby? Są jakieś większe oczekiwania względem ciebie?
- Nie odczuwam tego w ten sposób. Ja już przed rozpoczęciem sezonu postawiłem sobie za cel, że to właśnie na mnie ma się opierać gra ofensywna drużyny. W związku z tym muszę dawać z siebie wszystko. Oczywiście łatwiej jest, kiedy zespół ma dwóch, trzech liderów, a nie tylko jednego. Moim zdaniem każdy powinien w takiej młodej drużynie stawiać sobie za cel, żeby grać jak najwięcej i być wiodącą postacią. Salamon był zawodnikiem bardziej doświadczonym od większości z nas, przez to w naturalnym sposób przychodziło mu to liderowanie. Ja nie odczuwam w związku z jego odejściem jakiejś większej presji na sobie.
Powiedziałeś wcześniej, że pomimo swoich 22 lat, jesteś jednym z najstarszych zawodników w drużynie. Polonia to najmłodszy zespół ekstraklasy ze średnią nieco powyżej 23 lat. To oznacza, że przed wieloma naprawdę młodymi hokeistami otwiera się możliwość zaprezentowania swoich umiejętności oraz wypromowania swojego nazwiska. Jakie jest twoje zdanie na ten temat?
- Z jednej strony taka sytuacja jest dobra, a z drugiej nie. Teraz jest tak, że nawet zawodnicy młodzi, którzy dopiero pierwszy rok z nami grają, są wystawiani do przewag i osłabień. W innych klubach nie zdarza się, żeby niedoświadczeni gracze byli członkami formacji specjalnych, więc dla nich to niesamowita nauka, ale nie zawsze sobie potrafią poradzić z ciężarem sytuacji. Uważam jednak, że to zaprocentuje. Jest tak, że dzisiaj występujemy w Polonii, ale za tydzień możemy być już gdzie indziej i wtedy będzie się liczyć to, że nabraliśmy takiego doświadczenia.
Jesteś kapitanem bytomskiego okrętu. Jak na razie drużynie wiedzie się bardzo słabo. W ligowej tabeli ustępujecie zaledwie Kadrze PZHL do lat 23. Powiedz co musi się stać, żeby wasze wyniki uległy poprawie?
- Recepta jest prosta. Trzy piątki muszą naprawdę równo grać, a do tego dobrze dysponowany bramkarz i wtedy możemy myśleć o wygranych. Liga jest bardzo wyrównana, każdy może wygrać z każdym. Wiadomo, że Katowice teraz odjechały od reszty stawki, ale pozostałe ekipy naprawdę prezentują zbliżony poziom i można oczekiwać zwycięstw, pod warunkiem, że dobrą grę prezentować będzie cała drużyna, a nie tylko niektórzy.
Biorąc pod uwagę złożoność sytuacji i problemów, które dotykają bytomski hokej, jakie cele należy wyznaczyć przed Polonią w tym sezonie?
- Walka o utrzymanie. Dla mnie nie ma innej opcji, jeśli tylko zostaniemy w tym klubie, to trzeba zrobić wszystko, żeby obronić tę ekstraklasę. Nie ma mowy o zwieszaniu głowy, trzeba walczyć. Do pierwszej szóstki mamy już za dużą stratę, ale walka o utrzymanie musi być naszym priorytetem. Myślę, że jeśli sytuacja finansowa w klubie się wyjaśni i będziemy wiedzieli wreszcie na czym stoimy, to zacznie się dobra gra, no i pojawią się wyniki.
Rozmawiał: Dawid Antczak
Czytaj także: