GKS Tychy wygrał w meczu 12. kolejki TAURON Hokej Ligi z JKH GKS-em Jastrzębie 3:2 po dogrywce. Zacięte spotkanie podsumowaliśmy z Łukaszem Nalewajką, który ocenił grę swojego zespołu, pochwalił bramkarza i zdradził, jakie nastroje panują przed kolejnym starciem w lidze.
HOKEJ.NET: – Jak ocenisz przebieg dzisiejszego meczu i postawę swojej drużyny?
Łukasz Nalewajka: – Tutaj nie ma co się oszukiwać – Tychy były lepsze. Zagrali bardzo dobrze, szybko do nas doskakiwali, grali wysokim pressingiem. My staraliśmy się grać uważnie w obronie. Z przebiegu meczu cieszy nas ten jeden punkt, jest dla nas bardzo ważny, bo to bardzo ciężki teren. Tym bardziej, że trójkolorowi grają teraz tak naprawdę o być, albo nie być w czołówce tabeli. Mimo tej przegranej jesteśmy zadowoleni z tego jednego punktu. W końcówce meczu mogliśmy przegrać, bo przeciwnicy mieli świetną okazję, ale zaraz potem my mieliśmy też doskonałą sytuację – dosłownie trzy sekundy przed końcem. To mogła być taka kończąca kontra.
Gospodarze mieli problem z wykończeniem akcji. To efekt waszej dobrej gry w defensywie, czy ich słabej skuteczności?
– Myślę, że to w dużej mierze zasługa naszego bramkarza, który czasami wyciąga niemożliwe rzeczy. Ale też jako drużyna staramy się pomagać – blokować strzały, grać z poświęceniem. To się opłaca, bo w ostatnich meczach wyniki są naprawdę na styku.
Momentami wyglądało na to, że trudno wam było dłużej utrzymać się przy krążku, a tyszanie częściej byli w ofensywie. Spodziewaliście się tego przed meczem?
– Wiedzieliśmy, że to będzie bardzo ciężki mecz. W GKS-ie mają wielu świetnie wyszkolonych zawodników – reprezentantów Polski, obcokrajowców. Zagrali ostatnio bardzo dobry mecz w CHL i było widać, że są w rytmie. Często reagowali krok szybciej od nas. My staraliśmy się przede wszystkim uważnie bronić i szukać swoich szans w kontratakach. To był nasz plan i udało się go po części zrealizować.
W czołówce tabeli zrobiło się bardzo ciasno, a walka o miejsce w Turnieju Finałowym Pucharu Polski zapowiada się emocjonująco. Przed wami starcie z GieKSą – jak nastroje w drużynie?
– Tak jak mówisz, tabela jest bardzo ciasna, jedna porażka i można spaść o kilka miejsc. Chętnych do gry w Pucharze Polski jest wielu, a miejsc tylko cztery, więc ktoś będzie musiał obejść się smakiem. Jutro spotykamy się po południu, będzie analiza dzisiejszego meczu i przeciwnika. Z Katowicami gramy u siebie, więc na pewno będziemy walczyć i postaramy się o jakąś niespodziankę.
Rozmawiał: Wojciech Piech
Czytaj także: