Słowacki defensor Matej Cunik to jeden z zawodników Węglokoksu Kraj Polonii Bytom, który w ostatnim czasie zmienił otoczenie w związku z niewyjaśnioną sytuacją śląskiego klubu. Oto co brązowy medalista mistrzostw Polski z sezonu 2016/17 miał do powiedzenia zaraz po swoim debiucie w MH Automatyce Gdańsk.
HOKEJ.NET: Spotkaniem w Oświęcimiu zadebiutowałeś w swoim drugim polskim klubie. Co możesz powiedzieć o tym przegranym przez was 3:6 spotkaniu?
- Moim zdaniem zagraliśmy dobry mecz, tylko niepotrzebnie było w tym tyle nerwowości. Każdy z nas bardzo chciał wygrać. Paradoksalnie to nas trochę zgubiło. Zostawiliśmy dużo serca, walczyliśmy ostro. Wszystko byłoby dobrze, gdybyśmy zagrali nieco spokojniej, nie tak chaotycznie.
Domyślam się, że sytuacja w twoim poprzednim miejscu pracy nie sprzyjała spokojowi ducha i skupieniu na grze. Jak wiemy w Polonii Bytom nie dzieje się dobrze. Czy teraz kiedy ten rozdział już za tobą, czujesz że masz spokojniejszą głowę?
- Cały czas byłem spokojny. Czekałem na rozwój wypadków. Dla mnie nie ma większego znaczenia, czy gram w Bytomiu, w Gdańsku, czy w innym polskim klubie. Znam tę ligę bardzo dobrze. Spędziłem w niej już mnóstwo czasu i dlatego praktycznie w każdej drużynie czułbym się tak samo dobrze.
Rozumiem to, ponieważ jesteś bardzo doświadczonym zawodnikiem, ale pytam o to, czy teraz jest łatwiej, ponieważ nie musisz się martwić o wynagrodzenie, o przyszłość klubu. Czy w takim znaczeniu odczuwasz obecnie, że zeszło pewne ciśnienie?
- W Bytomiu faktyczne nam nie płacili. Jeżeli pytasz o finanse, to oczywiście myślę, że przenosiny do Gdańska wyjdą mi na dobre. Mówiąc żartem wszystko się okaże po pierwszej wypłacie.
Byłeś w Oświęcimiu 10 dni temu. Wtedy występowałeś jeszcze w barwach Węglokoksu Kraj Polonii Bytom, a po spotkaniu David Turoň oraz Łukasz Krzemień mówili, iż w następnym tygodniu mają zapaść decyzje w sprawie dofinansowania działalności klubu z pieniędzy budżetowych. Czy coś w tej kwestii wyjaśniło się?
- Z tego co wiem, to dalej miasto nie dało żadnej odpowiedzi, czyli sytuacja jest bez zmian. Wciąż nie wiadomo, co dalej z bytomskim hokejem.
Jeszcze nie tak dawno (3 listopada) Matej Cunik rywalizował z MH Automatyką Gdańsk jako zawodnik
bytomskiej Polonii.
W Bytomiu grałeś od 2015 roku, byłeś częścią zespołu, który wywalczył brązowy medal w sezonie 2016/17. Czy ten etap kariery traktujesz jako definitywnie zamknięty?
- Dla mnie losy Polonii nie są obojętne. Spędziłem w tym klubie trzy sezony i ten obecny był moim czwartym. Zawsze cieszyłem się z gry w niebiesko-czerwonych barwach. Dlatego oczekuję pozytywnych wieści na temat sytuacji, która jest w Bytomiu. Bardzo bym chciał, żeby udało się uratować ten zespół. Zawsze chętnie wrócę do tego miasta, do tego klubu, ale pod warunkiem, że będzie zapewnione normalne funkcjonowanie. To co było teraz, jest nie do zaakceptowania. Całkowita pustka, brak informacji co dalej. Warunki, w których nie da się normalnie egzystować.
Tylko pytanie, czy będzie ewentualnie do czego wracać? Jeżeli sprawy dalej będą tak postępować, to Polonia może kończyć sezon samymi juniorami. W najgorszym układzie zespół może nie doczekać końca rozgrywek.
- Niestety masz rację, taki scenariusz też jest realny. Może miasto wreszcie zrozumie, że musi wspierać hokej, bo inaczej ten klub nie przetrwa. To jest oczywiście najczarniejsza wizja i mam nadzieję, że się nie spełni. W Bytomiu jest dużo dzieciaków grających w hokeja. Tam naprawdę jest dla kogo inwestować. Zespół mógłby być oparty o miejscowych graczy, są ku temu podstawy na przyszłość.
Zostawiając temat poprzedniego twojego klubu, powiedz jak zostałeś przyjęty w Gdańsku?
- Z większością chłopaków znam się ze wspólnej rywalizacji na ligowych taflach. Początki są zawsze takie same dla nowego zawodnika. Jest nieco trudniej, ale to stan przejściowy. Po prostu potrzeba trochę czasu, żeby zżyć się z ekipą.
W gdańskiej szatni spotkałeś się z dwoma kolegami z Polonii. W Automatyce grają: Tomasz Pastryk oraz Mateusz Danieluk, czyli nie wszystkich znasz tylko z ligowej rywalizacji.
- No tak, to prawda. To żeby być precyzyjnym trzeba jeszcze na tą listę wpisać Robina (Malý- przyp.red.), z którym grałem wspólnie w Czechach (w sezonie 2009/10 w HC Berounsti Medvedi – przyp.red.).
Czy miałeś czas na to, żeby poznać cel o jaki gracie w tym sezonie w Gdańsku? Potrafisz powiedzieć co nim jest?
- Cel jest bardzo jasny. Musimy zrobić wszystko, żeby dostać się do play-offów. To będzie oznaczać, że udało się utrzymać w lidze, a wszystko ponad to będzie po prostu na plus. Patrząc na obecną pozycję Automatyki w tabeli, nie ma sensu składać jakichś deklaracji odnośnie konkretnego miejsca na koniec sezonu. Skoro tak się te rozgrywki poukładały, to po prostu należy skupić się przede wszystkim na pewnym zachowaniu ligowego bytu, a to właśnie gwarantuje play-off.
Rozmawiał: Dawid Antczak
Czytaj także: